• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spór w restauracji. Czy kelner może nie znać polskiego?

Ewa Palińska
16 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Restauracja San Marco podkreśla swoją włoskość i nie ma w tym nic złego. Nasz czytelnik twierdzi jednak, że został z niej w wulgarny sposób wyproszony, gdy poprosił o obsługę w języku polskim. Szefostwo zaprzecza i twierdzi, że klient sam opuścił lokal. Restauracja San Marco podkreśla swoją włoskość i nie ma w tym nic złego. Nasz czytelnik twierdzi jednak, że został z niej w wulgarny sposób wyproszony, gdy poprosił o obsługę w języku polskim. Szefostwo zaprzecza i twierdzi, że klient sam opuścił lokal.

Chciał porozmawiać z obsługą w języku polskim a został niegrzecznie wyproszony z restauracji - taką relację z wizyty w San Marco przy ul. Długiej w Gdańsku przedstawia nasz czytelnik. Obsługa lokalu potwierdza, że ich gość domagał się rozmowy z osobą biegle komunikującą się w języku polskim, jednak nie czekał, aż mu się to umożliwi, tylko zdenerwowany opuścił lokal. Zapewnia też, że nikt z pracowników nie potraktował go niegrzecznie i nie kierował w jego stronę wulgaryzmów.





Czy obsługa w lokalach powinna mówić po polsku?

Bariera komunikacyjna, wynikająca z faktu, że klient i obsługa restauracji mówią różnymi językami, to nic niezwykłego. Szczególnie podczas zagranicznych wojaży.

Naszemu czytelnikowi taka sytuacja przydarzyła się jednak w Gdańsku, podczas wizyty we włoskiej restauracji, gdzie obsługiwał go włoski kelner.

Panowie rozmawiali po angielsku.

Pan Wojciech twierdzi, że początkowo mu to nie przeszkadzało. Jednak w momencie, kiedy nie był w stanie porozumieć się w sprawie detali zamówienia, poprosił o rozmowę z kimś, kto posługuje się językiem polskim.

- We wtorek wieczorem obchodziłem z żoną piątą rocznicę ślubu. Ubraliśmy się elegancko, przygotowałem mały prezent, poszliśmy do restauracji San Marco na Długiej w Gdańsku. Jest tam dość drogo, ale miało być elegancko i wyjątkowo - opowiada pan Wojciech. - Obsługiwał nas kelner, Włoch, niemówiący po polsku. Porozumieliśmy się po angielsku, ale komunikacja szła dość opornie - on znał ten język dość słabo. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że się nie dogadamy co do szczegółów. Nie wiedziałem, jak po angielsku poprosić o mule czy muszle św. Jakuba.

Klient nasz pan - nietypowe życzenia restauracyjnych gości



"Skoro lokal mieści się w Polsce, to ktoś z obsługi powinien mówić po polsku, prawda?"



Nasz czytelnik relacjonuje, że zapytał kelnera, czy może poprosić o to, aby obsłużyła go osoba mówiąca po polsku. Kelner na moment odszedł, po czym wrócił i powiedział, że nikogo takiego nie ma.

- Fakt, że w restauracji znajdującej się w Polsce musi być ktoś, kto mówi po polsku, wydał mi się oczywisty. Nalegałem więc o sprowadzenie takiej osoby, bo wiedziałam, że z tym panem nie porozumiemy się w kwestii zamówienia. Zamiast tego kelner przyprowadził szefa kuchni, który podobnie jak on jest Włochem. Ten pan mówił lepiej po angielsku, ale był wyraźnie poirytowany moją prośbą. Zaczął mnie pytać, czy gdy jestem za granicą, to też proszę o obsługę w języku polskim. Odpowiedziałem mu, że to porównanie jest niedorzeczne, bo przecież nie jesteśmy za granicą, tylko w Polsce. Wtedy kucharz rzucił w naszym kierunku "fuck off", więc pospiesznie wyszliśmy z lokalu. Restauracyjny "naganiacz" krzyknął za nami natomiast "vafancullo" - mniej więcej to samo, tylko po włosku.

Zamiast przeprosin brak zrozumienia i groźby?



Po wyjściu z restauracji pan Wojciech zadzwonił do restauracji, pod numer telefonu, jaki znalazł w internecie. Chciał porozmawiać z właścicielem, który - jak go poinformowała pani, która telefon odebrała - jest Polakiem. Padła obietnica, że właściciel oddzwoni.

- Dostałem telefon, ale nie od właściciela, ale od kelnera, który mnie obsługiwał. Twierdził, że jest współwłaścicielem lokalu i przez cały czas trzymał stronę szefa kuchni. Nie tylko mnie nie przeprosił, ale uznał, że dobrze się stało, że wyrzucono nas z restauracji. Z jego ust padły też groźby pod moim adresem - relacjonuje pan Wojciech.
Nie był to ostatni kontakt naszego czytelnika z personelem restauracji. Wieczorem zadzwonił do niego jeszcze jeden pracownik San Marco.

- Przedstawił się jako supervisor, prawdopodobnie był Ukraińcem. Tonował sytuację, był bardziej ugodowy i grzeczny. Podkreślił jednak, że rozmowa jest nagrywana. Mówił, że w tej sytuacji jest słowo przeciwko słowu, a on nie może rozstrzygnąć, co się naprawdę wydarzyło - opowiada pan Wojciech.

Serwis doliczany do rachunku w restauracji - tak czy nie?



Restauracja San Marco: "Klient został potraktowany kulturalnie i ze zrozumieniem"



Przedstawicielka restauracji potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce. Zapewnia jednak, że gość został potraktowany zgodnie z wysokimi standardami obsługi, jakie panują w lokalu.

- Jesteśmy restauracją włoską. Mamy włoskiego szefa kuchni, włoskiego kelnera. Przykładamy dużą wagę do tego, żeby goście poczuli się u nas jak we Włoszech - opowiada przedstawicielka restauracji. - Potwierdzam, że pan, o którym mowa, odwiedził wczoraj nasz lokal. Przyznaję, że poprosił o kontakt z osobą mówiącą po polsku. Problem starał się rozwiązać nasz szef kuchni, który oprócz języka włoskiego posługuje się też biegle językiem angielskim. Problemu w komunikacji między panami nie było, jednak nasz gość kategorycznie domagał się obsługi w języku polskim. Zanim zdążyliśmy spełnić jego prośbę, wraz ze swoją partnerką odszedł od stolika i opuścił nasz lokal.
Jej zdaniem rozmowy telefoniczne z panem Wojciechem nie były miłe.

- Naszej menadżerce powiedział "powinna mnie pani zrozumieć, skoro sama pani jest Polką". Trafił jednak na Ukrainkę, tyle że biegle mówiącą po polsku. Dementuję też informację, jakoby kierowano pod adresem pana wulgaryzmy. Wysoki standard obsługi to nasza dewiza i takie sytuacje po prostu nie mają u nas miejsca.

Miejsca

Opinie (923) ponad 20 zablokowanych

  • co za cyrk, jestem w polsce to chyba milo pogadac po polsku

    chyba ze mam ochotę to mogę po włosku czy angielsku, obsluga powinna znac jezyk polski bo ja nie musze znac wloskiego czy ukrainskiego

    • 83 1

  • Opinia wyróżniona

    Polski klient (108)

    Nie ma obowiązku mówienia w języku obcym w restauracji w Polsce. Właściciel powinien mieć tego świadomość. Znając temperament Włochów jest wysoce prawdopodobne, że sytuacja opisana przez klienta miała miejsce i że w jego stronę poleciały cytowane inwektywy. Restauracja powinna przeprosić.

    • 1698 109

    • (62)

      Tak samo restaurator nie ma obowiązku mówienia po polsku. Będzie pewnie na tym tracił i pewnie ma tego świadomość. Ale obowiązku nie ma.

      • 72 133

      • (46)

        Oczywiście. Ale można to wytłumaczyć grzecznie i z szacunkiem, a nie się irytować i używać wulgaryzmów. Dbający o interesy restauracji kelner lub szef kuchni spróbowałby to wyjaśnić na spokojnie, znaleźć sposób aby się dogadać.

        • 86 10

        • (3)

          Pełna zgoda.

          Tu nie wiemy jednak kto był stroną dążącą do konfliktu. Bo dobrej woli po którejś ze stron ewidentnie zabrakło, a język był tylko pretekstem, żeby wyładować emocje.

          • 40 21

          • Szukał (1)

            scysji czyli napuszony jak klient..

            • 12 57

            • Problemy pierwszego świata...

              • 8 4

          • Kulturalny człowieka zawsze sie dogada, a cham zawsze zrobi awanture. Jezyki sa drugorzedne.

            • 27 11

        • dobra, ale nie wiesz na 100% czy nie było grzecznie, możesz domniemywać, a to trochę mało (3)

          • 20 8

          • To jest proste do rozstrzygnięcia (2)

            Wystarczy aby pan Wojciech przyznał czy miał krawat czy nie i będzie wiadomo, po której stronie leży wina. Wiadomo przecież, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się.

            • 34 5

            • Skoro, jak sam opisał, ubrał się elegancko, (1)

              to domniemywać można, że zwis męski prosty zaposiadywał pod szyją.

              • 16 3

              • Znam osoby dla których "elegancko" oznacza założęnie względnie czystej koszulki...

                • 5 0

        • zdradzę wam pewną tajemnicę (7)

          1. jak jestem we Włoszech to zdarza się (owszem nie aż tak często), że wśród kelnerów jest osoba mówiąca po polsku (zwykle Polak, albo Słowak czasem Czech)
          2. zawsze w składzie kelnerskim jest osoba mówiąca po angielsku
          3. owszem ta osoba mowiąca po angielsku czasem nie posługuje się angielskim biegle, ale nie ma probemu z zamówieniem mule czy małży św. Jakuba, zawsze idzie się dogadać tylko trzeba mieć nastawienie
          4. w lokalu w Polsce powinna być choć jedna osoba mówiąca biegle po polsku (nieważne czy Polak, Urainiec czy Białorusin, ważne żeby biegle posługiwała się polskim)
          5. mam wrażenie, że pan Wojciech był zestresowany innymi tematami i akurat ta w sumie niewielka niedogodność spowodowała takie wielkie larum

          nie nerwowo panie Wojciechu, lepiej i zdrowiej na spokojnie, szkoda zdrowia żeby się unosić

          • 63 24

          • (4)

            Przynajmniej raz w roku bywam u makaronów i śmiało mogę powiedzieć że poza restauracjami w centrum jest problem aby znaleźć kelnera mówiącego chociaż w stopniu podstawowym w języku angielskim. No ale że mnie dziwny turysta bo nie kręcą mnie knajpy na głównych szlakach turystycznych

            • 16 1

            • (3)

              Obawiam sie, ze jezeli w tym wzgledzie jest jakas roznica Wlochy-Polska, to na nasza niekorzysc...

              • 5 10

              • Oj chyba nie (2)

                Większość Polaków, przynajmniej tych w miarę młodych, posługuje się angielskim w stopniu komunikatywnym, natomiast makaroniarze i żabojady mają chyba niechęć do nauki języków uwarunkowaną genetycznie.

                • 29 7

              • (1)

                Poza glownymu szlakami kelnerzy polscy nie mowia po angielsku. Z mlodziezy natomiast to owszem, ale tylko ta studencko-licealna.

                • 11 1

              • Ta restauracja jest na głównym szlaku turystycznym.

                W kuflotece na przedmieściach nie potrzebny angielski. Tam się zawsze dogadają :)

                • 2 0

          • my też mamy prawo (1)

            Urodziłam się pól wieku temu. Z angielskim pierwszy kontakt miałam na studiach, tzw. michałek, który trzeba zaliczyć, ale zajęcia pokrywały się z innymi kierunkowymi, wybór był prosty. Zaliczyłam na 3, lektorzy raczej nie uwalali. W wieku ok. 30 lat trochę uczyłam się prywatnie, potem mąż stracił pracę, więc z jednej pensji trzeba było żyć, wybór prosty, zrezygnowałam z nauki. Za granicą z głodu i pragnienia nie umrę, znam dużo słów, jednak brak umiejętności łączenia ich w zdania i zrozumienia języka mi obcego powoduje niedogodności. Czasami spotykam się z bardzo miłą obsługą, która próbuje pomóc, a czasem przeciwnie traktują bardzo niegrzecznie. W Polsce chcę mieć komfort, a nie stres jak zostanę potraktowana.

            • 5 0

            • Dziękuję za plusy

              • 2 0

        • Strzelam, że ten Pan to jednak pieniacz (27)

          Musiał zaznaczyć, że to rocznica, że jest dość drogo tam (nie jest...)...
          Do tego chciał zamówić mule lub małże sw Jakuba. Domyślam się że kelner i kucharz próbowali wytłumaczyć mu, że nie mają takich pozycji w karcie... Orzeicez wystarczyło pokazać palcem co chce się zamówić, w czyn problem?

          • 51 67

          • może nie miał palców? (20)

            • 49 3

            • Miał, jak obrałby małże? Colombo (14)

              • 17 4

              • no po to miał kobitę ze sobą (11)

                • 23 3

              • (10)

                Kobita? To jakiś nowy przyrząd do obierania małży? Matka małemu dziecku może obrać, ale pan zdolny do czynności prawnych sam chyba potrafi.

                • 8 10

              • przecież nie ma palców to jak ma obrać?

                • 6 1

              • przecież żona ma małża... (1)

                • 21 2

              • Kto wie.... Taka stygmatyzacja płciowa od razu wskazuje, że pisał to prawak.

                • 0 4

              • Małemu dziecku może obrać, a małemu mężowi nie może? Też coś!

                • 10 1

              • Buhahaha ! !!

                Na paradę gotowe hasło :)

                • 3 0

              • Ach, ach Kobito

                Dobrzy ludzie mówią mi - kobito
                Ach, na co ci to
                Kompoty waż!
                A ja pragnę choćby incognito
                Pokazać szyk, wszędzie być
                Ach, być, wszędzie być, ach, być...

                • 2 2

              • No chyba sama nazwa wskazuje, że do tego kobita służy - małż-onka.

                • 13 1

              • No powinna, jak sama nazwa wskazuje małż-onka.

                • 3 1

              • to przyrząd starego typu

                • 0 0

              • To była małżonka, czyli taka mniejsza małżona, czyli samica małża.

                • 0 0

              • Żoną :)

                • 0 1

              • Nie chciał obierać, chciał pogryźć

                • 0 0

            • dokładnie, nie miał palców a kelner był niewidomy (4)

              • 16 0

              • buhahaha ze śmiechu aż się spierdzialem (2)

                niestety "dwójka" skorzystała z okazji i też wyszła

                • 9 1

              • Nie zazdroszczę sprzątania.

                :D :D :D

                • 0 0

              • krecik wyszedł z norki

                • 0 0

              • Kelner byl raczej głuchy ;)

                • 3 0

          • kiedyś był taki gość, który mówił, że za swoją dziunię dałby se rękę uciąć.....

            może to ten i dlatego nie mógł pokazać palcem?

            • 22 3

          • Być może dla tego Pana jest drogo. (1)

            Wszystko zależy ile człowiek zarabia.

            • 16 10

            • Możliwe

              ale podkreślanie tego w skardze to właśnie prostactwo. Naprawdę ma znaczenie to, czy jest drogo czy tanio? Czy tam gdzie jest tanio to już można być chamem i sypać wulgaryzmami?

              • 16 5

          • (1)

            Najwidoczniej nie. Jeżeli chcesz zapytać o skład, alergeny etc...wtedy nie wystarczy pokazać.

            • 20 5

            • Oj tak, a co dopiero jak chcesz zapytać o prognozy wyborcze w Mozambiku!

              • 6 4

          • ostatnio taki jeden strzelal do dzika, a ustrzelił chłopaka. tak więc wiesz co możesz zrobić

            • 1 0

        • Niestety ale kelner powinien znać język polski. (1)

          No chyba, że mówimy o jakiejś snobistycznej francuskiej restauracji w USA z cenami z kosmosu.

          • 28 5

          • Fakt faktem, ze w snobistycznej francuskiej restauracji w USA z cenami z kosmosu kelner nie musi znać polskiego ;)

            • 5 1

      • Niech choć kelnerzy mówią po polsku, po co taki restaurator otwiera knajpę w Polsce? (6)

        nawet w Wiedniu pani kelnerka znała polski, gdy byliśmy w sierpniu

        • 50 22

        • (4)

          Haha... skoro restauracja w Wiedniu to zgodnie z logiką artykułu powinna rozmawiać po... austriacku ;)

          • 17 7

          • Nie (2)

            Nie, nie powinna rozmawiać ale powinna potrafić w razie potrzeby.
            Widzisz różnice?

            • 4 8

            • (1)

              A ty w razie potrzeby potrafisz rozmawiać po wietnamsku?

              • 10 3

              • Tak, jak jadę do Wietnamu na dłużej

                to staram się poznać podstawowe zwroty w tym języku. Ale zgłupiał bym, gdyby w wietnamskiej restauracji obsługa nie znała języka wietnamskiego

                • 7 1

          • W Austrii mówi się po niemiecku

            Ja vohl

            • 0 1

        • Otwiera knajpe, bo chce ludzi karmic, a nie leczyc ich kompleksy.

          • 13 10

      • ma obowiązek dostosować się do prawa, a konstytucja i ustawa mówią że językiem obowiązującym i chronionym na terenie Polski (4)

        • 34 15

        • Chronionym? No chronił się przecież przed użyciem polskiego... Ale bądźmy poważni - osoby mówiące różnymi językami spokojnie mogą się porozumieć przy zamówieniu restauracyjnym bez opisywanych tu emocji. kto zawinił, nie wiemy, ale robienie afery tej skali świadczy jednak o braku dobrej woli...

          • 13 14

        • Co za bzdury (2)

          Konstytucja mówi, że językiem urzędowym jest język polski i tyle. Restauracja to nie urząd i nie musi spełnić normy obsługi w języku polskim. Nie umiesz się w takiej sytuacji porozumieć to po prostu tam nie chodź.

          • 13 21

          • (1)

            Mógł iść na bigos, wtedy raczej porozumiałby się po polsku.

            • 8 4

            • i kopytka

              • 2 0

      • no nie ma (1)

        No pewnie że nie ma .... ale skoro na insta oraz fb piszą posty po polsku to dlaczego nagle jezyda się zapomina przy obsłudze?

        • 12 0

        • Kont w spolecznosciowce zwykle nie obsluguja kelnerzy :D

          • 4 1

      • ma bo jezyk urzedowy to jezyk polski! polecam zapoznanie sie co to jezyk urzedowy

        • 2 0

    • (5)

      Mówienia po polsku to można wymagać w urzędzie, szpitalu czy jakiejkolwiek instytucji finansowanej z państwowych pieniędzy. W prywatnej restauracji zasady ustala właściciel - klient może się dostosować bądź nie. Jeśli wielu klientów się nie dostosuje to zrobi to ostatecznie właściciel.

      • 28 58

      • Dokładnie. W PL możesz mówić w każdym języku, bylebyś nikogo nie obrażał. (4)

        • 5 14

        • O w mordę! (3)

          A który paragraf mówi o "obrażaniu"? Od kiedy to obrażanie jest zakazane? Co za bzdura.

          • 0 1

          • Oczywiście że jest karane. Tylko patologia nie ma o tym pojęcia. "kto zniewaza inną osobę w jej obecności lub publicznie podczas jej nieobecności... podlega karze grzywny lub ograniczenia wolności"

            • 0 0

          • (1)

            Art 216 .§ 1 kk

            • 0 0

            • napad z rabunkiem na siostrze zakonnej w 8 m-ciązy? to ten paragraf?

              • 0 1

    • zapamiętam sobie tę nazwę (3)

      • 36 5

      • Też... (2)

        Jak cała obsługa włoska to jest szansa na prawdziwe smaki a nie produkt wlosko-podobny.

        • 27 24

        • Niekoniecznie z tym różnie bywa. (1)

          • 15 1

          • Dlatego napisał że szansa

            • 3 0

    • (2)

      ..wysoce prawdopodobne...powiadasz. Polak z Polakiem od 30 lat się nie może dogadać a chcesz zeby Włoch nas rozumiał. Wysoce prawdopodobne że niewielu na tym swiecie potrafi nas zrozumieć .

      • 18 14

      • (1)

        Tak. Niejednokrotnie we Włoszech byłam świadkiem takich sytuacji. Stąd określenie "wysoce prawdopodobne". Piszę w oparciu o własne doświadczenia.

        • 16 1

        • ale to polski Włoch......wysoce prawdopodobne

          • 0 0

    • (3)

      temperament Włochów, a co oni mają za temperament no błagam jak słyszę że Hiszpanii czy włosi mają temperament chyba leżeć do góry pewną częścią ciała żeby baba na nich robiła a w nocy na balety. Temperament do bitki to mają Słowianie i wszyscy wiedzą żeby nie zadzierać z Ruskimi czy Polakami

      • 17 8

      • (1)

        Wszyscy wiedzą żeby nie zadzierać z Ruskimi czy Polakami bo mają temperament!*

        *Poza rządzącymi tych krajów, Niemców, Anglików, rządami innych państw które nami pomiatają i ogólnie to w sumie wszyscy wiedzą a i tak to robią XD

        • 8 7

        • mówimy tutaj o zwykłych obywatelach a jak jeszcze troszkę będzie jak jest to może ten temperament odbić się również na rządzących co już się działo w naszej bogatej historii.

          • 6 2

      • Masz rację.
        Ja też mam temperament i uważam, że Włochów i Francuzów biję na głowę i w łóżku i w kuchni i w mordę też mogę dać jak przyjdzie na to moment. Nigdy nie wywieszam białej flagi.

        • 8 0

    • A Wojciech (1)

      nie mógł zabrać żonki na Zanzibar?

      • 9 6

      • Tam kelner by go podał w potrawce następnym gościom.

        • 18 2

    • (8)

      Klient nie ma tez obowiązku korzystania z restauracji. Jezyków nie znają raczej osoby prymitywne, stąd prawdopodobnie to klient ma za co przepraszac restauracje, a nie odwrotnie.

      • 6 34

      • Nie zgodzę się. Większość osób w tym kraju w wieku 55+ (7)

        Nie zna angielskiego. Nie dlatego że są prymitywne. Wynika to z pewnych uwarunkowań historyczno-spoleczno-politycznych (poczytaj). Dlatego twoje założenie jest błędne.

        • 38 3

        • (6)

          A ja nie pisałam o angielskim, tylko o jezykach. Te osoby znaja rosyjski, a te z matura takze angielski, bo ten byl w szkolach srednich obowiazkowy za PRL (ewentualnie drugi inny).

          • 4 7

          • Taaa (1)

            To pogadaj sobie po rosyjsku z kelnerem

            • 5 1

            • Wystarczy isc na bliny ;)

              • 4 1

          • PRL znasz zapewne tylko z filmów Barei... (1)

            • 2 2

            • Ty najwyraźniej szkoły znasz tylko z filmów.

              • 1 2

          • mam maturę

            W mojej szkole nie było nauczyciela języka angielskiego, a w związku z tym języka angielskiego.

            • 0 0

          • mam maturę

            Czy znamy rosyjski? Bojkotowaliśmy rosyjski. Inne obce, wiedzieliśmy, że nie przydatne, z wyjątkiem niemieckiego. Wyjechać można było tylko do demoludów, w tym NRD, na zaproszenie.
            Ile osób teraz zna łacinę, owszem umiejętność, ale taka jak inne języki obce za komuny.

            • 0 0

    • Powinien to zgłosić do prokuratury (2)

      Mamy ustawę o języku polskim,popełniono przestępstwo przeciwko tej ustawie.czas zacząć ją stosować.

      • 9 8

      • (1)

        O tak, powinien isc do prokuratury, bo kucharz byl naburmuszony, obowiazkowo!

        • 4 4

        • Nie naburmuszony, tylko co prawda w obcym języku, ale obrażał klienta

          • 0 0

    • A skad znasz.... (2)

      ... temperament Włochów. Co najwyżej posługuje się stereotypem by potwierdzić swoją wizję. Nie wiem czy sytuacja miała miejsce. Ale 2 razy byłem tam i obsługa mówiła po Polsku.

      • 4 3

      • temperament włocha (1)

        raz dostanie taki osmolony w palnik, raz i już powietrze z włocha schodzi - mam to przećwiczone

        • 5 2

        • Włoch waleczny, wspierający, odważny.

          A nie, historia mówi co innego ciao Mussolini

          • 7 0

    • (4)

      Jego knajpa = jego zasady. Nie ma obowiazku tam wchodzic jak cos nie pasuje.

      • 3 14

      • A skąd potencjalny klient ma wiedzieć, (2)

        że obsługa nie mówi po polsku? Jest taka informacja na drzwiach? A może zanim zechcę odwiedzić bar sushi, to wpierw powinienem nauczyć się japońskiego? Ten ukraiński współwłaściciel to jakiś czub.

        • 14 2

        • Powinienes sie nauczyc japonskiego niezaleznie od wizyt w barach. To piekny jezyk i wspaniala literatura.

          • 6 2

        • nie ma wiedzieć

          wchodzi i widzi sytuację, albo zamawia albo idzie gdzie mu wygodniej

          • 0 1

      • Mój Kraj - moje zasady.

        Przyjechałeś do Polski to naucz się polskiego. Jak pojadę do Włoch to nie będę się dziwił, że mówisz po włosku.

        • 2 1

    • Jak się je, to się nie gada! Przy stole jak w kościele, tak mnie babcia uczyła.

      • 5 0

    • (1)

      Ustawa o języku polskim przewiduje, że każdy klient i konsument ma prawo do obsługi i informacji w języku urzędowym naszego kraju, czyli polskim.

      • 5 1

      • No i dlatego restauracja serwująca niepolska kuchnię organizowała taką informację dla słabo znającego języki klienta. Ten natomiast miał foch, że nie natychmiast. Gdyby sie trzymać sztywno zapisów ustawowych, w karcie dań musiałyby być kopytka zamiast gnocchi.

        • 1 2

    • (2)

      Tak jest , nie będzie Włoch pluł nam w twarz!!!!!!i to do tego o zgrozo po włosku!!!!

      • 2 0

      • (1)

        Pluć to jeszcze, byle by nam dzieci nie germanił!

        • 2 0

        • To chyba jakiś Włoch od Mussoliniego ja germanił

          • 0 0

  • Dogadać szczegółów :)? (1)

    Rocket sciences

    • 14 0

    • chyba rocket science

      lol

      • 3 0

  • To trzeba mieć talent (7)

    Żeby taki błahy temat tak wyeskalować. Ja nie wiem, ludzie naprawdę zamiast pogadać, spróbować się dogadać wolą pisać na trojmiasto.pl?!

    Jak właściciel nie ma nikogo, kto mówi po polsku, to owszem słabo, ale to jego broszka. Jeśli mi się to nie podoba, to ograniczam kontakt z kelnerem to koniecznych uśmiechów, jem, wychodzę i więcej nie wracam. Koniec tematu.

    • 42 89

    • Nie zgadzam się. (5)

      O nieprawidłowościach trzeba pisać. Dzięki temu można liczyć na refleksję, poprawe. Takie rzeczy trzeba nagłaśniać.

      • 25 6

      • (4)

        Ale co to za nieprawidłowość? Złamał jakieś prawo? Nie dostosował się do reguł sanitarnych?

        • 8 14

        • Nie napisałam, że złamał prawo. (3)

          Jest określony standard obsługi, zachowania wobec klienta w restauracji. A jeżeli określona sytuacja miała miejsce, ipowinna zostać wyjaśniona bezpośrednio z klientem. Skoro Pan próbował dzwonic i rozmawiać, a odbił się od ściany..to szuka innego dojścia do właściciela. Ten artykuł z pewnością mu pomoże.

          • 12 2

          • (1)

            Nie wiesz jak wyglądały rozmowy i która ze stron była tą bardziej ugodową. To tylko relacje, słowo przeciwko słowu.

            Stwierdzić można tylko, że właściciel słabo znał polski. Czy musiał znać? Nie. Czy mógł prowadzić restauracje nie znając polskiego? Mógł. Reszta to kurtuazja, kwestia dogadania.

            • 3 8

            • "Może być i kurtuazja

              byle za klientem wykrzykiwać obelgi po włosku". A opis w necie jest po polsku (coś tam bredzą o gościnności, pewnie z nieznajomości polskiego). Też wolałabyś włoski, z inwektywami w dodatku?

              • 4 0

          • To wychodzisz z knajpy, nikt cie nie zmusza

            • 0 4

    • Nergal?

      A może to Nergal jak z wywalonymi syrami przy kierowcy w Uberze ? ;-)

      • 2 5

  • Jestesmy w polsce (6)

    Wiec obsluga musi rozmawiac po polsku to chyba nic dziwnego

    • 89 2

    • nie musi, nie ma takiego prawa (4)

      • 3 9

      • To wam zza buga się tak wydaje.

        • 7 1

      • (2)

        Ustawa o jezyku polskim mowi, ze jesli jedna ze stron w obrocie prawnym jest polskojezyczna to obowiazkowy jest jezyk polski. Wiec musi.

        • 2 0

        • NIE musi (1)

          bo może do tego obrotu prawnego nie dojść. Czyli pana nie obsłużymy.

          • 0 2

          • To już dyskryminacja i dobrze o tym wiesz. Knajpa ma przechlapane i tyle.

            • 0 0

    • Jesteśmy w Polsce, więc piszący powinni posługiwać się poprawnie językiem, zgodnie z jego prostymi regułami. To chyba nic dziwnego.

      • 5 0

  • Tak to jest w handlu i usługach

    Pracodawcę nie interesuje czy mówisz po polsku, ważne abyś mówił po rosyjsku lub ewentualnie po angielsku, bo z takich klientów są dobre pieniądze

    • 32 3

  • Ja tam na pewno nigdy nie pojde po tych komentarzach, jak wlasciciel to przeczyta to zaden rosol kuchni nie opusci

    zanim obsluga nog w nim nie wymoczy, hahahaha smacznego z a na koniec jeszcze przyniosa paragon grozy

    • 58 1

  • (6)

    umówmy się w Polsce językiem urzędowym jest polski ,nikt nie ma obowiązku znać języków obcych i tyle w temacie.

    • 79 1

    • Już od lat nie jest (5)

      ogłoszenia o pracę są w innych językach, polski nawet nie jest wymagany, za to dobrze jak znasz rosyjski, ukraiński, angielski

      • 2 11

      • Wymagany?! (3)

        Ja z miejsca zgłaszam do moderacji portalu/strony.
        Jeżeli ogłoszenie o pracę jest po ukraińsku.
        Ze względu na dyskryminację polskiego pracownika.

        • 9 3

        • (2)

          A ty zdajesz sobie sprawę gościu, że można dodawać ogłoszenia w języku innym niż polski tak długo jak nie łamią one regulaminu?

          • 2 8

          • Gościu, (1)

            No właśnie w ten sposób łamiesz i dyskryminujesz.

            • 3 3

            • 1. Założę się, że pewnie nie czytałeś nawet regulaminu ogłoszeń
              2. Lecz się na nogi, bo na głowę już za późno

              • 2 5

      • Ale wiesz co oznacza termin "język urzędowy"?

        • 1 2

  • Niektórym lockdown nie dał do myślenia (1)

    Restauratorzy to bardzo "specyficzna" grupa i jestem w stanie uwierzyć w tę historię. Za chwilę znowu będzie płacz; jak to tęsknią za "kochanym klientami"... których traktują niczym zło konieczne (no chyba że są z zagranicy ;)).

    • 82 0

    • Jakby to powiedziała "redaktor" Haponiuk,

      "w punkt"...

      • 4 0

  • Jak w dowcipie o bazarze. Te pomidory to napewno bulgarsk?. A chce je pani jesc, czy z nimi gadac?

    • 32 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane