• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: Pieterwas Krew i Woda trzyma poziom

Agnieszka Haponiuk
21 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
aktualizacja: godz. 08:22 (21 stycznia 2022)
  • Lokal jest przestronny, z jednej strony przeszklony. Wystrój jest prosty, acz elegancki.
  • Lokal jest przestronny, z jednej strony przeszklony. Wystrój jest prosty, acz elegancki.
  • Lokal jest przestronny, z jednej strony przeszklony. Wystrój jest prosty, acz elegancki.
  • Lokal jest przestronny, z jednej strony przeszklony. Wystrój jest prosty, acz elegancki.
  • Lokal jest przestronny, z jednej strony przeszklony. Wystrój jest prosty, acz elegancki.

Śmiało mogę nazwać restaurację Krew i Woda kultową. Zaczęło się w 2015 r. od małego bistro, które szef kuchni Mariusz Pieterwas wraz z żoną Martą otworzyli w gdyńskim Wiczlinie. To było jedno z miejsc, gdzie można było posmakować niebanalnej kuchni z różnych stron świata. Wieść o dobrej kuchni szybko się rozniosła i z małego lokalu na Wiczlinie państwo Pieterwasowie przenieśli się do ścisłego centrum Gdyni, gdzie otworzyli restaurację Krew i Woda.



Gdzie zjeść w Trójmieście? Wybierz coś dla siebie



Aktualizacja:
Po publikacji artykułu skontaktowała się z redakcją Marta Pieterwas, współwłaścicielka restauracji.

- W dzisiejszym artykule o naszej restauracji autorstwa pani Agnieszki Haponiuk jest pewna nieścisłość. Zarówno o opłacie za pieczywo w wysokości 5 zł za osobę oraz o serwisie w wysokości 10 procent informujemy na każdej stronie w menu - informuje pani Marta.

Do restauracji wpadam z dwoma towarzyszami piątkowym popołudniem. O dziwo, bez trudu znajdujemy wolny stolik. Lokal jest przestronny, z jednej strony przeszklony. Wystrój jest prosty, acz elegancki. Dominują ciepłe beże, szarości i jasne drewno. Uwagę przyciąga trochę smętne homarium i otwarta kuchnia, w której cały czas możemy podglądać pracę szefa kuchni. Tu i ówdzie porozstawiane są dekoracje w postaci drewnianych żołnierzy, dziadka do orzechów i srebrnych figurek sowy. W rogu, po prawej stronie od wejścia znajduje się kącik z ceglastą ścianą bogato ozdobioną zdjęciami właścicieli, dyplomami i prasowymi wycinkami.

Menu to zestaw autorskich propozycji Mariusza Pieterwasa, a sporą część karty stanowią pozycje z owocami morza. Oprócz potraw z karty możemy zdecydować się na dania, które wypisano na kredowej tablicy tuż przy wejściu.

Recenzje restauracji w autorskim cyklu "Jemy na mieście"



  • Otwarta kuchnia, w której cały czas możemy podglądać pracę szefa kuchni.
  • Czekadełko
  • Bezglutenowe brownie z lodami słony karmel
Zamawiamy:

  • śledź po gdyńsku/ filet śledzia litewskiego/ klops marynowany w domowej zalewie octowej i smażony/ piklowana cebulka/ ziemniak z ogniska/ śmietana z jabłkiem i ogórkiem kiszonym - 25 zł,
  • "flaczki" rybne na bulionie z łososia/ dorsz/ kalmary/ małże/ pomidory/ majeranek - 25 zł,
  • mule 500 g/ sos francuski - szalotka, białe wino, masło, natka pietruszki - 45 zł,
  • gęsie żołądki/ sos grzybowy/ podgrzybek/ śmietana/ natka pietruszki/ cukinia/ kluski śląskie - 38 zł.




Długo wzbranialiśmy się przed deserem, a mieliśmy do wyboru dwa, wypisane na czarnej tablicy: włoski sernik i bezglutenowe brownie z lodami słony karmel. Wybraliśmy ten drugi (25 zł). Zanim na naszym stole zaczęły się pojawiać zamówione dania, otrzymaliśmy tak zwane "czekadełko" - bagietkę i oliwę, co uznałam za miły gest ze strony właścicieli. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będę musiała za to zapłacić, o czym mnie nie poinformowano, ale po kolei.

  • Śledź po gdyńsku - aksamitny i miękki, dosłownie rozpływał się w ustach.
  • Śledź po gdyńsku - aksamitny i miękki, dosłownie rozpływał się w ustach.
  • Flaczki rybne na bulionie z łososia
  • Flaczki rybne na bulionie z łososia
Jeśli chodzi o śledzia litewskiego, to był on pod każdym względem doskonały. Subtelny w smaku o delikatnej, mniej zwartej strukturze. Aksamitny i miękki, dosłownie rozpływał się w ustach. Doskonale skomponowane dodatki tworzyły wraz z rybą fenomenalną kompozycję smakową. Flaczki rybne mnie nie porwały. Ot, była to przyzwoita zupa rybna, pełna ryby, warzyw, odrobinę pikantna. Smaczna, ale nie zapada w pamięć.

Za to gęsie żołądki to mistrzostwo świata. Tak znakomitych żołądków nie jadłam od dawna. Niezwykle miękkie mięso, pełen grzybowego aromatu sos i pyszne kluski śląskie. Doskonałe w swej prostocie danie. Mule w sosie francuskim były również fantastyczne. Nieprzeciągnięte, idealnie przyrządzone. Miały swój subtelny posmak morza i świetny winno-maślany sos, który ze smakiem zgarniałam bagietką.

Na koniec zjedliśmy smakowity deser. Mocno czekoladowe brownie, umiarkowanie słodkie, nadziane orzechami i do tego boskie lody o smaku słonego karmelu (wyrabiane w restauracji), które świetnie uzupełniły czekoladowy smak ciasta.

  • Gęsie żołądki w restauracji Krew i Woda według naszej recenzentki to mistrzostwo świata.
  • Gęsie żołądki w restauracji Krew i Woda według naszej recenzentki to mistrzostwo świata.
  • Mule w sosie francuskim.
  • Mule w sosie francuskim.
Proszę wybaczyć jakość zdjęć, ale dzień był pochmurny, a i w samej restauracji nie tak jasno.

Naszą wizytę w restauracji Krew i Woda zaliczam do udanych doznań smakowych, ale mam zastrzeżenia, co do pobranych opłat - za czekadełko i serwis.

Przyznaję, że umknęła mojej uwadze informacja o opłacie za oliwę i chleb do stołu, dlatego byłam zaskoczona znajdując ją na rachunku. 5 zł za oliwię i bagietkę od osoby to kwota niewielka, ale gdy w większości restauracji otrzymujesz ją za darmo jako poczęstunek, który ma umilić oczekiwanie na dania główne, to wzbudza to we mnie mieszane uczucia.

Opłata serwisowa przy większej ilości osób też nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale zdziwiło mnie jej pobieranie od trzech osób przy stoliku w dniu, w którym restauracja nie ma pełnego obłożenia. I niestety zarówno ja, jak i moi towarzysze byliśmy odrobinę zdegustowani wymienionymi opłatami.

Podsumowanie:
Klimat/ wystrój - 4,5
Smak - 5
Obsługa - 4,5
Estetyka potraw - 5
Ocena ogólna: 4,75

Już teraz zapraszam na kolejną recenzję z cyklu "Jemy na mieście". Tym razem odwiedziłam Sopot i Kulinarny Motyw.

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Miejsca

Opinie (195) ponad 20 zablokowanych

  • Ceny nie dla Polaków

    Trololo

    • 25 1

  • Opinia wyróżniona

    trochę dziwne to jest (6)

    Jeśli informacja o opłacie za czekadełko i serwis jest w menu, to trochę słabo świadczy to o pani piszącej artykuł. Mogła po prostu nie zamawiać czekadełka. Chyba, że nie zamawiała, a podano je z inicjatywy restauracji, to wtedy faktycznie pobranie opłaty jest nie fair. W Trójmieście mnóstwo knajp pobiera zaś opłatę za serwis, obojętnie czy idę sam czy z rodziną. Jakiś czas temu byłem na przykład z dwoma kumplami w Chianti w Sopocie i też doliczono 10 procent za serwis. Chciałem dać jeszcze napiwek dodatkowo ale kelner powiedział, że napiwek jest wliczony w ten serwis i nie trzeba.

    • 48 34

    • Pewnie nie byłeś w wielkim świecie (1)

      Tam podają tzw czekadełka i mimo, że nie zamawiałeś to i tak trzeba za to zapłacić.

      • 10 28

      • Pewnie, w wielkim swiecie kawa i wuzetka to zestaw obowiazkowy, juz Bareja to antycypowal.

        • 24 2

    • Czekadełko

      Czekadełka się nie zamawia mongole, po prostu obsługa przynosi je do stolika bez żadnego gadania, czekadelko to nie starter z menu

      • 48 0

    • Nie informują (1)

      Bywaliśmy w tej restauracji kilkukrotnie, za każdym razem "czekadełko" podawano do stołu - mimo, iż nie zamawialiśmy; ani razu nie byliśmy poinformowani o tym , że jest odpłatne.
      W aktualizacji do artykułu napisano:
      "Zarówno o opłacie za pieczywo w wysokości 5 zł za osobę " nadmienię, że ilość pieczywa zawsze była taka sama - obojętne ile osób było przy stoliku.
      W przypadku tej restauracji kelnerzy nigdy nie informowali, że napiwek jest już wliczony - tak jak zrobił to Kelner z Sopotu o którym Pan pisze.

      Podobnie z napiwkami -

      • 20 4

      • też bywamy

        w tej restauracji i mocno mi się wydaje, że tam nie ma "czekadełka", a podawane jest pieczywo do zakąsek w jakiejś ilości. Zresztą ich bagietka jest przepyszna, mają do tego super oliwy i nie mam problemu domówić więcej i zapłacić za to "piątaka"

        • 3 19

    • Bylem

      Dostalem czekadelko bez pytania z automatu. I tez sie zdziwilem o te 5zl na rachunku za 350zl. Może to nic ale niesmak zostaje.

      • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Realna sytuacja. (19)

    Kryzys przyszedł tak szybko, że ludzie nie zauważyli że chodzimy do restauracji, klubów itp. rzadziej albo wcale. Pamiętam jak jeszcze 2-3 lata temu, chodziliśmy regularnie do knajp, wydawało się 1-1,5tys na wyjścia. Teraz przy obecnej drożyźnie, mimo że nie narzekamy na brak pieniędzy - jesteśmy maksymalnie 2 razy w miesiącu w knajpie. Sorry, ale ceny są takie że wyjście do pizzeri czy burgerowni kończy się wydaniem +100zł (pizza za 37zł, burger za 35zł, do tego dzbanek lemoniady 20zł, frytki 10zł), jakieś lepsze resteuracje z kieliszkiem wina za 25zł i przystawką za 40zł to wydatek rzędu 200zł. Rozumiem koszty utrzymania knajp, ale ceny powariowały. Ktoś powie, że trzeba zapłacić za wynajem i obsługę. Dobrze. Ale nie oszukujmy się, widać jak na dłoni że 90% Trójmiejskich restauracji ma kelnerów i obsługę złożoną ze studentów lub ludzi poniżej 25 roku życia. A wiem, że nie zarabiają oni miesięcznie 4-5tys netto, tylko często minimalną krajową + napiwki. Ja jako klient widzę taką sytuację, nie dostaje czekadełka, nie dostaje darmowej kranówki, płacę dużą kasę za dania główne i 400% więcej za napoje (polecam przejść się po trójmiejskich knajpkach 8zł 0,3 wody gazowanej, 28zł drink który jest de facto szklanką pełną lodu, "kieliszek" białego wina 25zł). Deserek za 30zł. Dodając napiwek 10-20zł to wszystko nabija rachunek na kilka stów. I teraz patrząc nawet na Sopot, dużo knajp stoi pustych albo z jednym stolikiem zajętym. Na Starym mieście to samo, puste knajpy (oprócz Wyspy Spichrzów) płaczące o klienta. Racja jest pośrodku, my jako społeczeństwo jesteśmy za biedni na regularne jedzenie "na mieści", a restauratorzy są zbyt pazerni i odrealnieni z cen. I ja to rozumiem, jak ktoś żył na wysokim standardzie to nie zrozumie czemu Klient nie chce płacić za pizze neapolitańską 40zł albo za pierogi 38zł. 2022 i 2023 to będzie rzeź branży gastro. Zapamiętajcie moje słowa.

    • 188 5

    • Racja

      Przez pandemie dawno nie byłem w Neapolu, ale w zwykłych miejskich pizzeriach da ludu pizza kosztowała 2,5 do 4 euro. Lepiej obniżyć ceny i mieć więcej klientów i zarobić niż podwyższać i czekać na turystów z zagranicy. Jedzenie w Gdańsku jest za drogie

      • 38 3

    • No ale to my (klienci) to napędziliśmy. Nie było powodu, by za 0,5L Żygca płacić 10 zł i więcej. Wtedy był czas na zastopowanie. A co do biedy: masa przykładów od Niemiec po Portugalię (sprawdzić, czy nie Dania), gdzie można bardzo przyzwoicie zjeść i wypić taniej, niż w PL. To już od dawna jest żenujące i w tym nie uczestniczę. Napchajcie się sami odgrzanymi pierogami za 48 pln.

      • 39 1

    • Ba. W latch 90 ja jako zykły robol balowałem w piątki i soboty a w niedziele poprawiło się na kaca.

      W sobotę impreza zawyczaj kończyła się w "domu łaskotek" i forsa na wszystko była że nawet mieszkanie się kupiło. Było lepiej.

      • 24 1

    • Mnie stać na chodzenie do knajp, zarabiam dobrze (2)

      Jeżdżę głównie na Kaszuby, bo szanuje swoje pieniądze. Na swoją sporą wypłatę muszę ciężko pracować, stałe się dokształcać, skończyłam trudne studia. Nie zamierzam swoich ciężko zarobionych pieniędzy marnotrawić.

      • 11 14

      • lekarzyk?

        • 5 5

      • I co z tego?

        Kto pisze takie komentarze z d***

        • 10 2

    • WIdziałeś jak się ceny zmieniły w ostatnich latach?

      Wynajem, pensje, żywność (zwłaszcza jeśli kupuje się dobrej jakości). Oczywiście, że ceny zaczynają być absurdalne w Polsce, bo czasem zjesz już taniej w Berlinie niż w Gdańsku na tym samym poziomie, ale za gaz też zapłacisz więcej w Gdańsku niż w Berlinie...

      • 31 0

    • (3)

      W sumie sensownie piszesz, ale ja sie przyczepie do jednego. Kiedys chodziles regularnie do knajp i wydawales 1000-1500 zl na wyjscie, rozumiem, stac Cie. Teraz nie chodzisz, bo jest kryzys i ceny tak skoczyly, ze mulialbys wydac 200 zlotych, zarazem mowisz ze nadal Cie stac. Cos sie tu nie klei.

      • 4 15

      • Pewnie chodziło o wydatki miesięczne na knajpy, nie doprecyzował

        • 12 0

      • Nie widzisz różnicy między 'wyjście' a 'wyjścia' ? 1000zł to jest 5-10 wyjść (dla 2 os.),

        pewnie średnio wychodzi 8. Czyli 2x w tyg. To nie jest jeszcze rozrzutność przy dobrych zarobkach.

        • 14 0

      • Może po prostu zna wartość pieniądza

        I nie chce przepłacać, nawet jeśli finalnie te dwa wyjścia w miesiącu byłyby tańsze niż poprzednie kilka wyjść. Nikt nie lubi być robionym w wała

        • 5 0

    • Racja (1)

      Wege burger za 40pln to już przesada, a zdarzają się takie miejsca. Niewiele jest knajp w Gdańsku wartych swoich cen. Dlatego zgadzam się, że będzie rzeź. I dobrze.

      • 14 1

      • dobrze?

        • 3 2

    • Rozumiem Pana doskonale i tak będzie właśnie. Ludzie będą woleli kupić sobie śledzie w hali i sami smażyć

      • 5 5

    • Święte słowa

      HOWGH

      • 2 0

    • Kelner w Gdańsku za minimalną krajową?

      Tak może było z 5lat temu.

      • 3 4

    • Minimalna

      Tylko widzisz kilka lat temu ta minimalna to było 14 zł a dziś 19,70 zł.

      • 4 0

    • Masz 100% racji

      Tylko zastanów się, czy za stan rzeczy winę ponoszą restauratorzy. Jest globalny kryzys, w naszym kraju prowadzenie biznesu to ciężki kawałek chleba, państwo rzucające kłody pod nogi plus miesiące przymusowego przestoju z racji pandemii. Plus komentarze premiera aby obniżyć ceny w sklepach o 5 zł. A nadchodzą jeszcze mega podwyżki mediów.

      • 5 4

    • ceny najmu poszybowały w kosmos, do tego drogi prąd i gaz

      Taniej się nie da. To nie restauratorzy kreują ceny a rynek. Niemniej zgodzę się, szybująca inflacja a zatem i zubożenie społeczeństwa przetrzebią rynek gastro, ale ceny nie spadną. Będzie drogo i mało bo nikt do biznesu dopłacał nie będzie. Prędzej zamknie swój kramik.

      • 4 1

  • To jakas parodia (5)

    Idąc do restauracji zwykle zamawiam jedzenie, które jest pracochłonne np pierogi, albo wymaga specjalnego sprzętu np creme brule. Tutaj można dostać kawałek buły jak w każdej piekarni na rogu, za kilka razy tyle, w dodatku bułę, której nie zamawiasz.
    Byłam kilka razy w Grecji. Tam nikt nie patrzy, że jesteś turystą, który pewnie więcej tu nie przyjedzie, tam naprawdę w restauracji czujesz się jak gość. Często dają wodę za darmo do posiłku, czasem poczęstują domowym winem, nalewką. Jak idziesz na piwo z grupką znajomych to dadzą miseczkę orzeszków za darmo. Inny świat...

    • 45 3

    • (2)

      Jakiego specjalnego sprzętu potrzeba do przygotowania creme brulee?

      • 4 12

      • (1)

        Pewnie chodzi o ręczny palnik. Bardzo specjalistyczny sprzęt...

        • 10 2

        • nie napisał specjalistyczny, tylko specjalny, wbrew pozorom to różnica. kupowanie palnika specjalnie po to, żeby raz do roku zrobić sobie creme brulee to trochę bezsens.

          • 9 0

    • Masz rację !!

      • 3 0

    • Rozmrożenie pierogów to żadna sztuka

      • 1 3

  • Chyba Was pogięło z tymi cenami! (1)

    25 zł za przystawkę ? Byłem tam z rodziną w grudniu. Jedzenie dobre, ale smaki płaskie brakuje tego czegoś, jakieś przyprawy, czy podkreślenia smaku, który poniesie danie. Ceny z kosmosu, dania gramatura jak dla przedszkolaków. Obsługa miła, ale zakręcona pewno duża rotacja więc można to wybaczyć. Plus dla oferowanych w słoikach pasztetów truflowych. Nie dziwie się, że lokal jest pusty non stop. Z takimi cenami to mogą konkurować z restauracją w Grand Hotelu w Sopocie. Temat do przemyślenia dla właściciela, albo dania o 30% większe albo ceny o ten sam procent niższe. No i szef kuchni powinien czuć oddech konkurenta/tki w kuchni, bo brakuje tym potrawom podkreślenia smaku. Mimo wszystko trzymam kciuki za lokal, życząc powodzenia w tych trudnych czasach.

    • 29 4

    • Bywasz tam? Uhm.. akurat kuchnia Pieterwasa jest jedną z najbardziej wyraźnych smakowo w Polsce, a na pewno w Trójmieście. Intensywne smaki i esencjonalne sosy. Kto bywa, ten wie. Ile razy nie jestem, to nie mieszczę deseru po głównym daniu, a Ty piszesz, że małe porcje? Może zakąską z chlebem się napchać chciałeś? Pusto to tam może bywa w lunch, bo nie sprzedają zestawów za 25zł! :))
      A ceny? Do tej jakości i smaku? Bardziej niż przyzwoite! Chcesz się napchać za 3 dychy - idź na kebab..

      • 2 4

  • za seriwis??? za bagietke?? (1)

    To zdzierstwo... Omijam takie knajpy. Obsługa kelnerska jest zawsze w cenie dań. Zawsze mam gotówke na napiwek jeśli obsługa była miła.

    • 47 4

    • Zgadzam sie, to jakby w supersamie doliczali oplate za kasowanie towarow i ulotki lezace przy wejsciu.

      • 6 4

  • Krew i woda??? (6)

    Dlaczego?

    • 17 1

    • Mnie ta nazwa restauracji trochę obrzydza i odrzuca może dlatego że w przeszłości pracowałem w rzeźniach przemysłowych za granicą i napatrzyłem się na to i owo gdzie woda spływa krwią , a restauracje chciałbym kojarzyć raczej z czymś przyjemnym i przjaznym

      • 29 2

    • też chciałbym wiedzieć (4)

      .

      • 4 0

      • (3)

        Krew - dania mięsne (steki)
        Woda - dania rybne/morskie (seafood)

        • 4 7

        • to raczej ziemia i woda (2)

          • 6 1

          • w sumie słuszna uwaga

            • 0 2

          • Ziemia to marfefki i zielsko

            • 1 0

  • (3)

    Istnieje od 2015 i już kultowa? Nie deprecjonujmy i nie wyolbrzymjajmy znaczeń nie mieszajmy dwóch systemów walutowych

    • 41 2

    • (1)

      Kultowa bo często przesiadywał tam Kubuś Powiatowy nim otworzył swoją. Tyle wystarczy.

      • 9 0

      • Aha no to faktycznie w pełni zasłużyli na range kultowej, to jest oczywista rzecz, być może był tam też sam Kazik Staszewski to wtedy jeszcze bardziej

        • 4 0

    • Kultowa xd

      Tak kultowa, że jest wiecznie pusta hehe

      • 8 3

  • Jak dla mnie ceny sensowne (6)

    Za mule i gęsie żołądki - 45 zł i 38 zł za to w wielkości jak na zdjęciu - w centrum miasta. Rozsądnie. Aż podejrzanie mało, pewnie zaraz podskoczy.

    • 7 19

    • Za mule tak (1)

      Ale za żołądki? To są podroby, jedne z tańszych produktów...

      • 14 5

      • Jakoś nikt nie żywi się masowo gęsiemi żołądkami

        Tylko wcinają karkówkę z marketu.

        • 3 1

    • bez przesady

      To jedliśmy omijając przystawki, bo wątróbki czy śledź to żaden rarytas za ponad 25 zł, mule nie każdy lubi a tu nie są jako jedyne drogie, do tego doliczając 10% za serwis i napiwek wiec powtarzam że tu jest bezsensownie bardzo drogo:
      - Halibut filet / sos kokosowy z limonką i trawą cytrynową / ziemniak palony / cukinia / edamame / pak-choy / kolendra cena 65 zł za dwa malutkie paluszki halibuta a ziemniak brzmi dumnie to była odrobinka połówka malutkiego ziemniaczka.
      - Curry z kurczakiem / warzywa / ryż basmati Punjabi / kolendra / chutney z mango / papadam - za 46zł odrobina kurczaka i ryżu z kilkoma ugotowanymi warzywami.
      Podsumowując ceny z kosmosu, dania małe i smakowo takie sobie bez polotu za taką kasę.
      Dlaczego inne restauracje nie reklamują się a jest do nich kolejka i ludzie czekają na wejście kilka minut? To proste bo dania są o wiele tańsze i smaczniejsze. Nie trzeba się od razu napychać, ale świadomość zjedzenia podwieczorku dla 4 osób z napojami bez % za 500 zł może nie jednego zaboleć.

      • 9 3

    • (1)

      serwis bym podniusł do 30%

      • 0 3

      • Ty lepiej słownik j.p. podnieś i przeczytaj.

        • 7 0

    • Bardziej

      bardziej niż sensowne, za tą jakość i smak. Na tle reszty restauracji wcale się szczególnie nie wyróżnia.

      • 2 0

  • Niesmak jednak pozostał (1)

    Jak mówi stary dowcip ;-) - niezależnie od tego jak to jest komunikowane, to albo jest to niska wartość tych "czekadełek" i można ją jakoś wkalkulować w cenę potraw, zwłaszcza, kiedy podawane to jest "z automatu" do każdego zamówienia, albo nie podajemy tego i pytamy, czy klient sobie życzy.
    A co do napiwków, to 10% doliczane do rachunku jest dla mnie wygodniejsze, bo nie muszę się zastanawiać czy mam gotówkę i ile dać kelnerowi.
    Odnośnie samej restauracji, to dania są tam wysokiej jakości, natomiast co do smaków, to o gustach się nie dyskutuje, więc dla mnie niektóre dania są świetne, a inne mniej mi zachwyciły, a wręcz nie pasowały, co jest zresztą całkowicie naturalne i akceptowalne.
    Rzadziej tam bywam jednak ostatnio, bo ceny moim zdaniem zbyt mocno uciekły i jest to dla mnie po prostu zbyt duży wydatek jak się idzie większą ilością osób.
    Zupełnie z innej "beczki", to najbardziej przeszkadzało mi oświetlenie "pomarańczowymi" żarówkami, które nie tylko męczą wzrok, ale też zmieniają kolor potraw na talerzu i jak dla mnie to jest na pewno element do poprawy.

    • 18 3

    • Swietna, tresciwa opinia

      na temat! Dzieki

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane