• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co składa się na koszt burgera w barze czy restauracji?

Magda Mielke
22 sierpnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Składowe ceny burgera. Składowe ceny burgera.

Choć sporo restauracji otwieranych jest z pasji, nie ulega wątpliwości, że nadrzędną motywacją każdego restauratora jest chęć zarobku. Nikomu nie uśmiecha się dokładanie do biznesu z własnej kieszeni. Próbując zrozumieć, dlaczego w jednych miejscach za podobne danie zapłacimy mniej, a w innych więcej, szukamy odpowiedzi na pytanie: za co płacą restauratorzy? Za przykład posłuży nam klasyczny burger.



Dokąd na burgera? Lista barów w Trójmieście


Czy masz świadomość kosztów, jakie ponosi restauracja?

Wystarczy rzut oka na komentarze pod naszymi kulinarnymi artykułami, aby stwierdzić, na co najczęściej narzekają czytelnicy. Są to oczywiście wysokie ceny dań, które w dodatku cały czas rosną. Bardzo często czytamy opinie, w których ktoś próbuje przeliczać wartość składników na cenę dania w restauracji, czy stwierdza, że w domu tę samą potrawę można zrobić o wiele mniejszym kosztem. To wyraźnie pokazuje, że zapominamy o tym, że mięso czy ziemniak to zaledwie mały procent wydatków właściciela lokalu. Dlatego postanowiliśmy wyjaśnić, co składa się na ceny dań i jakie koszty ponoszą restauratorzy.

Posłużmy się prostym przykładem burgera. Ot, bułka, mięsny kotlet, trochę warzyw i sos. Ile to może kosztować? W zależności od jakości mięsa - kilka, kilkanaście złotych. A w burgerowniach i restauracjach ceny burgerów wynoszą zwykle 30-40 zł. Za co więc tak właściwie płacimy?

Upadają kolejne restauracje w Trójmieście Upadają kolejne restauracje w Trójmieście

Koszt składników a cena burgera



Przyjrzyjmy się temu, jak zarabia restauracja. Cenę gotowego burgera można rozebrać na czynniki pierwsze. Pierwsza składowa to tzw. food cost, czyli koszty składników dania - w skład naszego burgera wchodzą m.in. bułka, mięso, ser, warzywa i sos. Jak ma się to do ceny dania?

Za przyzwoity wynik w branży gastronomicznej jest uznawane 30 proc. food cost - im mniej, tym lepiej. Jeśli wspomniany burger kosztuje 30 złotych, a koszt wszystkich składników wyniesie 10 złotych, to restauracja powinna zarobić. Ile zarobi? Na pierwszy rzut oka pewnie niejeden z nas odpowie: 20 złotych. Tyle że od ceny dania trzeba jeszcze zapłacić państwu podatek. Standardowo wynosi on 8 proc., ale są produkty objęte podatkiem 23 proc. (m.in. napoje, alkohol, owoce morza). Załóżmy jednak, że całe nasze danie jest objęte 8 proc. VAT-em. To 2,40 zł. Restauracja po odjęciu VAT-u i food costu ma więc 17,60 zł.

Z tej kwoty musi opłacić całą resztę kosztów: czynsz lokalu, opłaty za media (prąd, gaz, woda, ogrzewanie), pracowników, środki czystości, tantiemy za muzykę itd. i zamortyzować swoją działalność. Ostatecznie restauratorowi powinno zostać od 30 do 10 proc. ceny dania. Trzeba pamiętać, że od miesięcznego zysku trzeba jeszcze odjąć podatek dochodowy. Im więcej klientów obsługuje dany punkt gastronomiczny, na tym mniejszy zarobek na pojedynczym daniu może sobie pozwolić.

Koszt produktów spożywczych, koniecznych do przygotowania danej potrawy serwowanej w restauracji, to zwykle zaledwie 30 proc. ceny, jaką płaci klient. Koszt produktów spożywczych, koniecznych do przygotowania danej potrawy serwowanej w restauracji, to zwykle zaledwie 30 proc. ceny, jaką płaci klient.

Koszty podstawowe



Jak wspomnieliśmy, w większości restauracji koszt składników stanowi jedynie 30 proc. ceny, którą płacimy za zamówienie. Wliczają się w to nie tylko produkty, z których gotowane są dania, ale też wszystkie napoje (np. wina, kawa, herbata) oraz koszty ich dostawy.

Podstawowe koszty, które również trzeba brać pod uwagę, to: czynsz i opłaty za wynajem lokalu. Zwykle stanowią one ok. 20 proc. kosztów prowadzenia restauracji. Im atrakcyjniejsza lokalizacja, tym drożej. Do tego należy doliczyć kolejne 10 proc. wydatków, w którym mieszczą się opłaty m.in. za prąd, wodę, gaz, internet, ogrzewanie, wentylację i klimatyzację, sprzątanie, konserwacja lokalu i remonty - dobrze wiemy, że niekiedy najdrobniejsze zmiany mogą okazać się studnią bez dna.

- Jeszcze w styczniu, lutym za gaz płaciłem 7 tys. zł miesięcznie, teraz 24 - mówi właściciel restauracji mieszczącej się w Śródmieściu Gdańska. - Większość z nas stara się związać koniec z końcem. To prawda, że lato to okres żniw, ale wszyscy boimy się jesieni. Koszty przygotowywania jedzenia wzrosły dramatycznie. Ceny posiłków również.
Czy kelner odpowiada finansowo za braki w kasie? Czy kelner odpowiada finansowo za braki w kasie?
Kolejną grupę podstawowych kosztów stanowią wynagrodzenia dla pracowników - ok. 30 proc. kosztów. To nie tylko pensja, jaką pracownik dostaje "do ręki", premie i opłaty za ZUS, ale koszty prowadzenia księgowości, wszystkie podatki, stroje służbowe, ubezpieczenie lokalu i pracowników czy koszty związane z rotacją pracowników - ich rekrutacja, szkolenia.

- Mnie też irytuje, gdy słyszę "w domu zrobię taniej". Tylko przygotowując posiłek w domu, zapominamy doliczyć do kosztów produktów opłaty za wodę, prąd i gaz, no i koszt własnej pracy. Gastronomia to ciężki kawał chleba i jeżeli ktoś myśli, że tak łatwo się prowadzi knajpę i zbija kokosy, to jest w wielkim błędzie. Teraz do kosztów można pośrednio doliczyć jeszcze problem z personelem i brakiem rąk do pracy - mówi nam jeden z trójmiejskich restauratorów.

Koszty dodatkowe



Na tym nie koniec wydatków. Zezwolenie na sprzedaż alkoholi - inne dla piwa, inne dla wina, inne dla wódki - każde kosztuje; uregulowanie należności do ZAIKS-u (Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych), czyli instytucji odpowiadającej za muzykę w lokalu; system informatyczny, który umożliwia przyjmowanie zamówień i ich przekazywanie kuchni, a następnie wystawianie rachunków; terminale płatnicze; marketing dla restauracji, tj. sesje zdjęciowe, materiały graficzne do sieci, ulotki, obsługa mediów społecznościowych, degustacje dla mediów, wszystkie wydruki (menu, podkładki pod talerze itp.), szkolenia z zakresu marketingu dla pracowników lub po prostu obsługa bieżąca agencji reklamowej - wszystko zależy od wielkości lokalu i jego strategii, ale to kolejne koszty.

Dowozy przez aplikacje. Pyszne.pl, Glovo, UberEats, Wolt, a może dowóz własny? Dowozy przez aplikacje. Pyszne.pl, Glovo, UberEats, Wolt, a może dowóz własny?
- Wyobraźmy sobie wykres kołowy - to jest obrót restauracji. I ten wykres kołowy trzeba podzielić - jak zawsze powtarzam - na kawałki tortu. Pierwszy kawałek: towar - 30 proc., ale niektóre restauracje mają 40 proc., inne 20 proc. - w zależności od oferty, to jest bardzo szeroki temat. Kolejny kawałek to pracownik - te koszty z roku na rok rosną, średnia to już nie 25 proc., a 35 proc. Potem mamy środki czystości (np. płyny do zmywarek, które nie kosztują tyle, ile w domach - to są bardzo wysokie koszty), razem z jakimś wyposażeniem - mówię tu np. o tym, że talerze się tłuką, sztućce giną, do tego dołączmy media - piece konwekcyjne, te nagrzewnice wszystkie, które utrzymują odpowiednią temperaturę na sali, czy klimatyzatory w lecie, czy nawet same płyty grzewcze do smażenia "jajecznicy" to jest kolejny koszt, tak naprawdę kolejne 30 proc. A gdzie podatki, gdzie marketing? I zostaje te 10 proc. To jest wyjaśnienie, dlaczego te ceny są takie wysokie. Oczywiście te koszty są zmienne - ile restauracji, tak każda ma trochę inne dane - potwierdza Piotr Rogowski, doradca finansowy w branży gastronomicznej.
Kolejnym źródłem wydatków jest obsługa zamówień na wynos, którą znaczna większość burgerowni posiada. Zarówno stworzenie własnej bazy dowozowej, jak i korzystanie z jednego z portali zewnętrznych typu: Pyszne.pl, Glovo, Uber Eats, które pobierają niemałą prowizję, pociąga za sobą kolejne wydatki.

Platformy do zamawiania jedzenia są jednocześnie przekleństwem i błogosławieństwem dla restauratorów. Z jednej strony pobierają wysoką prowizję z zamówienia posiłku, z drugiej umożliwiają właścicielom lokali gastronomicznych dotarcie do szerszego grona głodnych klientów. Platformy do zamawiania jedzenia są jednocześnie przekleństwem i błogosławieństwem dla restauratorów. Z jednej strony pobierają wysoką prowizję z zamówienia posiłku, z drugiej umożliwiają właścicielom lokali gastronomicznych dotarcie do szerszego grona głodnych klientów.

Zysk



Z naszego uproszczonego szacunku wynika, że zostaje 10 proc. To zysk, jaki generuje restauracja. Pomijając ekstrema - z jednej strony ekskluzywne lokale o wysokiej pozycji na rynku, z drugiej zaś kompletnie sobie nieradzące - można przyjąć, że to najczęściej spotykany wynik w biznesie gastronomicznym. Jeśli właściciel osiąga zyski w wysokości ok. 10-15 proc., uznaje się je za zadowalające.

- Zainwestowałem pół miliona złotych. Przyszły pierwsze dwa, trzy miesiące i nagle się okazało, że 35 proc. wydałem na towar, 30, nawet 35 proc. na pracowników - a to już daje 70. proc. Potem jeszcze jest czynsz, a te są przeróżne - od 5 do 10 proc., w takich miejscach jak Monciak czy ul. Długa w Gdańsku nawet i więcej może wynosić. Potem jakieś media, wyposażenie, środki czystości, podatki itd. I się okazuje, że taka mała restauracja, która ma 100 tys. zł obrotu, zostaje jej 10 tys. zł - w dobrym wydaniu, jeśli ktoś naprawdę dobrze się taką restauracją zaopiekuje - dodaje właściciel restauracji mieszczącej się w Śródmieściu Gdańska.
A jak to jest z sezonem? W końcu w wakacyjnych miesiącach wiele restauracji odnotowuje zwiększone obroty.

- Jeżeli restauracje statystycznie mają wynik finansowy 10 proc. zysku, to w ciągu roku wygląda to tak, że w styczniu mają -10 proc., w lutym -10 proc, w marcu -10 proc., to w kwietniu trzeba zrobić +30 proc. zysku, żeby wyjść na zero. Wiele restauracji od stycznia do kwietnia ma po prostu potężne minusy. I tak naprawdę dopiero przed sezonem sprzątają, doprowadzają do zera, a wigiliami, spotkaniami pracowniczymi, imprezami i innymi cateringami naprawiają swój wynik finansowy, który sezon dopiero wyrównał do zera. Dopiero listopad i grudzień wielu restauracjom zaczynają poprawiać wynik roczny - dodaje Piotr Rogowski.

Opinie (345) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Wciskają nam kit. (9)

    Są burgerownie z burgerami za 30 złotych i takie za 70 złotych, wciskając nam kit, że stosują najlepsze składniki. A fakt jest faktem że to wszystko idzie z tej samej rzeźni. Nie ma lepszej sałaty czy lepszej bułki. I do póki ludzie tam chodzą i kupują za tą cenę ten trend się będzie utrzymywał.

    • 81 13

    • Może lokalizacja (4)

      Jedna burgerownia płaci 1000 zł za wynajem, druga już 5000 zł.

      • 9 1

      • Jedna sprzedaje (3)

        150 a Inna 300 burgerow dziennie.

        • 2 3

        • Nie ma w Gdańsku burgerowni ze sprzedażą na poziomie 300 burgerow (2)

          Sprzedać 100 burgerów dziennie to jest już sukces.

          • 1 0

          • Co ty bierzesz czyli co knajpa sprzedaje 10 burgerów na godzinę? (1)

            • 0 1

            • Nie więcej, burgerownie otwarte są 6-8h

              Przygotowanie burgera to około 10 minut

              Resztę sobie policz

              • 0 0

    • (1)

      Nie z żadnej rzeźni, tylko z makro albo selgrosa.

      • 8 2

      • Ale sklepy maja mięso z rzeźni.

        • 0 0

    • Ja przestalem chadzac na burgery kilka lat temu kiedy ceny przekroczyly 15zl. Juz wtedy uwazalem to za zbyt wiele za bulke z miesem. Niezaleznie od tego skad sa te ceny to sa one niedorzeczne i obecnie do burgerowni zagladam najwyzej kilka razy w roku.

      • 1 1

    • No noe do końca.

      Kup sobie najtańszego steka wołowego i go usmaż, i zrób to z drogim. Różnica będzie kolosalna.

      • 0 0

  • (13)

    Jak ta sprzedawczyni w Kołobrzegu. Dlaczego ma pani dwa razy drożej jak w zeszłym roku? A panie bo wszystko podrożało. Ot na takim frazesie ślizga się 60 % biznesów.

    • 71 12

    • (11)

      Dwa razy drożej? Chyba coś kręcisz

      • 2 11

      • rusz tyłek i sprawdz jak wyglądają ceny w zwykłych sklepach (10)

        realna inflacja w cenach od grudnia w sklepie spożywczym to 50%

        • 6 5

        • Bez przesady (9)

          Realna to góra 20%

          • 4 7

          • chleb tylko od grudnia do stycznia z 2,99zł na 3,49zł skoczył - na wasz "nowy wał" (8)

            ceny produktów spożywczych skoczyły w kosmos i galopują dalej.... te tak zwane poPiSowo "osłonowe" i "zero wad" to dodruk pustego pieniądza - w ostatnie 2 lata 433miliardy długu nie wzięło się znikąd ...
            to i teraz KRóLiCZKi NBP+ kręcą maszynką do drukowania banknotów ... teraz to już nawet na 2zmiany+

            • 7 2

            • Niektórzy piekarze schodzą już z cen. (7)

              Niesprzedane chleby, pączki itd... . Ludzie przestali kupować przez pazerność właścicieli. Jest ciężko. Zaciskam pasa razem z klientami. Oczywiście w miarę możliwości. Sam obserwuję idąc do pracy pewną piekarnię. Przed podwyżkami zawsze była kolejka. Obecnie nie ma klientów.

              • 4 4

              • efekt bedzie taki, że PiS który zlikwidował dziesiątki tysięcy małych polskich sklepów ... setki tysięcy kiosków z gazetami (5)

                ... zlikwiduje też wszystkie małe polskie piekarnie
                w ich programie: "Polska w Ruinie+"

                • 7 2

              • a po co nam małe polskie piekarnie (2)

                skoro są duże niemieckie?

                • 5 5

              • (1)

                Dokładnie a paradoks polega na tym, że robi to partia, która tak bardzo broni polskich interesów.

                • 5 4

              • Która tak bardzo deklaruje, że broni.

                • 9 0

              • Mamy wstać z kolan. Tyle że, aby wstać, trzeba najpierw się znaleźć na kolanach. Teraz jest realizowany pierwszy etap tj. padanie na kolana.

                • 4 0

              • PiS?

                Tak się dzieje od okrągłego stołu.

                • 0 1

              • Nie ma klientów, bo ludzie mniej kupują.

                Nie ma się co dziwić piekarzom,, ceny mogą poszybowały w górę. Piekę chleb w domu i widzę co się dzieje.

                • 1 0

    • Jej swiete prawo zeby ustalac cene za swoje uslugi jak sie jej podoba. Mozna nie kupowac. Ja przestalem chodzic na burgery lata temu bo juz wtedy ceny byly dla mnie za wysokie, ale nikt nie powinien narzucac burgerowniom cen. Skoro nie upadly to znaczy, ze ceny gwarantuja im zyski i mimo to znajduja sie na to klienci.

      • 3 0

  • (7)

    Robimy dobre burgery w domu. Kilogram mięsa poniżej 50 zł. Na dobre 6 kotletów. Bułki. Na każdego dwa plastry pomidora. Dwa krążki czerwonej cebuli. Plaster dobrego sera. Dodaje jalapeno. Malo bo siekam a nie w plastrach. Pikle do tego. Wychodzi góra 15 zł/szt. Nie piszcie o kosztach np gazu tyle i tyle bo nie prowadzi się biznesu dla jednego burgera a adla setek...

    • 25 33

    • do 15 zł dolicz podatki, obowiązkowe składki i zysk bo biznesu nie prowadzi się charytatywnie (1)

      • 21 5

      • Oraz swój czas. O nim zwykle ludzie zapominają. Dla przypomnienia. "Netto" stanowi jakieś 50% tego, co pracownik kosztuje pracodawcę.

        • 21 2

    • (2)

      No i wyszło ci dokładnie tak jak w artykule napisali. 15 zł koszt samego burgera, do tego wynajem lokalu, pracowników, podatki i wychodzi 15*3 = 45 zł za burgera.

      • 10 1

      • Uprawiasz bardzo nielogiczną matematykę (1)

        Ponieważ koszty o których piszesz są zależne od ilości sprzedanych burgerów i rozkładają się po równo. Wie. Jeśli buda sprzedaje dużo burgerów to te koszta są groszowe

        • 1 12

        • Koszty stałe ma takie same

          Koszty zmienne rosną z każdym sprzedanym burgerem

          • 6 0

    • (1)

      Dokładnie. Cola 0,25 8zl do burgera i garstka frytek z jednego dużego ziemniaka za 10 zł.... No dalej płaczcie.

      • 5 3

      • Do tego nizsze koszty zycia bo samochod z kratka, wszystko kupowane na firme, wiec bez vat-u.

        • 0 0

  • I dlatego (14)

    cena jest czasami po 50 złotych? Wolne żarty! To dlaczego Mac ma tańsze, a często jest w najlepszych lokalizacjach? Nie wszystko da się wytłumaczyć wyzyskiem pracownika

    • 40 14

    • (4)

      Nie ma kosztów zaopatrzenia. Zredukowane koszty przyrządzenia. "Sieciowy fastfood" to po prostu sklep, gdzie sprzedawca składa "potrawy" z podgrzanych półproduktów. Sklep nastawiony jest na dużą liczbę klientów, a nie wyrafinowane doznania kulinarne "przy świecy". Półprodukty wytwarzane są wielkomasowo w fabrykach, co oznacza redukcję kosztów zarówno składników jak i samej produkcji.

      • 15 2

      • Wyrafinowane (2)

        Doznania przy burgerze XDDD

        • 10 3

        • Gdy czytam artykuły w tym serwisie o menu lokali, to właśnie takie mam wrażenie. Zwykła kanapka aspiruje do nietuzinkowego dania.

          • 12 2

        • Ja piję Pepsi tylko w restauracji. Zupełnie inaczej smakuje.

          • 9 1

      • Yyy mac nie ma kosztów zaopatrzenia?

        Sie chyba w główce poprzewracało.Zwykły średnioobrotowy mac ma dwie dostawy w tygodniu za 60-90 tys każda.I nie od fabryk tylko producentów jak danone osi czy eisen..plus opakowania itp
        Tu liczy się skala w jakiej mac pracuje.Nie 200 gosci o 1500 lub więcej transakcji na dzień.

        • 1 1

    • Mac?! (6)

      Serio? Stań razem nocy i zobacz zamrażarkę z całym towarem do maca z drobnym wyjątkiem sałaty itp.

      • 10 0

      • akurat Mac jest w pewien sposób wyznacznikiem jakości (5)

        mowa o wypracowanych od lat standardach. Powtarzalność produktu, a nawet dopuszczalny czas w minutach ile może leżeć przygotowany posiłek jest niesamowita. Bez względu na kraj zawsze wiesz czego się spodziewać i nic cię nie zaskoczy ani na minus, ani na plus.

        • 8 6

        • Chyba że we Francji

          Jak Ci do frytek dadzą majonez

          • 2 2

        • To prawda.

          • 0 2

        • Biznesowo jak najbardziej! (2)

          Ale jednak jest różnica między McD a lokalną burgerownią jest szalona. Do pierwszej idziesz zjeść szybko, w oklepanej atmosferze, zawsze to samo i wszystko z mrożonki. W lokalu idziesz zjeść na spokojnie, dużo większe możliwości wyboru dań i zupełnie inne doznania smakowe.

          • 1 6

          • (1)

            Tak ma to odbierać klient i za to ma płacić więcej. Dostaje natomiast to samo.

            • 6 2

            • No bo

              To są dwa różne modele biznesu.Szkoda że ludzie postrzegają to inaczej

              • 0 0

    • Mac to syf, nie płaci podatków, a ludzie zarabiają grosze. (1)

      Wy naprawdę nie macie pojęcia o tym, co się w Polsce dzieje od 33 lat! Tylko dlaczego nagle każdy cwaniak w internecie?

      • 5 6

      • Mac nie płaci podatków?

        A ty znasz strukturę maca?to są w większości prywatni właściciele kilku restauracji płacący normalnie podatki.

        • 3 0

  • Przecież 80% barów i tak funduje sobie zniżki w postaci podatku, bo nie wydają paragonów (13)

    • 32 17

    • Nie wiem skąd bierzesz takie dane...ale ja dużo jem na miescie...nawet bardzo dużo... (10)

      I od lat nie zdarzyło mi sie żebym nie dostał paragonu.... no może raz musiałem poprosić a Pani miała na tacy tylko zapomniała wydać.

      • 10 4

      • Serio? (9)

        A ja zamawiam na dowóz i 80% rachunków nie daje, albo daje jakiekolwiek stare rachunki, dobierane przypadkowo. A już jak się zamawia któryś raz to już standard, że paragonu nie dają.

        • 6 7

        • A ty zjadasz te paragony też że Tobie potrzebne są? (7)

          • 4 14

          • (4)

            Janusz biznesu się odezwał. Nie wiem, jak on, ale ja, jeśli mam uczestniczyć w jakimś niezgodnym z prawem procederze, chcę coś z tego mieć. Tutaj jest mowa o pomocnictwie w niepłaceniu podatków. Zakładam, że z paragonem czy bez musiałbym zapłacić tyle samo.

            • 6 2

            • a ja popieram - PiSaki okradają Polaków na miliardy zł ... to my chociaż dajmy zarobić barmanowi na tym bezparagonowym zakupie (2)

              im mniej ten rządPiS w łapy dostanie - tym mniej nakradnie+

              • 5 8

              • Taki proceder jest uprawiany niezależnie od sytuacji politycznej w kraju

                Od wielu wielu lat

                • 5 1

              • Nie mam nic przeciwko. Chodzi o coś innego. Skoro VAT nie jest płacony, to dlaczego ja mam płacić brutto, a nie netto? Dlaczego mam podarowywać komuś pieniądze? Uważam, że właściwe by było w tym momencie podzielenie się podatkiem 50-50.

                • 6 2

            • Czasami zamawiam pizzę

              I jeszcze się nie zdarzyło, żebym nie dostał paragonu. To są bajki, bo wystarczy jeden donos do US i firma leży na łopatkach.

              • 1 0

          • (1)

            No tak a potem narzekasz że Tusk, że PiS, że w NFZ nie ma terminu, że drogi, chodniki i ścieżki rowerowe dziurawe, ale godzisz się, że ktoś sprzedaje Ci coś nie dając paragonu i nie rozliczając się z fiskusem. To wobec tego dodaj te podatki do jego zysku, a zapewne jeszcze pracowników ma na najniższej także ,,zysk,, z tego też.

            • 3 2

            • Gdyby było tak jak mówisz to drogi w Trójmieście nie wyglądały by tak jak wyglądają.....

              • 0 4

        • To, że jest to dowóz nie oznacza, że nie jest to rozliczone...

          Ja zawsze z dowozem dostaje paragon. W dodatku czasami na paragonie cena jest wyższa niż ta, którą zapłaciłem, gdy skorzystałem z kodu rabatowego. Myślę, że w dzisiejszych czasach nie opłaca się oszukiwać na paragonach. Zaraz ktoś nakabluje i będzie kontrola. Może inaczej jest poza miastem, tam faktycznie można nie dostać paragonu ;)

          • 4 0

    • Ja nie proszę o paragony i nie wydaje paragonów:) wystarczy że w życiu wszędzie place podatki :))))

      • 1 2

    • o kolejny docent z instytutu danych z dua lipy

      • 0 0

  • ja myślałem że jak jest artykuł na temat kosztu burgera to będzie coś o koszcie burgera, nie wiem,

    mięso 200g x.xx zł
    buła kupna x.xx zł albo buła dopiekana na miejscu x.xx zł
    sosiks x.xx zł
    ...

    • 34 3

  • (7)

    Oznacza to, że zysk knajpy to okolo 10% przychodu.
    W przypadku obrotu/przychodu dziennego na poziomie 10 tys zł jest to 1000 zł zysku netto lub ebitda (nie jest to określone a jest istotne) czyli w skali miesiąca 30 tys zł.
    Całkiem nieźle.

    • 21 3

    • gdybyś SAM-jednoosobowo robił busness to by może ... (1)

      ale jak masz 2 kucharki+ kelnerkę i sprzątaczkę ... ceny prądu i gazu z nieoPiSanego kosmosu /bo to nie ceny indywidualne tylko dla przedsiębiorstw 3x wyższe/ ... to na końcu okazałoby się, że Musisz do swojego interesu nieoPiSanie Sporo Dopłacić+

      • 6 7

      • Przecież w artykule jest napisane, że pracownicy to 30% kosztów. Ja nie robiłem tej kalkulacji.

        • 12 1

    • (2)

      Ale trzeba zarobić na chude miesiące w zimie. Wszystko masz napisane w artykule. Przez zimę masz 10% straty, czyli 30 tys miesięcznie musisz wyłożyć w własnej kieszeni.

      • 5 1

      • (1)

        Jeżeli zysk netto to 10% to w obecnych czasach bardzo dużo.

        • 2 1

        • Zależy od rodzaju działalności.

          • 0 0

    • i jeżeli właściciel ma JDG i jest na liniowym, to odejmij od tego podatek dochodowy

      • 0 0

    • Przychod 10 tys dziennie

      To jest 200 rachunków za 50 zł każdy. Takie obroty maja jedynie wielkie lokale w turystycznych lokalizacjach w szczycie sezonu

      • 0 1

  • W życiu nie uwierzę że koszty pracownika w takim burgerze to 30% (13)

    Praca za śmieszne pieniądze rzędu 20-25zł brutto za godzinę w ciągłym biegu i smrodzie. Jeżeli faktycznie koszty zatrudnienia dwóch osób do budy/przyczepy z burgerem to 30%, to chyba wliczają do tego też właściciela i jego leasing na nowe audi...

    • 90 10

    • Ja natomiast nigdy nie uwierzę że koszt produktów burgera to 30% (2)

      Dobra ściema, kto pracował chwilę w gastro wie jak to jest ze składnikami

      • 28 4

      • jak masz budę nad jakimś tam jeziorem, to może mielisz mieso razem z budą (1)

        • 0 2

        • Ha

          Bo wiadomo że w Gdańsku gdzie kroi się turystów na byle czym każdy dba o jakość.
          Jak się ma podejście że turysta zje wszystko i za każdą cenę albo że przyjdzie pan Norweg czy Szwed i zapłaci każdą cenę to niestety nie ma co płakać tylko zamykać budę.

          • 1 0

    • A czemu liczysz tylko koszt pracowniczy w postaci wynagrodzenia? (4)

      czy kosztem pracowniczym nie są inne spraw ?
      Szkolenia , ubezpieczenia zus, bhp, ubiór pracowniczy, posiłki pracownicze, często pokrycie kosztów dojazdów czy mieszkaniowych w pracy sezonowej poza miejscem zamieszkania. Wbrew pozorom to się zbiera choć te 30% to stanowczo zawyżona proporcja

      • 12 23

      • posiłki pracownicze? pokrycie kosztów dojazdu? fantazja cię ponosi i to mocno

        • 34 2

      • hahaha :DDD

        To żeś pojechał. zus, bhp, ubiór, szkolenia xD

        • 29 4

      • Co to za konfederacki bełkot?

        Jakie szkolenia i zwroty kosztów dojazdu w knajpie z burgerami? Na posiłki pracownicze są do najwyżej zniżki a nie że gratis

        • 18 2

      • hahahahahah;) U prywaciarza bhp, odzież robocza i pokrycie kosztów dojazdów, już to widzę hahahah;)

        • 12 2

    • a wiesz, ile musi zapłacić, byś dostał te 25zł na rękę?

      prawie dwa razy więcej. Powinieneś bardziej zainteresować się kosztami pracy i czemu są tak wysokie

      • 9 12

    • Wszystko zależy od miejsca - im gorsze miejsce i zwykła "buda" tym koszty pracowników większe

      najlepszy przykład to kawa nad morzem: student ją nalewający 20 PLN/h a kawa prawie 20 PLN - widać wyraźnie, że nawet w przypadku zwykłej kawy robocizna to znikomy koszt.
      Za to za miejsce z wózkiem trzeba zapłacić ponad 100k rocznie (np. przy samym molo) - więc to pewnie największy koszt.
      Na drugim miejscu pewnie rata leasingowa za rikszę/wózek/skuter itp. plus serwis.
      Oczywiście wszystko zależy ile kaw/lemoniad itp. się dziennie sprzeda - ale z tego co widzę to biznes elastyczny, bo jak pogoda jest zła to po prostu wózka nie ma.

      • 5 0

    • Koszt pracownika to najwyzej 10% to ze jakis cwaniaczek publikuje brednie to nie znaczy ze ludzie są az tak naiwni

      • 3 0

    • halyna pacz kułaka, areczek za darmo pracuje, a ten sobie ałdi w lizingi bierze

      • 2 0

    • Moga byc ukryci pracownicy. Kuzynki, zona, dzieci, ktorzy sa na liście plac a ktorych nikt w pracy nigdy nie widzial. Może być tez tak, ze rodzina szefa naprawdę pracuje ale za znacznie większe pieniądze niz reszta. To jest dosc czeste zjawisko w firmach

      • 0 0

  • To juz mamy tak słabo wyedukowane społeczeństwo że trzeba tłumaczyc takie podstawy?:) (2)

    Zaraz będzie jak w kawale.... " Kasiu a skąd jest mleko..... a Kasia...no mamo przecież ze sklepu " :):):)

    • 8 15

    • otóż nie... bo Mleko synku jest z kartonika

      każdy to dobrze wie

      • 7 0

    • "To juz mamy tak słabo wyedukowane społeczeństwo że trzeba tłumaczyc takie podstawy?:)"

      Przecież tak już jest. Choćby prąd jest z gniazdka.

      • 1 0

  • (3)

    Gómno mało co kosztuje ,tylko koszty utylizacji! Ot i cała filozofia na czy można zarobić mało co inwestując i zarobić

    • 3 8

    • Co to za brednie? (1)

      • 4 1

      • afetamina po weekendzie nie zeszła

        • 5 1

    • słownik ortograficzny jest jeszcze tańszy, może więc w końcu w niego zainwestujesz?

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane