- 1 10 najlepszych trójmiejskich restauracji (42 opinie)
- 2 Jemy na mieście: Garden Food&Cafe (38 opinii)
- 3 Ranking restauracji w Trójmieście (44 opinie)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 5 Sprawdziliśmy ceny lodów i gofrów (152 opinie)
- 6 Grill wege: 7 bezmięsnych propozycji (89 opinii)
Gnoczi, modżajto i duże ekspresso z mlekiem, czyli gość kontra restauracyjne menu
Ekspresso, gnoczi, bruszetta, modżajto, kurakao, fadżita - nazwy popularnych potraw czy napojów doczekały się, jeśli chodzi o wymowę, tylu wariantów, że nie sposób je zliczyć. Kelnerzy na te przejęzyczenia z reguły reagują uśmiechem i bez trudu odgadują, co ich gość miał na myśli. Nawet wówczas, jeśli to, co słyszą, nie jest nawet odrobinę zbliżone do wersji poprawnej. - Z reguły nie staram się wyprowadzać klientów z błędu, żeby nie psuć nastroju. Przecież nieważne, jak co wymawiają, tylko żeby dostali to, o co proszą. I żeby im smakowało! - mówi Marcin, kelner z 20-letnim doświadczeniem.
Nie trzeba wyjeżdżać za granicę, żeby spróbować egzotycznej kuchni. Jak grzyby po deszczu pojawiają się bowiem kolejne restauracje, serwujące "smaki świata" - zarówno z jego bliższych, jak i najdalszych zakątków. Te smaki mają oczywiście swoje równie wyjątkowe nazwy, z których wymową klienci często bywają jednak na bakier. Mówiąc wprost - czytają, jak umieją. A fantazja podsuwa im mnóstwo niecodziennych interpretacji.
Gnoczi, bruszetta i tadżiatelle
Zdarza nam się nie tylko nadawać obcym potrawom własne nazwy, ale też przypisywać tym nazwom własne definicje:
- Kiedy ostatnio powiedziałam mamie, że robię na obiad spaghetti, to zasugerowała mi: "tylko zrób z jakimś drobnym makaronem, bo ten długi taki niewygodny" - śmieje się Magda.
Jeśli chodzi o adaptację obcych nazw do lokalnych warunków, to palmę pierwszeństwa - zdaniem baristów - dzierży espresso. A w zasadzie ekspresso...
- Duże ekspresso, koniecznie z mlekiem lub śmietanką - takie zamówienie słyszymy najczęściej. Równie często jak pretensje, że zamiast porządnego ekspresso podajemy zbyt mocną i gorzką kawę "na jeden łyk"- śmieje się Marcin, barista w popularnej sieci kawiarni. - Nasi goście wykazują się też dużą inwencją, zamawiając café au lait - proszą np. o kafe aulat, kafe au lajt, a nawet kafe ołrajt.
Pięć miejsc z dobrym winem i wartością dodaną
"Panie, ja nie wiem, co tu buja, ja chcę tę zupę"
Postępująca italianizacja polskiego rynku gastronomicznego sprawia, że z nazwami potraw kuchni włoskiej, niezależnie od tego, czy wymawianymi poprawnie, czy nie, jesteśmy osłuchani. Z kuchnią francuską mamy do czynienia zdecydowanie rzadziej, przez co nazwy potraw mogą wydawać się jeszcze bardziej egzotyczne, a czasem wręcz niemożliwe do wymówienia.
- Nasi goście w większości radzą sobie z kartą znakomicie, bo kuchnię francuską znają. Nie jest więc dla nich niczym trudnym poprawne odczytanie nazw z menu - opowiada Marcel, kelner w jednej z francuskich restauracji. - Polacy stają się jednak coraz bardziej otwarci i ciekawi nowych smaków, więc każdego dnia pojawiają się goście, którzy z kuchnią francuską nie mieli do czynienia. I tu zaczyna się zabawa - śmieje się Marcel.
Z wymową których nazw goście mają największy problem?
- Wyzwaniem jest dla nich cała nasza karta - mówi Marcel. - Najmniej problematyczne jest chyba Crème brûlée [krem bryle - zapiekany deser, przygotowywany ze śmietanki, żółtek, cukru, uwieńczony warstwą skarmelizowanego cukru - dop. red.]. Im dalej w las, tym trudniej poruszać się po menu.
Goście łamią sobie języki na Château Haut-Brion (szato o brią - jedno z najsłynniejszych bordoskich win) i chateaubriand (szatobria(n) - rodzaj grubego befsztyku), foie gras (fła gra - gęsie wątróbki), coq au vin (kok-o-wę - w dosłownym tłumaczeniu: kogut w winie) czy ratatouille (ratatuj - pochodząca z Nicei potrawka warzywna). Problematyczny bywa też aromatyczny francuski ser Roquefort (czyt. rokfor).
Goście nie zawsze podczas wizyty w restauracji mają ochotę na naukę języków obcych. Zdarza się, że interesuje ich wyłącznie zawartość talerza, a nie to, jaką nazwą została opatrzona.
- Pamiętam gościa, który wskazując palcem na zupę jedzoną przez pana siedzącego przy sąsiednim stoliku, powiedział, że chce dokładnie to samo - wspomina Marcel. - Kelner zrealizował zamówienie, przynosi do stolika, przy którym siedzi większa grupa osób, i pyta: "dla kogo Bouillabaisse/czyt. bujabes?". "Panie, ja nie wiem, co tu buja, ja chcę tę zupę" - odpowiedział zniecierpliwiony klient.
Palenie papierosów w ogródkach restauracyjnych - tak czy nie?
Nie wiesz, jak wymówić? Pokaż palcem!
Pokazywanie palcem jest nieeleganckie, ale jeśli nazwa potrawy nie chce nam przejść przez gardło, ta opcja wydaje się najwłaściwsza i w pełni uzasadniona.
- Zdarzają się goście, którzy niesamowicie się męczą, zamawiając potrawy z naszej karty, ale walczą dzielnie i nawet nie biorą pod uwagę tego, żeby np. zapytać nas o poprawną wymowę. Nie wcinamy im się wtedy, tylko cierpliwie czekamy, aż wyartykułują wszystko. Staramy się przy tym oczywiście zachować ogromną powagę, choć zazwyczaj gotujemy się w środku - opowiada Kasia, od miesiąca pracująca w restauracji specjalizującej się w potrawach kuchni hiszpańskiej i meksykańskiej. - Zdecydowanie częściej zdarza się jednak, że nasi goście pokazują palcem na wybraną pozycję w menu i pytają, jak należy wymówić nazwę. Często chcą wiedzieć dużo więcej na jej temat - skąd pochodzi receptura, skąd bierzemy oryginalne składniki, proszą o radę, co zamówić do picia, żeby jak najlepiej komponowało się z potrawą. Coraz więcej osób odwiedza restauracje nie tylko po to, żeby zaspokoić głód, ale też by poszerzyć wiedzę na temat jedzenia i zwyczajów czy kultury danego kraju, więc może doczekamy się niebawem czasów, kiedy tortilla zaistnieje jako "tortija", quesadilla jako "kesadija", fajita jako "fahita", a enchilada jako enczilada.
A wy na której potrawie najbardziej łamaliście sobie język?
Opinie (224) 6 zablokowanych
-
2021-07-13 14:13
Łoś (1)
Ja sobie w ramach kumpelskich rozmów na łososia mówię "łoś". Kiedyś się pomyliłem i tak w restauracji zamówiłem danie, ale kelnerka szybko ogarnęła o co chodzi. Zaczęliśmy się śmiać do rozpuku i śmiechom nie było końca. Nawet właściciel restauracji wyszedł z autobusu i zaczął bić brawo.
- 3 0
-
2021-07-21 15:14
jechałem tym autobusem
śmiechu było co nie miara
- 0 0
-
2021-07-13 16:15
Ja mam raczej doswiadczenia
Że to kelnerzy nie wiedzą jak się wymawia i nawet potrafią błędnie poprawic
- 2 0
-
2021-07-13 16:18
Dużo śmiechu z tymi nazwami
Bo ludzie mają własne pomysły na wymowy i się tym nie przejmują. Ale w innych krajach też nie najlepiej, a znajomość języków obcych w Polsce jest i tak lepsza niż np w Anglii, Francji czy Hiszpanii
- 0 0
-
2021-07-13 19:34
A w ostatnim zdaniu artykułu jest błąd.
" a enchillada jako enczilada.". Enchilada pisze się przez jedno "l", dlatego wymawia się "enczilada". Gdyby były dwa "l" to wtedy mówiłoby się "enczijada".
Odpowiedź redakcji:
Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.
- 1 0
-
2021-07-14 12:34
Ekspresso
Klienci mają prawo nie potrafić wymówić obcej nazwy. Ale wymiękam gdy kelnerka mi mówi "ekspreso dla pani" albo podaje zamówione cappuccino w wersji czarna w filiżance od herbaty + zimne mleko w mleczniku
- 1 0
-
2021-07-14 18:56
Bubki
"Staramy się przy tym oczywiście zachować ogromną powagę, choć zazwyczaj gotujemy się w środku"
Och nie, jak to klienci śmią nie znać słowa obcego, że aż biedni kelnerzy gotują się w środku- 2 0
-
2021-07-15 08:10
serio, mam sie przejmowac kim? kelnerka?
ludzie, nie macie wiekszych problemow. Jak tacy szwdzi i norwegowie smia przyjezdzac, bez najmniejszej znajomosci polskiego, historycznego rysu bigosu i podobnych niuansow, potrzebnych do plakietki Jewropejczyka
- 2 0
-
2021-07-15 22:28
Pani Kasia, wielki znawca
"gotujemy się w środku - opowiada Kasia, od miesiąca pracująca w restauracji"
Heh miesiąc popracowała i ekspertka oceniająca klientów ;)- 2 0
-
2021-07-19 09:24
Kiedy Francuzi
Nauczą się wymawiać żubrówka zamiast zobrofska i wyborowa zamiast wyboroska (z adekwatnie błędną pisownią w dosłownie każdej tancbudzie czy innym barze na rynku jakiegoś Klermą Ferą, Jonu czy Diżą) to wtedy ja w polskich knajpach będę zamawiać kokowę. Tymczasem obstaję przy cok au win.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.