• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Avocado ma 10 lat. "Weganizm jest fajny i dla każdego"

Łukasz Stafiej
3 kwietnia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Współwłaściciele wegańskich bistro Avocado: Daniel Jaroć i Joanna Krupicka. Współwłaściciele wegańskich bistro Avocado: Daniel Jaroć i Joanna Krupicka.

- Nareszcie żyjemy w czasach, kiedy bycie weganką jest łatwe, proste i przyjemne. Gdy zaczynaliśmy z Avocado, weganizm nawet wśród wegetarian uważany był za radykalny - mówi Joanna Krupicka, współwłaścicielka dwóch roślinnych bistro Avocado, w których od 7 kwietnia świętowane będzie 10-lecie firmy. Rozmawiamy o weganizmie kiedyś i dziś, zaangażowaniu i planach.




Łukasz Stafiej: Pamiętasz jeszcze, skąd się wziął pomysł na Avocado? Zawsze chciałaś mieć gastro-biznes?

Joanna Krupicka: Doskonale pamiętam, jak wpadliśmy z Danielem [Jarociem - przyp. red] na ten pomysł. Na początku życia w Gdańsku w kuchni mojej przyjaciółki Kingi Choszcz jednogłośnie stwierdziliśmy, że jeśli kiedyś będziemy mieli bezmięsny biznes, to nazwiemy go właśnie nazwą naszego ulubionego owocu. Pamiętam bardzo dobrze maleńką kuchnię Kingi na gdańskich Stogach, pełną zdjęć z jej podróży, także egzotycznych owoców, w której przyjmowaliśmy gości z całego świata. Było to około 13 lat temu. Potrzebowaliśmy chwilę, aby ten pomysł w nas dojrzał. Daniel był już wtedy weganinem, kucharzem z zawodu, ale pracował w tradycyjnych restauracjach.

Teraz macie dwa lokale, ale przez pierwszych pięć lat Avocado to był wyłącznie catering.

Zaczęliśmy od przygotowywania wegańskiego cateringu na imprezy znajomych, koncerty, a także niekomercyjne wydarzenia - Wege Niedziele, które organizowaliśmy wspólnie z organizacjami pozarządowymi i grupą znajomych, a naszym celem była promocja wegańskiego stylu życia. Pozyskiwaliśmy sponsorów, wtedy na rynku było ich naprawdę niewielu. Byli to producenci bezmięsnych pasztetów, kotletów sojowych, ciastek zbożowych, organicznych soków. W trójmiejskich klubach udawało nam się otrzymywać powierzchnię za darmo, a my prowadziliśmy pokazy gotowania, prezentacje na temat praw zwierząt i rozdawaliśmy to jedzenie za darmo. Było to już około dwunastu lat temu. Pamiętam, że wtedy grupa trójmiejskich wegetarian i wegan chętnie się organizowała, była aktywna w dzieleniu się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Było nas niewielu, jeden bar, może dwa sklepy ze zdrową żywnością. Weganizm teraz tak popularny, wręcz oczywisty, wtedy był nawet wśród wegetarian uważany za radykalny. Z gotowych słodyczy bezmlecznych w sklepie była tylko gorzka czekolada, znajomi przywozili wegańskie wynalazki z Niemiec i Czech.

Jak wtedy odbierany był weganizm?

Było nas niewielu, jeden bar, może dwa sklepy ze zdrową żywnością. Weganizm - teraz tak popularny, wręcz oczywisty - wtedy był nawet wśród wegetarian uważany za radykalny. Z gotowych słodyczy bezmlecznych w sklepie była tylko gorzka czekolada, znajomi przywozili wegańskie wynalazki z Niemiec i Czech. Myślę, że ogromną pracę w temacie promocji weganizmu wykonały organizacje pozarządowe, np. Fundacja Viva czy Empatia, których także ja byłam wolontariuszką. W samym Gdańsku zorganizowaliśmy na przestrzeni kilku lat dziesiątki wydarzeń, ulicznych happeningów. Wychodziliśmy z tym wtedy niepopularnym tematem niejedzenia mięsa do ludzi. Nie zawsze chcieli nas słuchać. A my serio czuliśmy swojego rodzaju misję, chcieliśmy być głosem zwierząt. Dziś w Polsce bardzo popularne i skuteczne w walce o respektowanie praw zwierząt jest stowarzyszenie Otwarte Klatki.

Równocześnie z tematem aktywizmu prozwierzęcego zaczęły pojawiać się i być bardzo popularne blogi kulinarne. Jeden z nich - i chyba najbardziej znany - Jadłonomia, zna chyba już większość Polaków i Polek. Marta z Jadłonomii wraz z innymi blogerkami i blogerami kulinarnymi udowodnili, że to, co dla wielu wydawało się niewykonalne - smaczny, prosty, roślinny posiłek, jest możliwe. Już nie musieliśmy przez wiele godzin eksperymentować w kuchni albo tłumaczyć zagraniczne przepisy - w internecie pojawiło się szybko zatrzęsienie polskich stron poświęconych bezmięsnemu gotowaniu i bezmlecznemu pieczeniu.

Byliście pierwszym wyłącznie wegańskim cateringiem w Polsce, a pięć lat później - wraz z otwarciem lokalu na Wajdeloty - jednym z pierwszym wegańskich lokali z rozbudowanym menu w mieście.

Nie pamiętam dat, ale na pewno z wegetariańskich miejsc był już Green Way, Bio Way i Kipi Kasza w Gdyni. My prowadziliśmy maleńką pracownię cateringową na ulicy Wallenroda. Obok na Wajdeloty, która wtedy była rewitalizowana, trafiłam na niewielki lokal po fryzjerze. Pożyczka z funduszu unijnego, nasza bardzo ciężka praca, prace remontowe wykonane przez mojego wujka ściągniętego do tego z Mazur i po kilku miesiącach otworzyliśmy pierwsze roślinne bistro w Trójmieście. To były czasy, gdy pracowaliśmy codziennie, kuchnia stała się naszym domem.

I chyba było wam mało, bo po kilku latach przyszedł czas na drugi lokal.

Wrzeszczańskie Avocado jest tak małe, że goście śmieją się, że jedzenie ze swojego talerza graniczy z cudem. Dlatego zdecydowaliśmy się na dużo większy lokal na Przymorzu. Lubię wyzwania, chociaż myślę, że podczas wielomiesięcznego remontowania lokalu, w którym nie było zupełnie nic, nie raz mieliśmy chwile zwątpienia. Przymorze nie jest oczywistym miejscem do prowadzenia gastronomii. Ale tak samo kiedyś nam mówiono, gdy przecieraliśmy szlaki na Dolnym Wrzeszczu. Z perspektywy czasu wiem, że gorsze dni pierwszej zimy funkcjonowania takiego biznesu są normalne. Trzeba zamknąć cały rok, aby mówić o tym, czy coś się opłaca, czy coś trzeba zmienić. Po kilku miesiącach zdobywa się wiernych stałych klientów. Jest się mądrzejszym o doświadczenie pierwszych miesięcy. Czasami trzeba zmienić cały swój pogląd, współpracowników, zaliczyć wiele wpadek, mieć chwile zwątpienia w ludzi, nie spać z nerwów, czy starczy na pewno na wszystkie opłaty. Po burzy pierwszych miesięcy zazwyczaj przychodzi spokój, ale chyba każdy, kto ma coś wspólnego z gastronomią wie, że określenie "spokój" nie pasuje zupełnie do tej branży.

Przekonanie, że kuchnia wegańska to kiełki i sałata odchodzi do lamusa. W Avocado zjemy dania z wielu przeróżnych składników. Przekonanie, że kuchnia wegańska to kiełki i sałata odchodzi do lamusa. W Avocado zjemy dania z wielu przeróżnych składników.
Jak postrzeganie weganizmu zmieniło się przez te dziesięć lat? Mam wrażenie, że z niszowego trendu stał się modą. Wcześniej kojarzony głównie z imprezami punkowymi czy alternatywnymi, przeszedł do mainstreamu.

Jest dokładnie tak, jak mówisz. Ale dla mnie jako weganki z 14-letnim stażem cel jest ten sam. Jeśli ktoś odżywia się wegańsko, ostatecznie ginie mniej zwierząt. Z obserwacji wiem, że ważne są względy etyczne i przekonanie, że nie chce się brać udziału w eksploatacji zwierząt.

Jakkolwiek popularny byłby obecnie weganizm, nadal często jest kojarzony ze zwolennikami lewej strony politycznej barykady. Wystarczy przypomnieć wypowiedzi jednego z byłych ministrów o rowerzystach i wegetarianach czy incydent sprzed kilku tygodni, który bezpośrednio dotyczył ciebie, bo twój lokal na Przymorzu został zaatakowany przez prawicowych wandali. Weganizm może być apolityczny? Czy da się takim jedzeniem karmić bez światopoglądowej etykiety?

Znam wielu wegan i weganki o bardzo różnych poglądach politycznych, czasami skrajnie różnych. Ja i nasza firma rzeczywiście włączamy się w najróżniejsze akcje społeczne, ale tym, co mną zawsze kierowało, jest reakcja na niesprawiedliwość, a nie opowiadanie się za konkretnym wyborem politycznym. Osobiście jest mi bliżej na lewo niż na prawo. Tak jest w naszym państwie, że wsparcie tematu uchodźców czy praw osób LGBT już określa człowieka politycznie. A ja sobie myślę, że przecież tak niewiele trzeba, aby uczynić świat wokół siebie lepszym. Jesteśmy bardzo różni, ale wystarczy tylko trochę zrozumienia i wzajemnego szacunku, abyśmy żyli razem i obok siebie szczęśliwie. Tak samo obserwuje to po naszej ekipie w pracy, bo wśród nas są bardzo różni ludzie, o bardzo różnych poglądach, narodowości, orientacji, ale tworzymy doskonały, różnorodny team.

Znam wielu wegan i weganki o bardzo różnych poglądach politycznych, czasami skrajnie różnych. Ja i nasza firma rzeczywiście włączamy się w najróżniejsze akcje społeczne, ale tym, co mną zawsze kierowało, jest reakcja na niesprawiedliwość, a nie opowiadanie się za konkretnym wyborem politycznym.
W jakie akcje społeczne się angażujecie?

Mam szczęście do świetnej ekipy młodych ludzi, którzy sami podnoszą pomysły organizacji ciekawych akcji i angażują w to naszych klientów. Ostatnio zbieraliśmy na wielkanocne prezenty dla dzieci z domu dziecka, gdzie pracuje nasza była szefowa kuchni, dary dla sopockiego schroniska dla zwierząt, czapki dla dzieci z ośrodków dla uchodźców na południu Europy czy laptopy do świetlicy w obozie na wyspie Chios. Albo dzień kuchni indyjskiej i zbieranie środków na odbudowę wioski w Nepalu po trzęsieniu ziemi. Wiele było takich zbiórek. A na moje 32. urodziny ekipa przygotowała hummus, z którego cały dochód przeznaczyliśmy na bezdomne kociaki. I to było totalnie wzruszające. Czasami łatwo się zapomnieć, bo ja chętnie oddałabym kawał siebie na takie działania, a przecież jest to przede wszystkim codzienna praca związana z funkcjonowaniem restauracji. Ale jeśli możemy udostępnić naszą przestrzeń i energię na pomoc innym, to robimy to i zachęcamy bardzo innych restauratorów, bo czasami naprawdę niewiele trzeba.

Jak najłatwiej przekonać wątpiącego w kuchnię roślinną do jej spróbowania? Weganizm obrósł w mity, że to tylko sałata i kiełki. A przecież tak naprawdę dania wegańskie są równoprawnymi do tych mięsnych posiłkami. Co z twojej karty poleciłabyś takim nieprzekonanym?

Menu w naszych lokalach różni się. Na Wajdeloty nie zmieniamy od początku dwóch pozycji - jaglanego veganburgera i krokietów. Wiemy, że gdybyśmy je zabrali z karty, to byłby bunt klientów. A Przymorze słynie m.in. z dwóch świetnych dań kuchni azjatyckiej: curry orzechowego i pad thaia. To na pewno bym poleciła. Mamy świetną ekipę na kuchni i w cukierni, która ma wolną rękę w opracowywaniu nowych potraw i wypieków.

Weganizm to nie tylko jedzenie, ale cały styl życia.

Dla większości to styl życia, który nie tylko polega na niejedzeniu mięsa i nabiału, ale także ogólnie - niebraniu udziału w wykorzystywaniu zwierząt na innych płaszczyznach. Czyli wybieranie kosmetyków nietestowanych na zwierzętach, niekupowanie skórzanego obuwia, niekorzystanie z rozrywki, gdzie wykorzystywane są zwierzęta. Wbrew pozorom, to nie jest trudne. Mając wiedzę, jak bardzo w dzisiejszych czasach nadal eksploatujemy zwierzęta (polecam film pt. "Ziemianie"), mamy w sklepach duży wybór odpowiednich produktów. Producenci żywności i kosmetyków wyszli naprzeciw wymagającej grupie konsumentów, jaką są weganie i nawet specjalnie oznakowują swoje produkty. Na przestrzeni tych kilkunastu lat widzę, że nareszcie żyjemy w czasach, kiedy bycie weganką jest łatwe, proste i przyjemne.

Jak będziecie obchodzić 10-lecie?

Będziemy świętować od soboty 7 kwietnia przez cały tydzień. Najpierw urodzinowym disco, tortem, fireshow Mamadoo. Potem przez cały tydzień w lokalach będzie specjalne menu i promocje dla klientów. Na zakończenie 14 kwietnia przygotujemy specjalną urodzinową kolację w Avocado na Przymorzu.

Jakie plany na kolejną dekadę? Trzeci lokal?

Trzeci lokal w centrum Gdańska lub w Gdyni byłby idealny, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości. Widząc, jak jeszcze dużo pracy jest w naszych dwóch restauracjach i cukierni, chcę się na tym skupić. Łatwo przestać się starać, gdy dojdzie się już do jakiegoś momentu. A prowadzenie biznesu gastronomicznego, tym bardziej tak wymagającego jak nasz, to nieustanny rozwój. Zawsze chciałam przez naszą działalność pokazać, że wegański styl życia jest fajny i może być atrakcyjny dla każdego. Chyba Avocado się to udaje.

Wydarzenia

10. urodziny Avocado (1 opinia)

(1 opinia)
pop, muzyka elektroniczna

Miejsca

Zobacz także

Opinie (177) ponad 20 zablokowanych

  • Człowiek z natury jest mięsożerny. (2)

    Policzcie sobie zęby od 1 do 3. Trzeci to kieł, służy do rozrywania mięsa, jak u drapieżników.
    Pozdrawiam wegan i innych zielonych.

    • 8 20

    • Ja chrzanię...

      Wygoogluj sobie np. "jeleń piżmowy" i porównaj swoje kły z roślinożercą, to ci mina zrzednie :D

      Drapieżniki posiadają zęby zwane ŁAMACZAMI - i to one służą do rozrywania mięsa.
      Ludzie łamaczy - niespodzianka - nie posiadają.

      Kły nie są atrybutem drapieżnika :D

      • 3 1

    • Jak mi zademonstrujesz jak to przy pomocy tych swoich "kłów" przebijasz skórę krowy, miażdżysz kości i przeżuwasz surowe ścięgna to wtedy przyznam Tobie rację. Tymczasem zerknij na zęby goryla - ten to musi się opychać mięsem xD Przypominam, że oprócz "kłów" masz też mózg.

      • 14 3

  • knajpka naprawde super! (2)

    Oczywiscie,każdy ma swoje poglady dotyczace tego co jest etyczne i moralne.Ale powiedziala Pani "Jeśli ktoś odżywia się wegańsko, ostatecznie ginie mniej zwierząt." Nie.Nie ginie mniej zwierząt.To piękna wizja "nie jem miesa,wiec skoro ich nie jem,to nie gina".Gina i na ziemi,w powietrzu i w wodzie.Gina dla jedzenia,dla mody,dla kosmetyków,dla przemysłu farmaceutycznego,dla zabawy,dla upraw.Po to,aby wasze pyszne warzywka mogły urosnać i aby dostac się na talerz klienta muszą pokonać tę drogę autem,które jest niestety napędzane ropą,przez którą giną zwierzeta.

    • 2 8

    • Tymczasem wycina się lasy pod pola na uprawę paszy.
      (Gdyby nie żarcie dla bydła, potrzebowalibyśmy mniej niż dwadzieścia procent obecnego areału)

      Także Twój argument jest inwalidą.

      • 6 0

    • No tak, to najlepiej się udać z Szyszko na polowanie skoro i tak umrą.

      • 4 3

  • Ja tam nikomu w talerze nie zaglądam (1)

    Ale twierdzenie, że weganizm jest lepszy od diety mięsnej, czy opartej na zwierzęcych produktach... no cóż. Mi jedzenie mięsa sprawia przyjemność i tyle - a to jest najważniejsze.

    • 6 8

    • "Ja tam nikomu do łóżka nie zaglądam"

      "Ale twierdzenie, że spanie z kobietą jest lepsze od spania z nieletnim... no cóż. Mi spanie z nieletnimi sprawia przyjemność i tyle - a to jest najważniejsze."

      • 2 2

  • Co z niedoborem B12 u wegan? Można się suplementować, ale to dowód, że ludzie w neolicie nie byli wege (4)

    • 9 3

    • Po pierwsze to z jakim niedoborem, u mnie b12 w normie.

      Po drugie to co z niedoborem B12 u starszych osób? Wiesz, że czeka Ciebie łykanie B12 prędzej, czy później? Mam nadzieję, że nie strzelisz sobie w łeb dochodząc do wniosku, że w neolicie nie było starszych osób.

      Po trzecie to mnóstwo B12-tki znajduje się w glebie, a że w neolicie nikt nie myślał o myciu owoców i warzyw podniesionych/wyrwanych z gleby przed spożyciem, Twój "dowód" właśnie padł, jak mój sąsiad Marian "Golonka" Skrzynecki na zawał.

      • 6 2

    • (2)

      W neolicie ludzie nie robili wielu rzeczy, na przykład nie używali też internetu. Przestaniesz?

      • 10 3

      • Część ideologicznych wegan głosi, że weganizm był naturalną pierwotną postawą (1)

        • 2 4

        • Naturalną pierwotną postawą było przetrwanie (czyt. ludzie jedli co było). Jestem wegetarianką i mnie nie obchodzi czy ludzie w neolicie byli roślinożerni czy wszystkożerni. Poza tym jedli oni 'brudne' jedzenie które zawierało wit. B.

          • 5 2

  • nie dajcie sie prawicowym trologdytom i działajcie dalej! (3)

    Ci co zdewastowali lokal na przymorzu to na 100proc zakamuflowani krypto-g..je tyko z tą różnicą, że ortaliony się nie myją, ewentualnie raz na tydzień wytarzają w piachu ;)

    • 49 42

    • Właściciele są dumni z twojego homofobicznego komentarza. Tak trzymaj, c*oto!

      • 2 1

    • (1)

      i po co ta nienawisc

      • 9 2

      • hmm

        Jest tak tolerancyjny i nowoczesny, że aż się sam zapętlił. Oczywiście wszystkim innym powie, że plują jadem i są chorzy z nienawiści. Hehe

        • 6 3

  • Jeżeli weganizm jest taki fajny, a mięsożerstwo takie wstrętne (2)

    To skąd te wszystkie kotlety sojowe, parówki sojowe, burgery wege...Ja, gdybym nienawidził jakiegoś jedzenia, za nic w świecie nie chciałbym aby to co jem przypominało je w czymkolwiek!

    • 7 7

    • Czyli według Ciebie nie można zjeść kanapki z pomidorem bo przypomina kanapkę z szynką?

      • 2 2

    • By tacy ograniczeni ludzie jak ty mogli porównać do czegoś wegańskie odpowiedniki.

      • 3 3

  • Wstyd (2)

    Prośba do pani właścicielki, aby w końcu zdyscyplinowała swoich pracowników z cateringu przy ul .K.Wallenroda do wyrzucania śmieci do śmietników a nie stawiania ich pod śmietnikami.

    Jak można tak ignorować mieszkańców i ich prośby o zachowanie porzadku wokół śmietników!!!

    • 15 8

    • A może zostawia resztki dla bezdomnych, żeby się nie zmarnowało? (1)

      Ja czasem też tak robię

      • 9 5

      • PANI WŁAŚCICIELKO NIECH PANI SOBIE ROBI WYSYPISKO POD SWOIMI OKNAMI

        Tego resztkami nazwać nie można, a mianowicie skrzynki po owocach, puste puszki po pomidorach, kartony i inne śmieci.
        To wszystko wala się obok śmietnika a właścicielka nie reaguje na skargi.

        • 9 1

  • Jk

    Oby wiecej takich miejsc z jedzeniem vege.

    • 9 3

  • Br

    Super .

    • 2 0

  • Przymorze (1)

    Na Wajdeloty było smacznie. Niestety o Przymorzu tego powiedzieć nie mogę. Kotlety sojowe robią paskudne, do tego były bez smaku i spalone.

    • 5 2

    • myślę tak samo

      jak można wydawać coś co jest niejadalne? zgadzam się

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Najczęściej czytane