• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: Manna 68 w Gdańsku - prawie doskonała

Agnieszka Haponiuk
12 stycznia 2024, godz. 07:00 
Opinie (129)
W kolejnym odcinku cyklu "Jemy na mieście" opisuję wizytę w restauracji Manna 68 w Gdańsku. Na zdjęciu: kalafior panierowany w sosie migdałowo-szafranowym z ryżem pulao. W kolejnym odcinku cyklu "Jemy na mieście" opisuję wizytę w restauracji Manna 68 w Gdańsku. Na zdjęciu: kalafior panierowany w sosie migdałowo-szafranowym z ryżem pulao.

Manna 68 to wegańska restauracja mieszcząca się w Gdańsku przy ul. Świętego Ducha 68Mapka. Cieszy się dobrą opinią, więc postanowiłam się przekonać, ile jest w tym prawdy, i wraz z koleżankami odwiedziłam ją pod koniec grudnia. W poprzednim odcinku cyklu "Jemy na mieście" recenzowałam pizzerię Włoszczyzna z Wrzeszcza, a za dwa tygodnie przeczytacie relację z mojej wizyty w Masala Kitchen w Sopocie (już tam byłam).





Na samym początku urzekło mnie bogato zdobione wejście do lokalu w świątecznym stylu. Samo wnętrze restauracji natomiast okazało się stosunkowo niewielkie. Na szczęście, mimo ograniczonego dostępu do światła dziennego, jest jasne i przyjemne dzięki odpowiednio zaaranżowanemu oświetleniu. Zastosowanie odcieni szarości tworzy elegancki kontrast z drewnem i zieloną boazerią, nadając miejscu nowoczesny i minimalistyczny charakter.

Rzucającym się w oczy elementem wystroju jest malowidło na jednej ze ścian, przedstawiające biblijne zesłanie manny z nieba oraz naturalne brzozy ustawione na lustrzanej ścianie. Dodatkowo na jednej ze ścian prezentowane są fotografie dań oferowanych w restauracji. Całość tworzy unikatową kulinarną mapę.

  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku
  • Restauracja Manna 68 w Gdańsku

W karcie jest wiele propozycji dań inspirowanych kuchniami z różnych zakątków świata. Każde z dań, oprócz wymienionych składników, zawiera ciekawy opis lub krótką historyjkę.

Zamówiłyśmy:

  • "foie gras" z soczewicy i trufli, podany z chrupiącym pieczywem (28 zł);
  • "tatar" z buraka i suszonych pomidorów z orzechami włoskimi i rukolą (28 zł);
  • "kaczkę" w sosie słodko-kwaśnym z warzywami i ryżem basmati (50 zł);
  • kalafior panierowany w sosie migdałowo-szafranowym z ryżem pulao (47 zł);
  • panna cottę pistacjową z sosem z białej czekolady (26 zł).


Styczeń bez mięsa i nabiału. O co chodzi w veganuary? Styczeń bez mięsa i nabiału. O co chodzi w veganuary?

Nie-gęsi "foie gras" z soczewicy był doskonały w każdym calu: zarówno pod względem wyśmienitego smaku, jak i kremowej konsystencji. Pasztet rozsmarowywał się na kromce pieczywa gładko niczym masło. W smaku wyczuwalna była delikatna nuta trufli, która jednak nie dominowała zbyt intensywnie, umożliwiając dostrzeżenie subtelnych aromatów ziół. W tych smakach odnalazłam również delikatny posmak grzybowy, ale różny od tego charakterystycznego dla trufli. Całość zniknęła w okamgnieniu i od razu pojawiła się nieodparta ochota na kolejną porcję. Rewelacyjny pasztet, który miał również pierzynkę z nie-gęsiego tłuszczyku.

"Foie gras" z soczewicy i trufli, podany z chrupiącym pieczywem. "Foie gras" z soczewicy i trufli, podany z chrupiącym pieczywem.
Od dawna burak z powodzeniem zastępuje krwiste mięso w kuchni wegańskiej. Tatarem z buraka i suszonych pomidorów po raz pierwszy delektowałam się podczas pandemii, zamawiając go do domu. Chociaż nie można stwierdzić, że smakuje dokładnie jak tradycyjny tatar z wołowiny, to zachowuje pewne podobieństwo pod względem bazowej gamy smaków, delikatności i konsystencji.



Wegański tatar w Manna 68 obfituje w słodycz buraka, kwaskowość suszonych pomidorów i kiszonego ogórka, ostrość rukoli oraz chrupkość włoskich orzechów. Bez wątpienia punktem kulminacyjnym jest wegańskie żółtko o aksamitnej teksturze, które łączymy z pozostałymi składnikami, podobnie jak przy klasycznym tatarze wołowym. I jedyne, czego mi tu brakowało, to dodatku w postaci pieczywa. To jest najlepszy tatar wegański, jaki jadłam.

"Tatar" z buraka i suszonych pomidorów z orzechami włoskimi i rukolą. "Tatar" z buraka i suszonych pomidorów z orzechami włoskimi i rukolą.
Kultowym daniem w tej restauracji jest "kaczka" w sosie słodko-kwaśnym, która mnie również zachwyciła smakiem. Zarówno wygląd, smak oraz tekstura plastrów "kaczki" z seitana są bardzo zbliżone do prawdziwej kaczki. Dla niektórych być może nawet nie do odróżnienia. Kluczowym elementem jest tutaj głęboki słodko-kwaśny sos z chrupkimi warzywami i ananasem ze śliwkową nutą, która dodawała nieoczywistej głębi smaku. Do tego ugotowany na sypko ryż basmati. Przepyszna "kaczuszka"!

"Kaczka" w sosie słodko-kwaśnym z warzywami i ryżem basmati. "Kaczka" w sosie słodko-kwaśnym z warzywami i ryżem basmati.
Panierowany kalafior w sosie migdałowo-szafranowym z aromatycznym ryżem pulao podbił nasze podniebienia. W tym daniu są wszystkie szlachetne smaki Indii, niezwykle aromatyczne i wielowymiarowe. Dość łagodny sos składał się z kilku warstw słodyczy: czasem przeważała słodycz kokosa, a za chwilę aromat indyjskiego łagodnego curry oraz korzenny posmak szafranu, a na koniec słodycz migdałów. Chrupiąca panierka, która otaczała kawałki kalafiora, była równie aromatyczna, że nie wspomnę o fenomenalnie przyprawionym na sposób orientalny ryżu. W naszym rankingu to danie zajmuje pierwsze miejsce.

Kalafior panierowany w sosie migdałowo-szafranowym z ryżem pulao. Kalafior panierowany w sosie migdałowo-szafranowym z ryżem pulao.
Panna cotta przygotowana na bazie śmietanki z soczewicy, z dodatkiem rozdrobionych pistacji nie była nadmiernie słodka, a smakowała przede wszystkim pistacjami z nutą białej czekolady. Osobiście uznałam ją za nieco mdłą, co z pewnością można by przełamać, dodając soczysty słodko-kwaśny owoc, dzięki któremu byłaby bardziej wyrazista. Mimo wszystko to smaczny deser, który pięknie wieńczył naszą wegańską ucztę.

Panna cotta pistacjowa z sosem z białej czekolady. Panna cotta pistacjowa z sosem z białej czekolady.
Podsumowanie: Manna 68 oferuje ciekawe, niesztampowe, wręcz finezyjne propozycje dań wegańskich. W restauracjach często szukam nowych smaków, kreatywnych rozwiązań, oryginalnych kompozycji, których nie jestem w stanie przygotować we własnej kuchni, bo jest to czasochłonne. Te wszystkie detale znalazłam w tej restauracji. Polecam to miejsce każdemu, niezależnie od tego, czy jest weganinem, wegetarianinem, czy po prosu chce spróbować kuchni roślinnej na wysokim poziomie. Z czystym sumieniem, z pełną zgodnością z moimi koleżankami przyznaję Mannie 68 ocenę celującą (z małym minusem za brak pieczywa do tatara i nieco mdłą panna cottę).

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Miejsca

Opinie (129) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (1)

    Co prawda wegano weganinem nie jestem ale po cenach widzę że jest to dość droga fanaberia...jednak zostanę przy tatarze z wołowiny zamiast z buraków.

    • 23 23

    • Na pewno zdrowiej

      • 0 3

  • Szczerze ? (21)

    Wyszło prawie 200zł za te porcyjki...
    Osobiście wolę za takie lub dużo mniejsze pieniądze zjeść "polski" obiad jak schabowy XXL i dobrą zupę na 2 osoby i jeszcze kasy zostanie

    • 88 56

    • ziemniaczki, kotlecik, suróweczka i kompocik...

      • 33 6

    • Schabowy? Xxl? Tyle potrzebujesz do szczęścia i to są Twoje wyżyny smaku? (7)

      O ile nie pracujesz fizycznie to sugerowane danie jest ciężkie i kaloryczne. Schabowy nie jest jakaś wybitna potrawa i jego smak nie jest wielowymiarowy. Ja nie lubię tego typu dań i wolę znacznie ciekawsze, takiego schabowego zjem góra raz na pół roku. Restauracja to nie miejsce żeby tylko się nażreć w porcji xxl ale spotkać się, celebrować, poznać nowe smaki które w domu byś nie ogarnął. Co do porcji-cóż mam wrażenie że większość po prostu oczekuje ilości a nie jakości i smaków, zapachów itp. Stąd reakcje na tym portalu typu Twojej. Chodzenie do baru mlecznego i restauracji ma trochę inne cele i inne są oczekiwania czego tu praktycznie nikt nie rozumie. Tak jak porównując sklep Biedronka z jakimś porządnym (nawet dyskontem) nie ma sensu

      • 32 30

      • No i ok.

        Ale część ludzi idzie do restauracji coś zjeść, tak po prostu.

        • 22 1

      • Znalazł się krytyk kulinarny hahahah

        • 13 7

      • wole dobry smak jednowymiarowy niz bezsmak wielowymiarowy (wiem, zdjecia wlasnego talerza na fejsie dodaja smaku)

        • 11 6

      • czyli kupujac w biedrze dokladnie ten sam towar co w drogim sklepie, nie mozemy niczego porownywac?

        rozumiem ze samojebka na fejsa z drogiego sklepu dodaje chwaly i glorii wsrod znajomych?
        Czasami drogi sklep ma na celu kompensacje ubogiego umyslu

        • 13 5

      • ...spotkać,celebrować,pogadać...i co? może jeszcze trzeba akceptować mikro porcje z maksi ceną? a idź ty w p... mądralo zza krzaka.

        • 19 6

      • Ciekawe, twierdzisz, że producenci rzucają jakiś gorszy towar do Biedy, nawet jeśli opakowanie sugeruje, że nie ma żadnej różnicy?

        • 2 2

      • Pomyliło mu się z

        Barem mlecznym.

        • 2 3

    • A nie szczerze? (1)

      • 4 3

      • Nieszczerze

        to celujący z ortografii.

        • 4 1

    • (2)

      chłopie, a ile bulew byś sobie kupił za te 200 zeta, tydzień polskiej, chłopskiej wyżerki na najwyższym poziomie!

      • 4 8

      • (1)

        Ale to jest przecież robione właśnie z bulw :)

        • 7 1

        • rzemieślniczych bulw

          • 10 0

    • Szczerze to wolę (1)

      Sam sobie w domu usmażyć schabowego. Szkoda zachodu na jedzenie go w restauracjach

      • 7 3

      • Zwłaszcza, że nikt nie chciałby z tobą czasu w restauracji spędzić.

        • 3 10

    • Nikt Ci nie broni

      Faszerować się schabowymi i ziemniakami ale wyobraź sobie, że są ludzie, którzy lubią inne smaki i nieco lepsza kuchnię a nie tylko to, co jedli w domu za czasów PRL. Nie stać Cię, to nie jesz na mieście i po kłopocie.

      • 8 6

    • Hehe (2)

      Do restauracji (nie baru mlecznego) raczej idzie się po to, żeby spróbować czegoś innego, jakichś nietypowych smaków, a nie schabowego czy mielonego.

      • 11 3

      • Ale czy to usprawiedliwia "degustacyjne" porcje? (1)

        Jak ma być degustacja, to poproszę 5 dań, nie jedno :)

        • 4 3

        • Weganie to rzadko fizole potrzebujący 3000 kcal dziennie. Ani brzuchaci koneserzy "jakości" z biedronki.

          Takie porcje często takim osobom wystarczają.

          • 8 2

    • Pamiętaj

      Tylko że to potem taki schabowy wychodzi po latach szczególnie dobrze nasterydow

      • 2 3

  • tatar z buraka (1)

    buahahahahahaha

    • 46 17

    • Nawet nie wiedziałem że wczoraj na obiad jadłem gulasz z tatarem z buraka :)

      • 11 2

  • Byłem w Varanasi w indyjskiej małej knajpce (5)

    Nie przyszło mi do głowy, że kuchnia wege może być tak smaczna i... tania. No ale tam jest mnóstwo pielgrzymów co dzień...

    • 9 6

    • (4)

      Ja byłem na Wyspach Zielonego Przylądka
      Podobne odczucia

      • 5 2

      • (3)

        A ja w Hamburgu w latach 80 stałem sobie i się zastanawiałem co oni wszyscy tam tak zajadają?!

        • 11 2

        • (1)

          To był currywurst

          • 1 4

          • Nie! To było Prince Polo! Tak świat zajadał się kiedyś naszymi wyrobami...

            • 5 2

        • Ja też. Stoję sobie w 1984 roku w Hamburgu przy morskim dworcu a tam jakiś prorok zajada sobie białą kiełbache z musztardą i mówi cieszcie się póki możecie bo za iks lat wam wszystko w mówią...

          • 3 4

  • (2)

    a gdzie główne danie?

    znaczy ok, po tym zestawie pięciu dań raczej byłbym najedzony. ale to dwie stówki na osobę, bez kompotu.

    • 32 10

    • Jest ok. Nie każdy ma rozdęte flaki.

      • 8 12

    • Na główne danie będą ziemniaki bez mundurka polane sosem jako klops wołowy.

      • 8 3

  • Używanie nazw mięsiwa przy potrawach jarskich uważam za niegodne ludzi honoru. (7)

    I choćby z tego powodu moja nigdy w takim miejscu jak opisane w artykule, nie postanie.

    Nazywajmy rzeczy po imieniu.

    • 54 23

    • (1)

      Całe szczęście, że Cię tam nie spotkamy.

      • 10 9

      • Mnie również miło z tego powodu.

        Pozdrawiam smacznie, bez rzucania mięsem :)

        • 9 4

    • (2)

      W pełni popieram - to jak pisanie "piwo bezalkoholowe" czy "piwo imbirowe" albo "kawa zbożowa" lub "pieprz ziołowy"

      Wait... a może chodzi o to, że odwołujemy się do pewnych kulinarnych skojarzeń, wskazujących na to jakie zastosowanie ma dany produkt, jakich efektów się spodziewać?

      Dlatego wiemy, że "pieprz ziołowy" nie jest co prawda pieprzem, ale stosujemy go w podobnym przepisach. Kawa zbożowa nie jest kawą - ale kiedy z jakiś powodów nie chcemy pić naparu z ziaren kawy, to możemy sięgnąć po kawę w analogicznych sytuacjach (poranny rytuał picia ciepłego napoju na przykład).
      Piwo jest napojem alkoholowym, który ma liczne konotacje kulturowe (chociażby "pójdzmy na piwo" jako pretekst spotkania towarzyskiego, czy np "wpadniecie pomóc mi wynosić kartony po remoncie? w zamian pizza+piwo"). I w tym kontekście ktoś kto nie chce pić piwa alkoholowego - może sięgnąć po bezalkoholowe. Albo wypije piwo imbirowe - szukając konotacji z napojem pasującym do picia na chłodno w goracy dzień.

      Dlatego "wędliny wegańskie" mają sens - bo mają podobne zastosowanie jak "zwykłe". Tak jak kawa zbożowa. Tak jak piwo bezalkoholowe czy imbirowe.

      • 11 1

      • Potocznie, mogą się i tak nazywać. (1)

        Ale na etykietkach, takiej nazwy już nie powinno być. Już mi wystarczy, jak niedowidząca babcia zaserwowała do kanapek "masło, tylko że nie", myśląc że kupuje prawdziwe...

        • 1 4

        • Tragedia, cała rodzina potruta... Czy babcia nawet nie zauważyła różnicy w smaku i wyglądzie ? :)

          • 1 0

    • (1)

      Ale nazwy odnoszą się częściej do sposobu podania potrawy niż jej składników. Np. kabanos był oryginalnie wyłącznie z mięsa wieprzowego (od "kabana", czyli wieprzka), a dzisiaj na półkach znajdziemy też drobiowe i wołowe. Czy te też kłują w oczy, czy tylko roślinne? ;)

      • 8 0

      • Kabanosy były z konia

        • 1 4

  • (7)

    Ja uważam, że ceny powinny być takie, że ot idziesz sobie miastem z kumplem czy koleżanką i akcja a chodź coś wszamać. I wchodzicie sobie na taki lajtowy obiad. Jednak płacicie każdy za siebie góra cztery dychy napojem. I kawą! Jednak ceny takie jak widzimy są po coś lub po czemuś. Myślę, że jak masz bryndze a nie ruch w lokalu to inaczej postępujesz..

    • 14 12

    • i deserem na wynos, a co!

      • 1 8

    • Też tak uważam. (1)

      Daj znać gdy już otworzysz restaurację spełniającą powyższe kryteria :)

      • 11 6

      • Dokładnie. Lajtowy obiad jak piszesz powiedzmy 25-30 zł. Szklanka np coli 5 zł i malutka kawa na wyjście za piątaka. Tak to powinno wyglądać. Powinno. Ale wtedy właściciel wakacja miałby na Kaszubach i jeździł by passatem 2008 rok...

        • 7 4

    • (1)

      To se idziesz do baru mlecznego, makdonalda czy tam żabki

      • 5 9

      • 'To se' podłub w nosie. To se

        • 3 6

    • Kotlet/kawałek mięsa max 6-7zł. 200-300 g ziemniaków to wogóle groszowa sprawa. Surówka? Tak samo grosze. Szklanka napoju to maksymalnie 2zł no i kawa 100ml góra złotówke. Tak to wygląda. Reszta zarobku na czynsze,zusy,wypłaty,prądy,podatki. . . mają z czego o ile chcą zarabiać a nie zarobić już tu i teraz.

      • 2 3

    • Ja uważam, że zawsze powinno być późne lato a schody powinny prowadzić wyłącznie w dół. Co do cen dań w restauracjach uważam, że mówienie komuś jak ma kalkulować swój własny biznes zwłaszcza jeśli samemu nie jest się zaangażowanym finansowo to co najmniej nie na miejscu jest. A prowadzi tylko tam gdzie te wspomniane pierwej schody.

      • 4 0

  • Nie pójdę (7)

    Jako wegetarianka nie chcę, żeby cokolwiek kojarzyło mi się z mięsem, czy to "podobny" smak, czy wygląd czy nazwa. Nie życzę sobie w nazwie "kaczki" bo mnie to danie odrzuca. Wegetarianie naprawdę nie potrzebują jakiegokolwiek mięsnego odniesienia do tego, co jedzą.

    • 51 29

    • To jest taki haczyk na mięsożerców.

      I tyle.

      Ale mnie jakoś nie zachęca.

      • 19 3

    • spojrz w lustro, zobaczysz mieso (1)

      • 11 8

      • Jesz samego siebie?

        • 0 0

    • "Wegetarianie naprawdę nie potrzebują jakiegokolwiek mięsnego odniesienia do tego, co jedzą." (1)

      Czemu uzurpujesz sobie prawo do wydawania osądu w imieniu wszystkich wegetarian? Duży odsetek wegetarian to nie nawiedzona sekta, która dostaje spazmów na sam widok mięsa, tylko ludzie którzy to mięso lubią, jednocześnie nie godząc się na cierpienie jakie wywołuje hodowla na ubój. Im to nie zrobi problemu.

      • 18 3

      • Dlaczego zaraz nawiedzona sekta?

        Jeśli ktoś czuje obrzydzenie, myśląc właśnie o cierpieniu zwierząt hodowanych na ubój, nie znaczy to, że jest wariatem, tylko wręcz przeciwnie: normalnym, spójnym człowiekiem, którego myślenie i odczuwanie jest zgodne z działaniem.

        • 15 3

    • Twój podszyw mięsożercy pod "wegetariankę" widać na kilometr, koleś :)

      • 3 7

    • Krystian Awokado

      To widać że się pani wcale nie zna ,a to jest fantazja i klasa aby coś stworzyć takiego co będzie smakowało jak mięso a nim nie jest , to jak ze sztuką którą się tworzy i podziwia

      • 2 1

  • No jest właśnie coś dziwnego w tych wegetarianach. (1)

    Kilkanaście lat nie jadłem mięsa dlatego, że jego smak i tekstura mnie odrzucały. Dlatego jestem pewny, że "wegetarianin" jedzący takie wynalazki jak powyżej to zwykły snob zajadający się w piwnicy kiełbachą somsiada.

    • 16 20

    • Weganie i wegetarianie decydują się na dietę roślinną często z powodów etycznych, a nie smakowych. Jeśli można mieć potrawy, które smakują jak te z dzieciństwa, ale są zdrowsze, mniej szkodliwe dla środowiska i nikt dla nich nie zginął, to czemu nie?

      • 7 1

  • Opinia wyróżniona

    Pójdę i sprawdzę, bo mnie to miejsce zaciekawiło (9)

    Mięso jem sporadycznie, głównie ryby, jestem ciekawy, czy faktycznie dania wegańskie mogą przypominać te mięsne

    • 48 28

    • (7)

      Przypominać może trochę.Ale cena x2 a energetyczność -60%.Jak pracujesz fizycznie to na trawie daleko nie zajedziesz.

      • 20 18

      • (4)

        Też jestem ciekaw ślusarza czy murarza na takiej diecie. To diety dla biurkowych miernot z parą lewych rąk, którym ideologia weszła za mocno. A te miernoty potem muszą w pewnym momencie korzystać z usług np. ślusarza - który jest droższy i droższy, bo ma mniejszą konkurencję, gdyż nikt łapek sobie nie chce brudzić (lub nie potrafi). PS. nie jestem spawaczem, ślusarzem, stolarzem itp.

        • 10 31

        • (3)

          Ciekawe czy miernota ślusarz potrafi sobie sam napisać aplikację na telefon, rozliczyć podatki, załatwić sprawy sądowe, na pewno też sam się leczy i buduje sobie samochód od zera.

          • 24 4

          • Oczywiście, że nie.

            Tamten wpis popełnił jakiś stalinista, albo miłośnik Pol Pota, dla którego liczy się tylko robotnik i chłop. Inteligent to zło klasowe, które należy tępić, a przynajmniej szkalować.

            • 17 3

          • Mondralo po studiach .. (1)

            A potrafisz wybudować sobie dom? Jeździsz po drogach? Uważasz, że zbudowali je spece od IT? A tak biorąc pod uwagę historię... mądrale typu Archimedes, Sokrates to przede wszystkim siedzenie na kamieniu i myślenie. Wszystkie piękne aldziela architektury są zrobione przez robili Pewnie dźwigi też zrobili ludzie z zza biurka :P
            Pewnie uważasz, że powstały za pomocą drukarki 3d

            • 6 20

            • Rozsądze was

              Najważniejszy jest grabarz

              • 3 0

      • Bzdura. Moi synowie są sportowcami i wegetarianami od urodzenia ( my z mężem też od czasów studiów) (1)

        Są dobrze zbudowani, silni. Mąż jest elektrykiem, nierzadko pracuje po 12 godzin dziennie, także na zewnątrz budynków. i w budynkach w stanie surowym.

        • 4 2

        • współczuję

          • 2 1

    • Alicja

      Chodzi o to że to jest sztuka aby robić takie jedzenie po którym żyjemy zdrowo

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane