• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejskie historie kulinarne: przedszkolne smaki

Anna Włodarczyk
31 października 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Kotlety, ziemniaki z koperkiem i mizeria - dla wielu to jedno z najlepszych kulinarnych wspomnień z dzieciństwa. A do jakich smaków wy lubicie powracać? Kotlety, ziemniaki z koperkiem i mizeria - dla wielu to jedno z najlepszych kulinarnych wspomnień z dzieciństwa. A do jakich smaków wy lubicie powracać?

"Ale szczypiorek to ja lubię tylko w przedszkolu, wiesz, mamo?" - powiedział do mnie ostatnio mój syn, wydłubując zielone kreseczki z jajecznicy. Wiem, rozumiem, to magia zbiorowego żywienia. Sama mam na swej liście ulubionych potraw kilka pozycji ze szkolnej podstawówki, o których napiszę w cyklu Trójmiejskie historie kulinarne. Ostatnio pisałam o gotowaniu na ekranie.



Jak wspominasz jedzenie z czasów przedszkola?

Odkąd mój syn chodzi do przedszkola, słyszałam już sporo historii o pysznych obiadach, niezwykłych kotlecikach, najlepszych zupach, których - choćbym nie wiem jak się starała - nie jestem w stanie odtworzyć. Werdykt brzmi zwykle: "dobre, ale nie tak dobre, jak w przedszkolu". Okej, biorę to na klatę. Nie da się konkurować z przedszkolnym menu. Sama bardzo chętnie je studiuję i zazdroszczę maluchom tych wszystkich podwieczorków, "kakałek" i kopytek. Zazdrość ta podszyta jest nostalgią, bo przypominają mi się smaki mojego przedszkola i szkoły.

W tym pierwszym uwielbiałam moment śniadania, gdy zgromadzeni przy miniaturowym stoliku, siorbiąc bawarkę, wyczekiwaliśmy, aż pani postawi na stole talerz pełen kolorowych kanapek. Na chlebie najczęściej lądował twarożek ze szczypiorkiem, awanturka (pasta z sardynek) albo żółty ser z pomidorem. Niby zwykłe kanapki, ale w jakiś magiczny sposób to właśnie tam, przy stoliku przedszkolnym w grupie Poziomki, smakowały najlepiej.

  • Odkąd mój syn chodzi do przedszkola, słyszałam już sporo historii o pysznych obiadach, niezwykłych kotlecikach, najlepszych zupach, których - choćbym nie wiem jak się starała - nie jestem w stanie odtworzyć.
  • Ach te kopytka...
  •  Wbrew pozorom przedszkolna stołówka to już rzadkość...
  • Czasy się zmieniły, więc i jedzenie w przedszkolach ewoluowało, wiele tu warzyw, kasz i pełnych ziaren.
  • Sama bardzo chętnie je studiuję i zazdroszczę maluchom tych wszystkich podwieczorków, "kakałek" i kopytek. Zazdrość ta podszyta jest nostalgią, bo przypominają mi się smaki mojego przedszkola i szkoły.
Mój ukochany przedszkolny obiad to ziemniaki zalane śmietaną z twarogiem. Powiedzieć, że to oszczędnościowa wersja posiłku, to nic nie powiedzieć! Ale jadam go do dzisiaj, zwłaszcza gdy przychodzi sezon na młode ziemniaki. Posypuję je koperkiem i zalewam maślanką albo kefirem, fundując sobie tym samym podróż w czasie.

Albo kotlety jajeczne... Swoją drogą, próbowałam je niedawno odtworzyć, tym razem na potrzeby własnego podniebienia. Nawet podałam je tak, jak niegdyś jadłam - z ziemniakami i mizerią, ale jednak ciągle coś mi w nich nie grało. Pewnych smaków nie jesteśmy w stanie odbudować, choćbyśmy nie wiem jak się starali.

Z kolei przedszkolne menu mojego synka to już dla mnie inspiracja kulinarna. Czasy się zmieniły, więc i jedzenie w przedszkolach ewoluowało, wiele tu warzyw, kasz i pełnych ziaren. Gołąbki po meksykańsku, kotlety z kaszy gryczanej czy kalarepka na przekąskę to tylko przykładowe smaczki.

Swoją drogą, wybierając przedszkole, zależało mi na takim, w którym nie ma cateringu i jedzenie nie podróżuje w plastikowych pojemnikach, a przygotowywane jest na miejscu. Wbrew pozorom przedszkolna stołówka to już rzadkość, tym bardziej cieszę się, że trafiliśmy do pięknego przedszkola w centrum Gdańska.


W naszym przedszkolu dużą wagę przywiązuje się do zdrowego jedzenia. Dzieciaki uprawiają sałatę, kiełki i rzodkiewki, dzięki czemu te niezbyt popularne produkty (zbyt zielone!) cieszą się powodzeniem. Za przedszkolnym placem zabaw jest ogródek, w którym starszaki sadzą warzywa. Raz na jakiś czas dzieci pieką chleb czy pizzę.

Ostatnio moja latorośl wróciła do domu i powiedziała mi, jak krok po kroku zrobić masło. Okazało się, że robili je do chleba, który dzień wcześniej wypiekali.

Takie przedszkole z misją to skarb. Dokonując wyboru, warto zbadać również kulinarną stronę miejsca, do którego ma trafić dziecko. W końcu to tutaj będą powstawać jego wspomnienia smakowe... Warto o nie zadbać.

O autorze

autor

Anna Włodarczyk

miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.

Opinie (164) 10 zablokowanych

  • (1)

    ryz z jablkami i smietanka z cynamonem.... makaron albo ryz ze smietanka i truskawkami.... leniwe.... mniam....

    • 4 0

    • Leniwe z tartą bułką i masełkiem, chyba jedyny, stołówkowy smak dzieciństwa, który miło wspominam :) Poza szkolnymi stołówkami, rozpowszechniony też w barach mlecznych za komuny :)

      • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    rocznik 81 (7)

    Hity: kotlet jajeczny, klopsiki w sosie, racuchy, leniwe z masełkiem I cukrem, ryż ze śmietaną I truskawkami. W domu obiady były tradycyjne - mięso, ziemniaki I kapusta/burczaki/inne warzywa, więc na słodko można było zjeść w przedszkolu.
    Koszmarki: wszelkie odmiany zupy mlecznej (wtedy nikimu nie przyszło do głowy, że kilkuletnie dziecko może źle tolerować laktozę, myślano, że grymaszę, a mi było niedobrze już od zapachu). Zupa owocowa strasznie rozwodniona, też mi nie zapadła pozytywnie w pamięć. Poza tym traumy brak. Czasy były jakie były, wiekszość dzieciaków była nauczona, żeby nie wybrzydzać, no chyba że coś już naprawdę nie było jadalne.

    • 81 13

    • było tego trochę

      makaron z twarogiem, bułki na parze z jagodami :) A co do wybrzydzania to dzieciaki wybrzydzają głównie w domu bo mogą, dobrze wiedzą gdzie jest granica i na co sobie mogą pozwolić w szkole/przedszkolu a co można robić w domu.

      • 6 1

    • Ja tylko pamiętam szczawiową z jajkiem (3)

      Powiedziałem pani przedszkolance, że jeśli to zjem, to zwymiotuję. Pani machnęła ręką o kazała nie wybrzydzać. Zjadłem, zwymiotowałem i od tego czasu szczawiowej jeść nie musiałem.

      • 32 2

      • kto był zwolniony z zupy mlecznej (2)

        bo po niej wymiotował

        • 12 4

        • (1)

          W naszym przedszkolu mlecznych zup nie było. Na śniadanie czarny, kwaśny chleb z serem lub twarogiem i mleko z kożuchem - mordęga. Obiadów absolutnie nie pamiętam, czyżby ich nie było? Za to pamiętam jak szliśmy na łąki, to pani Renia przynosiła w wiadrze kawę zbożową bez mleka, bardzo rozwodnioną. Nigdy już takiej pysznej nie piłem. Ze żłobka pamiętam barszcz. Chciałem zjeść do końca, przechyliłem talerz i rozlałem. Pani bardzo krzyczała, więc zapamiętałem czerwoną zupkę na ceracie. A pamiętacie ze szkoły kluski na parze "pampuchy" z sosem śmietanowo-truskawkowym?

          • 7 0

          • I dodam, że w przedszkolu często "pachniało" przypalonym mlekiem. Po za śniadaniami lubiłem to przedszkole, nr 54 chyba, przy Chłopskiej.

            • 3 0

    • Ja mam traumę - potrawka z kurczaka ze skórami i żeberka gotowane a do tego zupa mleczna z lanymi kluskami. Takie specjały były w moim przedszkolu :)

      • 5 2

    • Wszystkie wymienione znam i tak samo oceniam. Owocową i szczawiowa również ;)

      • 7 1

  • A ja uwielbiałem i uwielbiam makaron z truskawkami.

    • 5 0

  • Racuchy (1)

    Ja pamiętam racuchy z jabłkami, przepyszne , nigdy nie odtworzyłam takich samych :(

    • 13 1

    • U nas racuch przypominały pączki, całe ciemnobrązowe, bez charakterystycznego dla pączków jasnego paska. I miały różne małe "odnogi" pewnie od wlewania ciasta łychą do gorącego oleju. Często doszukiwaliśmy się w nich jakichś postaci, czy zwierząt.

      • 2 0

  • karmienie dzieci trupem.......dno i kupa mułu

    • 2 10

  • E tam przedszkole. Najlepsze jedzenie to zawsze babcia robiła, kopytka mistrzostwo świata.

    • 6 1

  • Łazanki

    Moje przedszkolne danie :)

    • 3 2

  • Dobrze karmią tylko w państwowych przedszkolach (2)

    Kucharki same gotują, w prywatnych catering i syf nie jedzenie.

    • 17 6

    • Racja, szybko zabrałem syna z takiego prywatnego gdzie oszczędzają na jedzeniu, ogrzewaniu i oświetleniu, ciemno jak w norze.

      • 5 0

    • My w prywatnym mamy swoją kuchnię a nie catering

      • 3 0

  • Hehe

    Zupa owocowa albo ryz na slodko i sledzie w smietanie z cebulka bajka ale tylko w ich wykonaniu tzn kucharek

    • 8 0

  • Ja pamiętam jajko w sosie chrzanowym. Parówki w sosie pieczarkowym.
    Fasolke po bretońsku. Kotlety z mortadela.
    Kotlety jajeczne.
    Nie lubiłam zupy mlecznej w żadnej formie.

    • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane