• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: francuska uczta w Cyrano et Roxane

Agnieszka Haponiuk
2 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Cyrano et Roxane to kameralna francuska tawerna w Sopocie. Cyrano et Roxane to kameralna francuska tawerna w Sopocie.

Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy francuską restaurację Cyrano et Roxane w Sopocie. W poprzednim odcinku byliśmy w gdańskim "Przepis na". Za dwa tygodnie w środę ocenimy bar z indyjskim jedzeniem ulicznym Ram Ram Ji w Gdyni - już tam byliśmy.



Cyrano et Roxane to kameralna francuska tawerna przy torach na górze Monciaka (ul. Bohaterów Monte Cassino 11 zobacz na mapie Sopotu). Z zewnątrz niewielki stary domek wygląda niepozornie. W środku miejsca jest niewiele (raptem na kilka stolików) i może właśnie dzięki temu jest tutaj tak przytulnie. Koloryt wiejskiej tawerny podkreślają przeróżne dekoracje: szable, stara skrzynia, stare ryciny czy sentencje z francuskiego dramatu "Cyrano de Bergerac", który niejako patronuje lokalowi. Lokal działa od jedenastu lat i ma niezłe opinie.



W niezbyt długiej karcie znajdziemy potrawy typowe dla kuchni francuskiej z naciskiem na dania z południa Francji - Gaskonii, z której pochodzi właściciel Marc Petit. W menu nie zabrakło też dań przyrządzonych według rodzinnych receptur szefa. Do Polski przywiodła go miłość, a swoje perypetie opisał w pełnej humoru książce "Gaskończyk w kraju Solidarności".

Na przystawkę wybieramy:
- miseczkę ślimaków z grzybami i orzechami (39 zł);
- francuską klasykę, czyli zupę cebulową (17 zł).

Jako dania główne zamawiamy potrawy kuchni gaskońskiej:
- filet z pstrąga łososiowego z migdałami (47 zł);
- mostek wołowy marynowany w winie Cahors (44 zł).

A na deser klasyka gatunku:
- mój ulubiony crème brûlée (19 zł).



Wielbiciele kuchni francuskiej znają zapewne ślimaki podawane klasycznie, czyli w skorupie z masłem czosnkowo-pietruszkowym. Też takie lubię, ale ślimaki w Cyrano z grzybami shimeji, orzechami i czosnkową nutą w kremowym śmietanowym sosie wbiły mnie w krzesło. Były - jak mówią Francuzi - excellemment. Wyśmienite, mięciutkie. Jeśli ktoś brzydzi się ślimaków, to po tym daniu przestanie.

Zupa cebulowa przyprawiona została w sam raz. Lekko słodka, ale nie za słodka, łagodnie aromatyczna, a grzanka z dobrym serem dopełniła smaku. Cebula pokrojona w cieniutkie wiórki delikatnie rozpływała się w ustach.

Kolejnym daniem, przy którym znów użyję słowa wyśmienite, był pstrąg łososiowy podany na czarnej soczewicy beluga z cytrynowym sosem. Wszystko razem doskonale uzupełniało się - sypka i przyjemnie chrupiąca soczewica z płatkami chudego boczku, która przypominała z wyglądu kawior, a w smaku prażone orzeszki. Do tego małe marynowane cebulki. Nieprzeciągnięta i nie za sucha ryba posypana prażonymi migdałami oraz aksamitny beszamelowy sos o niezwykle delikatnych nutach cytrynowych. Te wszystkie subtelne smaki czynią to danie fenomenalnym.

Mostek wołowy został podany na arcydelikatnym puree z selera, mięso było kruche z mocno wyczuwalnym posmakiem wina, wręcz rozpływało się w ustach. A genialny, palony sos demi-glace tylko podkręcił smak całości. Wszystkie składniki tego dania świetnie się komponowały: słodycz selera, wytrawność wina i intensywność palonego sosu. Absolutne mistrzostwo.

Bałam się deseru, bo jestem wielbicielką crème brûlée, ale rzadko udaje mi się trafić na dobrze zrobiony. Dotychczas znałam tylko jedno miejsce w Trójmieście, gdzie ten deser był doskonały, teraz doszło drugie. Crème brûlée w Cyrano et Roxane jest perfekcyjny. Aksamitny, leciutki, nie za słodki, z bardzo delikatną nutą pomarańczy i cudownie chrupiącą cukrową skórką. Najlepiej smakuje w towarzystwie dobrej czarnej kawy.

W Cyarno et Roxane gotuje się wspaniale i od serca, każde danie jest dopracowane i nie tylko smakuje, ale i ładnie wygląda. Nie mogłam się do niczego przyczepić. Do tego urocze towarzystwo właściciela, a w tle rozbrzmiewające francuskie piosenki i naprawdę przez chwilę możesz poczuć się jak w małej lokalnej francuskiej tawernie gdzieś na południu Francji.

Czytaj też: Wywiad z Markiem Petit (4 lata temu)


Ceny nie są niskie, ale raz, że to Sopot, a dwa - te dania naprawdę są warte tej ceny. Myślę, że miłośnicy kuchni francuskiej znajdą tu autentyczne smaki Francji, a ja nie mam wątpliwości, że tu wrócę. Moja jedzeniowa towarzyszka oświadczyła, że Cyrano et Roxane to czysta poezja dla podniebienia. Restauracja zasługuje na najwyższą ocenę - 6.

6.0/6   Ocena autora
+ Oceń

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Miejsca

Opinie (92) 6 zablokowanych

  • Ten lokal to już huba historia

    • 0 0

  • "Trę d*pę o tretuar" (2)

    Nie jestem zacofana i nie jadam tylko kotletów i bigosu ale na myśl o zjedzenie robaków ,ślimaków ,małż czy innych pełzaków to aż mnie mierźi.Za 300 zł można fajnie zjeść i jeszcze sie pobawić .Czasami mam wrażenie że to nasze polskie kompleksy powodują iż ludzie myślą że jak zjedzą ślimaki to są lepsi i bardziej światowi:) ps w naszym klimacie nikt się ślimakami nie naje

    • 10 22

    • po polsku warto mówić

      Mówi się "na myśl o zjedzeniu MAŁŻY, nie małż! Nadużywanie partykuły "iż" tam, gdzie wystarczy zwyczajne "że" , świadczy o pretensjonalności mówiącego/piszącego. A wypisywanie, że jedzenie czegoś "mierzi", to już szczyt braku taktu i kultury. Wystarczyło po prostu napisać, że czegoś się nie je, nie lubi. A epatowanie swoim obrzydzeniem (taki jest ton tego post), to dopiero objaw kompleksu. I wcale nie polskiego, tylko zwyczajnie kompleksu prostaka.

      • 1 0

    • W porównianiu do świni z zatłoczonej fabryki mięsa ślimak to czyścioszek.

      • 2 1

  • Byłam tam i jadłam

    Byłam tam i jadłam. Przystawki (talerz francuskich kiełbas i pasztetów) były zupełnie takie same jak w słoikach w Leclercu, ślimaki też były puszkowe, bo sos, w którym były, był zupełnie z innej bajki, kaczka confi smaczna, ale beznadziejnie podana z sałatą na jednym, niezbyt dużym talerzu (sałata zrobiła się ciepła i spadała na obrus), ryba nie zachwycała. Najlepsze było wino. Z deseru zrezygnowaliśmy. Porcje małe, ceny zbyt wysokie. Stosunek jakości do ceny - niewspółmierny!!! Myślę że lokal jest po prostu przereklamowany. Właściciel niepotrzebnie usiłuje sprzedawać klientom swoją książkę, a to już chwyt nie do mprzyjęcia. W Trójmieście można zjeść bardzo smacznie za mniej i bez takiego zadęcia. Byłam tam i jadłam.I więcej już tam nie pójdę.

    • 2 0

  • jest takie bistro ślimaka (1)

    tak szczerze, to nie bylem na ślimakach w tej restauracji bo ma daleko z Zakopanego, ale jak plynolem statkiem po trawie, jadlem zaraz obok w bistro slimaka na farmie, burgery to bylo cos i cena oki i to dziedzictwo kulinarne Warmii i mazur. W te lato pojade nad morze do was :) pozdr Jan

    • 2 0

    • I jeszcze pieczone żabulki

      • 0 0

  • Pytanie do Autorki (2)

    Co Pani rozumie przez intensywnie palony sos Demi-glace, bo sam wielokrotnie w domu go robiłem i robię (jedno gotowanie z 2-3 kilogramów tzw "jedynek" to starcza na kilka miesięcy) i jest rzeczą oczywistą, że kości i warzywa są wpierw pieczone w piekarniku i to dość intensywnie.
    Czy należy zatem przypuszczać, że nigdy nie robiła Pani tego sosu a uległą jedynie wyjaśnieniom personelu, którzy zwyczajnie Panią zbajerowali w czymś co jest po prostu oczywiste?

    P.S. Jeśli sami robią ten sos, to jest to godne pochwały, bo jest w pracy nadzwyczajnie prosty ale bardzo czasochłonny, bo zajmuje mimo wszystko dwa dni pracy, choć koszt jego wytworzenia jest w sumie niewielki, natomiast jeśli go mieszają z gotowymi albo co gorsza robią go z gotowców, no to żenua bym powiedział.

    • 4 0

    • Palony nie oznacza pieczony. (1)

      Wielu kucharzy używa w kuchni małych palników na butan do uzyskania podobnego efektu. Np. palone wątróbki w Sztuczce Bistro. I chyba o to chodziło autorce.

      • 0 0

      • Bez przesady z tym palnikiem, bo to byłaby czasochłonna zabawa a przy tak okrojonych w personel punktach gastro, wręcz niemożliwe. Owszem jakiś creme brulle to tak da się zrobić ale przy sosie to jakoś wyobrazić jest trudno. Autorka, czytając jej teksty, wyraźnie nie znosi normalności i ma z tego powodu sporą dysfunkcję. Szczególnie to widać w opisach tych lokali, które uprawiają kuchnie egzotyczne skąd wychodzi pełna egzaltacji, gdy tymczasem w krajach pochodzenia tych dań, robi się je na każdej niemal ulicy i jest to taki lokalny fast food. Psychicznie nie znosi Januszy i Grażyn, choć jest ich dokładną kopią.

        • 2 0

  • Byłem, jadłem (2)

    Potwierdzam.
    Niestety, nie jest tanio, jest po prostu drogo.
    Można powiedzieć że jakość ma swoją cenę. Z okazji okrągłej rocznicy jednak pozwoliłem sobie jednak na "szaleństwo" i w dwie osoby zjedliśmy, a pasztecik jaki podają jest meeega !

    • 45 4

    • (1)

      Potwierdzam
      Dziękuję ci za zaproszenie z okazji naszej rocznicy.
      Wieczór był wspaniały
      Noc jeszcze lepsza...

      • 34 4

      • Romuś, było cudownie... Do dziś nie moge usiaść normalnie na krześle... Buziaki x

        • 5 0

  • Jedzenie jest pyszne. (2)

    Ceny niemałe ale od czasu do czasu można sobie pozwolić.

    • 16 16

    • :) (1)

      na co? na gluta! Po co? żeby poczuć się lepiej!

      • 2 6

      • Żeby spróbować czegoś nowego i wyrobić sobie opinię.

        • 1 0

  • Wielkość porcji !! Obecnie w wielu restauracjach jest moda aby robić malutkie porcje. (4)

    Kto ma się tym najeść?Dania wyglądają bardzo smacznie ale tylko wzmoże apetyt... Róbcie proszę większe dania!

    • 36 29

    • Bo to nie pracownicy fizyczni są gośćmi restauracji. Choć pewnie o tym wiesz.

      • 2 1

    • Skąd możesz wiedzieć, przecież ty restauracje oglądasz tylko w internecie...

      • 11 3

    • Obecnie jest moda? W restauracjach zawsze podawało się i podaje porcje mniejsze niż w jadłodajniach.

      • 21 7

    • Jeśli dadzą ci jedno duże danie to się nim najesz i pójdziesz.

      A masz: wziąć przystawkę + pierwsze + 2 danie + deser bo ciagle jesteś niedojedzony = 200 zł za obiad

      • 14 5

  • Nie wiedziałem że we Francji zupę podają w filiżance. (8)

    I to nie ślimaki wbiły panią w krzesło.

    • 27 15

    • (6)

      Na zdjęciu widoczna jest klasyczna miska do zupy cebulowej. Teraz już wiesz.

      • 9 11

      • Miska to jest klozetowa. (2)

        • 6 3

        • (1)

          Chyba jednak muszla.

          • 2 1

          • Zależy kto z czego zupę jada

            • 3 0

      • Zupę jadam w klasycznym talerzu. (2)

        A w misce to jada mój pies.

        • 17 8

        • (1)

          Na klasycznym płaskim talerzu, w dodatku widelcem.

          • 10 1

          • Drewnianym widelcem.

            • 12 2

    • a o bulionówkach słyszałeś?

      • 3 0

  • Ślimaki były we Francji pokarmem dla biedoty. (2)

    Za czasów Ludwika XV (zwanego Ukochanym) kampania wojenna w koloniach francuskich wydrenowała skarbiec, do tego przy klęsce nieurodzaju zaczęto jeść żaby (żabie udka- cuisses de grenouilles) i ślimaki.

    • 11 1

    • (1)

      "Jedzcie dorsze, g... gorsze " - tak było u nas jeszcze w latach 80-tych.

      A teraz porządny dorsz to rarytas.

      • 3 0

      • Dokładnie,

        a polędwica z dorsza to w cenie mięsa wołowego.

        • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane