- 1 Najlepsze stoiska na Jarmarku Świątecznym (46 opinii)
- 2 Schabowy większy od głowy (101 opinii)
- 3 Wybrali najgorszy wyrób mięsny na świecie (74 opinie)
- 4 Zasada "jedz mniej, ruszaj się więcej" nie działa? (200 opinii)
- 5 Dokąd na grzańca? Ceny, rodzaje (44 opinie)
- 6 Skąd zamówić potrawy na święta? (52 opinie)
Wojciech Modest Amaro: z farmy prosto na stół
Wojciech Modest Amaro, pierwszy Polak w historii wyróżniony gwiazdką Michelin, odwiedził restaurację ARCO by Paco Pérez w Olivia Star, by wspólnie z Paco Perezem, posiadaczem pięciu gwiazdek Michelin (w kilku restauracjach) , przygotować dwie kolacje degustacyjne. W rozmowie z Trojmiasto.pl ceniony szef kuchni mówi nie tylko o rzeczywistości po zamknięciu swojej restauracji Atelier Amaro, ale też o nowym projekcie gastronomicznym, który tworzy wraz z żoną.
Wydarzenia kulinarne. Sprawdź, co będzie się działo w najbliższym czasie
Na pewno odczuwają. Ciąży na nas duża odpowiedzialność. Aczkolwiek powiedziałbym, zupełnie uczciwie, że dziś nie czuję żadnej tremy. W tych pandemicznych okolicznościach, jesteśmy bardziej podekscytowani możliwością robienia czegoś wspólnie, niż stremowani. Czuję się dzisiaj nawet zrelaksowany i bardzo cieszę się, że wraz z Paco Perezem i całym fantastycznym zespołem możemy dzielić jedną kuchnię i pracować ramię w ramię. W światowej gastronomii od wielu lat tego typu projekty wspólnego gotowania były na porządku dziennym.
Proszę zdradzić nieco kulisy takiego gotowania ramię w ramię. Czy to jest bardziej harmonijna współpraca, czy też może element kulinarnej rywalizacji, wszak o taką nietrudno, gdy obok siebie stoją autorytety światowej gastronomii.
Nie ma mowy o rywalizacji. To nie wyścig, tu gość jest najważniejszy, a nie ambicje szefa kuchni. Ściśle współpracujemy, podpatrujemy, rozmawiamy, inspirujemy się, dzielimy różnymi uwagami, ale i zarażamy optymizmem odnośnie tego, co przed nami. Każdy ma swój warsztat, swoją rolę do wypełnienia i danie do przygotowania, które jest priorytetem, ale jest też czas i miejsce na rozmowę. Jesteśmy tutaj kilka dni, żeby właśnie wzajemnie się inspirować, smakować różne rzeczy i o tym dyskutować. W kuchni zawsze jest na to czas. I każdy szanujący się szef kuchni powinien potrzebę takiej nauki odczuwać, obojętnie ile ma gwiazdek Michelin. W dzisiejszych czasach wiele osób myśli, że wystarczy internet, YouTube i już się potrafi, a ja w dalszym ciągu, mimo że czas upływa, powtarzam, że najwięcej uczymy się w kuchni. Pytanie - odpowiedź to jest rzecz, która najbardziej nas pcha do przodu.
Zobacz także: 5 restauracji w Trójmieście, w których ryba gra pierwsze skrzypce
Wspomniał pan o odpowiedzialności jaka na was ciąży. Zastanawiam się, czy myśli pan o gościach w czasie gotowania, czy w kuchni jest raczej totalne skupienie na przygotowywanych daniach?
Zawsze myślę o gościach. Właściwie od początku. To jest fundament, który wypływa z moich doświadczeń. Pamiętam, jak to jest, gdy jeździmy z żoną gdzieś po świecie i jest ten moment, kiedy jesteśmy w hotelu, przygotowujemy się, endorfiny w nas buzują, bo idziemy właśnie do takiej, a nie innej restauracji, o której tyle się mówiło albo słyszało. Staranne przygotowania, rozmowy, emocje, wyobrażenia... Jestem człowiekiem, który jest w stanie sobie taką projekcję puścić w głowie i wiem, że gdy ludzie wybierają się na taką kolację, jak dzisiaj, to po prostu mają jakieś oczekiwania w stosunku do takiego wieczoru. My, szefowie kuchni, kucharze i cały zespół musimy po prostu to udźwignąć i sprostać tym oczekiwaniom, sprawić, by faktycznie ten wieczór była pełen pozytywnych emocji i dla gości okazał się niezapomniany. Jeśli my będziemy na to obojętni, tylko myśląc o tym, co mamy do zrobienia, to trochę zabraknie tego elementu. Oczywiście, jedzenie powinno i musi być najważniejsze, bo nie można o całą resztę zadbać, a na jedzeniu się potknąć.
Na początku pandemii gastronomia miała ciężko, zresztą cały czas nie jest łatwo. Wydaje się jednak, że fine dining to ta dziedzina kulinarnego świata, która najboleśniej odczuła zderzenie z pandemiczną rzeczywistością.
Fine dining jest trochę jak teatr, kulinarny spektakl. Kucharze pokazują swój najlepszy warsztat, swój kunszt, a goście przychodzą celebrować chwilę i odkrywać nowe, często zaskakujące smaki. Fine Dining to format, który właściwie kłóci się z całym spektrum pandemicznych obostrzeń - masek, dystansu społecznego, wyłączonych z użytkowania stolików, zapachem płynu do dezynfekcji, czy w ogóle atmosferą ogólnego przygnębienia i zmęczenia pandemiczną rzeczywistością. Ani to nie wygląda, ani nie buduje atmosfery, nie sprzyja celebracji. W tej dziedzinie gastronomii wszystko ma swój rytm, określone mechanizmy, pewien uroczysty wymiar i w takich warunkach, w jakich żyjemy, te mechanizmy po prostu nie funkcjonują, są atrapą, źle dobraną protezą. Nie jesteśmy w odosobnieniu, czy to we Francji, czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie mam mnóstwo przyjaciół szefów kuchni, gastronomia fine diningowa najbardziej ucierpiała. Jej też nie da się tak łatwo spakować do pudełka, jak to różni mędrcy doradzali i wysłać do domu, żeby każdy sobie sam odgrzał.
Zobacz, gdzie zjeść w Trójmieście
No właśnie, fine dining na wynos. To ciekawe zagadnienie. Realne rozwiązanie, czy utopia?
Znam podmioty, naprawdę nawet z najwyższej półki, które zajęły się taką formą. Wydaje mi się jednak, że to jest dosyć skomplikowane pod względem logistycznym. Fine dining wymaga czasu, często technologii, a my chyba też jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że po to zamawiamy, żeby było łatwiej. Mimo wszystko, nic nie zastąpi naszego wyjścia do fajnej restauracji, towarzystwa i tego wszystkiego, o czym mówiłem na początku. Owszem, rozumiem same aspekty utrzymania biznesu, natomiast fine dining na wynos to raczej sposób na przetrwanie niż stały trend, który będzie się rozwijał po pandemii.
A jak było u pana w czasie pandemii? Zaczęliśmy spędzać w domach więcej czasu i więcej...
... gotować, tak dokładnie było. Zmieniło się na tyle, że właściwie zasymilowałem wszystkie fine dinigowe koncepcje na wersje domowe i mógłbym nawet się pokusić, żeby wydać książkę pt. The Art of Restaurant Dishes in Home. Jeśli np. nie miałem sprzętu, czy coś trzeba było czasowo okroić, bo w oryginalnej wersji proces trwał 2-3 dni, to te pomysły we mnie się rozwijały. Powiem szczerze, jedliśmy wyjątkowo w tym okresie, jak nigdy wcześniej, bo ten fine dining w wersji domowej przyszedł do nas w sposób naturalny. Chętnie korzystałem z wieloletniego doświadczenia, przygotowując z żoną nowe potrawy, ale też dużo różnych, nowych rzeczy, które w takim normalnym pędzie gdzieś odpadały ze względu na swoją wyjątkowość czy dłuższy okres przygotowania. Teraz miałem na to czas, więc myślę, że domowo skorzystaliśmy na tym.
To taki pozytywny aspekt. Kończąc wątek pandemii zapytam, jak widzi pan przyszłość swojej restauracji Atelier Amaro? Od czego zależy, kiedy zdecyduje się pan wznowić działalność?
Atelier Amaro to nie jest konkretne miejsce, a konkretna idea, którą teraz realizuję w projekcie Forgotten Fields Farm. To zupełnie nowy koncept organicznej farmy, która powstaje w Dębówce pod Warszawą. Prace cały czas trwają, a zakończą się wtedy, kiedy uznam, że jestem już gotowy, by wyjść z tym do świata i ludzi. Wchodzą tu w grę tylko i wyłącznie osobiste odczucia moje i mojej żony. Kiedy uznamy, że to ma taki poziom, pod którym się podpisujemy obiema rękami, kiedy będzie bardzo spójny, jasny i klarowny, a nie jakąś formą marketingową. To jest ciekawe, że w naturze nie mają znaczenia kwestie finansowe, ani żadne inne. Niczego nie da się przyspieszyć, włączyć turbodoładowania, czy pójść na skróty. Natura idzie swoim cyklem i trzeba się uzbroić w cierpliwość, ale z drugiej strony budowanie tego systematycznie daje satysfakcje. Kiedy jesteśmy na farmie, to czujemy, że jest to farma żyjąca, tętniąca, z bijącym sercem. Od strony kulinarnej o tyle się to zmienia, że z fine diningu robi się farm dining i to już sugeruje, że będziemy poruszać się w produktach, w płodach, w bogactwie tego wszystkiego, co będziemy mogli na tej farmie wyhodować.
To trochę zbliżanie się w stronę modnego ostatnio ekologicznego i naturalnego gotowania, prawda?
Tak, chociaż ja jestem ostrożny w rozumieniu ekologii jako trendu. Nie jest mi to potrzebne pr-owo ani marketingowo. Nie sądzę, że będziemy walczyć o jakieś certyfikaty, raczej podchodzę do wszystkiego zdroworozsądkowo. Jeśli moje dzieci jedzą z tych krzaków, wyciągają marchewki i po opłukaniu je chrupią, a ja się pod tym podpisuję, to wystarczy. Myślę, że ta zdroworozsądkowość wystarczy do tego, żeby prowadzić gospodarstwo tak, jak to kiedyś bywało - z poszanowaniem pracy, matki ziemi i jej owoców. Mówię tutaj o idei bioróżnorodności, o filozofii "from farm to table", o niemarnowaniu żywności. Dzisiaj często już zapominamy jak było kiedyś, marnujemy mnóstwo jedzenia, kupujemy za dużo, wyrzucamy. Kiedyś jednak piwniczki zapełniały się wszystkimi plonami ziemi, a czego nie zjedzono, wiedziano jak zabezpieczyć, przechować, zamarynować, uwędzić, zasolić, ususzyć, itd. Oczywiście, można to dzisiaj dopieścić, doprecyzować technicznie, bo mamy do tego maszyny, sprzęt itd., ale idea zawsze zostaje ta sama, żeby po prostu nie marnować.
A czy w takim razie dzisiaj i jutro, podczas kolacji w Arco by Paco Perez, w menu można spodziewać się naturalnych produktów?
Tak, przywiozłem ze sobą masę rzeczy. Marynaty, mleczko pszczele i wiele innych produktów, ale przede wszystkim nasze pomysły na połączenia smaków i receptury. Przygotuję m.in. kawior z mleczkiem pszczelim, śledzia z wasabi i awokado, turbota z truflą i korzeniem trybuli, czy też imbirowy mech.
A jak jest z wygodą gotowania na farmie?
No jeszcze nie miałem tak pięknej, wielkiej i przestronnej kuchni, więc to jest w zasadzie szkoła gotowania olbrzymich rozmiarów. Trzeba mieć kochającą żonę, żeby tego typu kuchnie postawić sobie na farmie i powiedzieć: "Jest mi ona potrzebna".
Czyli wygodna kuchnia to taka duża i przestronna?
Duża, przestronna, zaopatrzona, wyposażona, ale też taka właśnie, w której widać świadomość, że plonów ziemi jest dosyć dużo i nie można ich marnować, czyli ważne jest przechowywanie. Przemyślenie wszelkiego rodzaju spichlerzowych przestrzeni, aby jak najmniej zmarnować.
Rozumiem. Na koniec zapytam, jaki jest pana ulubiony przyrząd kuchenny?
Mój ulubiony przyrząd kuchenny? Jest jeden nóż! Mam taki specjalny nóż, który przewiozłem z Bali, kosztował fortunę. Mam też oczywiście całą serię noży do wszystkiego. Zawsze się śmieję, że kucharz wraz z rozwojem kariery dokupuje kolejne noże do różnych rzeczy, a to do filetowania, a to do trybowania, a to do czegoś jeszcze. Przychodzi taki moment, gdy ostatni nóż wkłada się do torby i okazuje się, że to już jest czas, kiedy wszystko można zrobić jednym nożem. Człowiek nabył takich umiejętności, żeby sobie poradzić jednym z każdym wyzwaniem. To jest ten jeden, który wszędzie ze sobą wożę i reszta nie jest mi już potrzebna.
Wywiady
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2022-01-23 09:58
ludzie są straszni (11)
Polak nie wybaczy innemu przede wszystkim sukcesu... Facet zainwestował w siebie, w naukę, jeździł po całym świecie by uczyć się od innych, znalazł sobie niszę, bo tak trzeba nazwać fine dining, w której odniósł sukces, zbudował markę osobistą, zainwestował mnóstwo ciężko zarobionych pieniędzy w nowy projekt, znowu zaryzykował, a ludzie się
Polak nie wybaczy innemu przede wszystkim sukcesu... Facet zainwestował w siebie, w naukę, jeździł po całym świecie by uczyć się od innych, znalazł sobie niszę, bo tak trzeba nazwać fine dining, w której odniósł sukces, zbudował markę osobistą, zainwestował mnóstwo ciężko zarobionych pieniędzy w nowy projekt, znowu zaryzykował, a ludzie się czepiają, że zmienił nazwisko, cieszą się z faktu zamknięcia restauracji i nie mogą uwierzyć, że ktoś jest w stanie płacić duże pieniądze, by jeść potrawy, które są wynikiem tej ciężkiej pracy, którą człowiek wykonywał przez całe życie.... Szok... wśród jakich ludzi ja żyje?
- 170 60
-
2022-01-23 10:12
Pan (3)
Wejchert sw pamięci mówi wam to coś ?
To on stoi za ta spektakularna kariera- 16 3
-
2022-01-23 19:26
Kariera podszyta służbami...
- 7 4
-
2022-01-23 19:29
WSI się kłania
Szkoda ze inni nie mieli takiego wujka prowadzącego. Wstyd.
- 7 4
-
2022-01-24 08:03
SB,wszystko jasne.
- 1 2
-
2022-01-23 11:30
Wojtek nie marudź
spakuj swoje noże i opuść Polskę
- 20 8
-
2022-01-23 13:31
Dobrze to podsumowałes, ale..no coz, taki jest ten świat, tacy my ludzie jesteśmy. normalka. (1)
Ja tez czasami mysle ze mój pies jest przyjemniejszy niż mój sąsiad :-) Najważniejsze to jest robić swoje i nie słuchać co inni mowa. Ktoś kiedyś powiedział ze " jeśli mam marzenia to znaczy ze żyje "
- 11 8
-
2022-01-23 19:52
to samo sądzi o tobie sąsiad
- 3 4
-
2022-01-23 19:28
Czyli serwis opon też ma w ofercie
Taka była idea gwiazdek firmy oponiarskiej z Francji. Serwis i możesz jechać zjeść z rabatem. A teraz się podniecają. Zwykły marketing.
- 7 3
-
2022-01-23 19:49
a ty co jesteś, z kambodży? Nie wiem skad taka moda na obrażanie Polaków?
wyprowadz się do brukseli i tam badz "szczesliwy" z ciapakami i całym tym syfem
- 5 6
-
2022-01-23 19:52
po co ten komentarz , ludzie są różni , jedni doceniają , podziwiają ,inni zazdroszczą , ludzie jak to ludzie
- 4 3
-
2022-01-24 14:36
Nazwisko nawet kupił
Ze swoim durnym nazwiskiem nikt nie chciał jeść tej breji więc zmiana nazwiska pomogła. Cóż za kubki smakowe mają Polacy. Zmiana nazwiska zmienia odczucia smakowe. Oklaski.
- 3 3
-
2022-01-22 22:49
Amaro (7)
Amaro zamknął swoją knajpę bo nie było już jeleni na degustację dań za 1500 zł ! Jak staną na ziemi to niech pomyślą że ceny mają z kosmosu !
- 120 43
-
2022-01-23 16:52
(5)
Nigdy nie byłam ale 1500 zł za danie to chyba niemożliwe.
- 3 20
-
2022-01-23 17:01
(1)
Możliwe.
- 24 2
-
2022-01-23 19:30
Tyle co na waciki?
- 5 0
-
2022-01-23 19:47
U Sowy ten pił wino za 1500
- 3 2
-
2022-01-23 20:35
A jenak
- 4 2
-
2022-07-30 14:36
No i znowu kompletny brak jakiegokolwiek zaznajomienia z ofertą restauracji, żadne danie nie kosztuje tam 1500zl taniej wyjdzie nawet najdroższa wersja menu degustacyjnego za 2osoby polecam zacząć od czytania małego księcia i powoli powoli aż dojdziemy do tak trudnych rzeczy jak strony internetowe
- 1 0
-
2022-07-30 14:32
Polecam się zaznajomić z prawidłowymi cenami bo ta podana nie jest za jedną osobę nawet w najdroższej wersji to po pierwsze po drugie polecam również sprawdzić jakie składniki są używane w takich restauracjach (niestety w biedronce ich się znaleźć nie da ) to po drugie a po trzecie jest wolny rynek i każdy może sobie zażyczyć za cokolwiek ile chce a tylko sprawa konsumenta czy się na to godzi jeżeli nie to może pójść np do McDonalda więc takie komentarze są po prostu i**otyczne
- 0 0
-
2022-01-22 14:58
Jeszcze nie zauważył ze mamy 2 lata covidu i świat powoli zmienia Sie a drogie restauracje popadają (16)
w mysl agendy 2030 - będziemy żyć skromnie i po równo nic nie mieć.
- 129 25
-
2022-01-22 15:16
nie wiem czy słyszałeś, ze w czasach kryzysu najlepiej schodzą dobra luksusowe (11)
ci co mają pieniądze w takich czasach bogacą się jeszcze szybciej, a to oni nie ty, są klientami takich restauracji
- 34 15
-
2022-01-22 15:35
tak, nieruchomosci, sztuka, złoto itd...
- 20 2
-
2022-01-22 16:24
A ośmiorniczki tam beda ? (3)
- 16 3
-
2022-01-22 17:48
Tak będą
Ośmiorniczki z parówek ;)
- 28 0
-
2022-01-23 18:43
Danie główne a`la MOrawiecki (1)
miska ryżu
- 12 9
-
2022-01-23 19:32
I można porzucać kamieniami w dinozaury
- 4 2
-
2022-01-22 16:36
chcesz powiedzieć ze to za wysokie dla mnie progi? a może zacytuje cos z internetu (2)
"In 1993, he left Poland and went to Great Britain to search for a job and for money. "
- 17 5
-
2022-01-22 20:46
Wszystko to prawda ale to było 30 lat temu.
Przypomnij sobie co ty wtedy robiłeś, jak myślałeś, co potrafiłeś. To szmat czasu.
Pozdrawiam.- 11 2
-
2022-01-22 22:56
pochwaliłeś się że teoretycznie znasz angielski, ale jako wtórny analfabeta
tak jeśli napisałeś taki głupi wpis, że bogaci nie będą chodzić do restauracji, to ewidentnie na takie restauracje cię nie stać
a nawet jak cię na nie stać, to jesteś takim januszem, kiedyś zwanym badylarzem, czyli prymitywem, który ma kasę, jak karki z miasta
radzę przeczytać jeszcze raz mój wpis i spróbować zrozumieć, a nie głupio odpowiadać- 0 17
-
2022-01-23 18:25
codziennie rano w zabce masa osób wykupuje dobra luksusowe typu mankej
- 11 0
-
2022-01-23 19:31
Po co ci 10.zegarek? (1)
Do piachu go nie zabierzesz.
- 5 3
-
2022-01-23 19:53
tak wygląda zawiść
- 3 3
-
2022-01-23 01:05
Jeżeli po równo to mogę się zgodzic
- 9 0
-
2022-01-23 18:24
nie zapominaj o zbieraniu punktach. jak bedzie potulny, to nawet polecisz samolotem gdzies dalej
jak bedziesz niepokorony, to co najwyzej dostaniesz bilet na pociąg do kartuz
- 5 2
-
2022-01-23 19:30
Jaskinie poszły w górę. (1)
- 5 0
-
2022-01-24 23:44
I 30m2 schowki na szczotki
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.