• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Za co w restauracji możemy zapłacić, choć tego nie planowaliśmy?

Ewa Palińska
4 lutego 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Na restauracyjnym rachunku możemy znaleźć więcej pozycji, niż to, co zjedliśmy czy wypiliśmy. Warto przed zamówieniem dokładnie przestudiować menu, żeby przy płaceniu uniknąć przykrej niespodzianki. Na restauracyjnym rachunku możemy znaleźć więcej pozycji, niż to, co zjedliśmy czy wypiliśmy. Warto przed zamówieniem dokładnie przestudiować menu, żeby przy płaceniu uniknąć przykrej niespodzianki.

Czy doliczono ci kiedyś do rachunku w restauracji opłatę, której się nie spodziewałeś? Zdaniem naszych czytelników, takie sytuacje się zdarzają. Restauratorzy odbijają piłeczkę tłumacząc, że choć są nieuczciwe wyjątki, to zdecydowana większość z nich szczerze informuje o dodatkowych kosztach, a do nieporozumienia dochodzi dlatego, że goście nie wczytują się w kartę. Na co warto zwrócić uwagę, żeby przy płaceniu uniknąć przykrej niespodzianki? Postanowiliśmy to sprawdzić.



Czy zdarzyło ci się zapłacić w restauracji więcej, niż się spodziewałe(a)ś?

Konkurencja w branży gastronomicznej jest ogromna. Dlatego też, aby przyciągnąć do siebie klientów, restauracje stosują najróżniejsze środki. Jedne inwestują w promocję, inne oferują korzystne rabaty, jeszcze inne chcą zapracować na przychylność gości darmowymi przekąskami bądź napojami. Jak np. czekadełko.

- Czekadełko to niewielka przekąska, która nie powinna być wliczana do rachunku. Ma wypełnić czas oczekiwania na zamówienie - tłumaczy Tomek, kelner w jednej z sopockich restauracji.
Stali bywalcy restauracji, przyzwyczajeni do tego, że taka darmowa przekąska jest im serwowana na powitanie, mogą doznać szoku, kiedy zobaczą ją wyszczególnioną na rachunku. A w takiej sytuacji miała się znaleźć niedawno jedna z naszych redakcyjnych koleżanek.

- Zanim na naszym stole zaczęły pojawiać się zamówione dania, otrzymaliśmy tak zwane "czekadełko" - bagietkę i oliwę, co uznałam za miły gest ze strony właścicieli. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będę musiała za to zapłacić, o czym mnie nie poinformowano - opowiadała po wizycie w jednej z gdyńskich restauracji.
Właścicielka restauracji wytłumaczyła, że serwowane pieczywo nie było czekadełkiem, a opłata za nie została wyszczególniona na każdej stronie menu.

- Przede wszystkim - nie podajemy "czekadełek" - skomentowała sprawę właścicielka restauracji. - Podajemy porcję pieczywa do zamówionych zakąsek (w cenie zakąski). Doliczamy 5 zł, opisane na każdej stronie karty menu, w sytuacjach, gdy gość domawia kolejne koszyki pieczywa.
Nie jesteśmy w stanie ocenić, jak sytuacja wyglądała naprawdę. Nie zamierzamy też wskazywać winnych zamieszania. Sprawdziliśmy natomiast, jakich opłat dodatkowych możemy się spodziewać w restauracjach i na co zwrócić uwagę, aby podczas płacenia rachunku do nie doznać szoku.

Co goście wynoszą z restauracji poza wrażeniami?



Opłata za serwis jest coraz bardziej powszechna. Nie zawsze trafia ona jednak do obsługi - czasem jest traktowana jak włoskie coperto i przejmuje ją właściciel lokalu. Opłata za serwis jest coraz bardziej powszechna. Nie zawsze trafia ona jednak do obsługi - czasem jest traktowana jak włoskie coperto i przejmuje ją właściciel lokalu.

Obowiązkowa opłata za serwis - stały procent od wartości zamówienia



Opłata za serwis staje się coraz bardziej powszechna. Restauracje pobierają ją już nie tylko przy obsłudze stolików wieloosobowych, ale niejednokrotnie od każdego zamówienia. Z reguły jest to 10 lub więcej procent.

- Obsługiwanie takich grup jest irytujące, bo pytając się na początku, czy wszystko wpisywać na jeden rachunek, odpowiadają, "tak", a jak przychodzi do płacenia, to nagle każdy chce osobno - opowiada Daniel, pracujący jako kelner. - Musisz sobie po godzinie czy dwóch przypomnieć, kto co jadł i pił, i rozdzielić te rachunki. Poza tym ciężko ogarnąć taką grupę od strony organizacyjnej, bo w knajpach rzadko są takie duże stoliki. I oczywiście odwrócisz się na chwilę, a oni zabiorą trzy losowe stoliki i sobie zestawią, nie pytając się, czy można, a ty masz kłopot, bo te stoliki były np. zarezerwowane wcześniej. Jest dużo minusów obsługiwania dużych grup, więc naliczanie serwisu jest jak najlepszym pomysłem. Tym bardziej, że te 10 proc. cię nie zbawi.
Czy serwis jest tożsamy z napiwkiem i już nie trzeba obsłudze dodatkowo odwdzięczać się? W wielu lokalach tak jest. Co więcej, często zdarza się, że kelner informuje gości o tym fakcie i tłumaczy, że nie trzeba już zostawiać napiwku.

- Pod koniec dnia szef to zlicza, rozdziela pomiędzy nas, bar i kuchnię, oczywiście wcześniej kwotę pomniejszając o podatek - tłumaczy Martin, kelner w jednej z gdańskich restauracji. Myślę, że to uczciwe i dobre rozwiązanie.
Zdarzają się jednak lokale, które traktują tę opłatę na równi z włoskim coperto. Jest to więc w ich mniemaniu opłata za nakrycie stolika - całość trafia do kasy lokalu, nie do kieszeni obsługi.

- Niestety, goście nie pytają, a nam nie wypada mówić, że to nie napiwek i warto byłoby coś zostawić, jeśli są zadowoleni z obsługi - opowiada kelnerka pracująca w jednej z gdyńskich restauracji. - Od kiedy wprowadzono u nas obowiązkową opłatę za serwis, która trafia do kasy właścicieli, obsługa mocno dostała po kieszeni. Goście nie zostawiają napiwków, bo twierdzą, że już nie muszą.

Serwis doliczany do rachunku w restauracji - tak czy nie?



Jeśli masz ograniczony budżet i nie chcesz go zrujnować, zanim przyjmiesz w restauracji zaproszenie do degustacji, upewnij się, jaki jest jej koszt. Sam fakt, że ktoś częstuje cię czymś, czego nie zamówiłeś, nie oznacza, że to jest za darmo. Jeśli masz ograniczony budżet i nie chcesz go zrujnować, zanim przyjmiesz w restauracji zaproszenie do degustacji, upewnij się, jaki jest jej koszt. Sam fakt, że ktoś częstuje cię czymś, czego nie zamówiłeś, nie oznacza, że to jest za darmo.

Zachowaj rozwagę, kiedy ktoś poczęstuje cię czymś, czego nie zamówiłeś



Gdzie mogą kryć się ukryte opłaty w restauracjach? Żywiołowa dyskusja na ten temat rozegrała się w facebookowej grupie "Gdzie zjeść w Trójmieście?". Interlokutorzy zwrócili uwagę na fakt, że sytuacje, w których gość jest czymś częstowany, a później musi za to płacić, zdarzają się dość często.

- Byłem kiedyś świadkiem (na szczęście tylko świadkiem) nieprzyjemnej sytuacji w jednym z "fancy" miejsc w Gdańsku Wrzeszczu - wspomina Tomasz. - Barman wyczuł dwóch lekko podpitych jegomości, prawił im teksty typu "wiecie, czemu was lubię? Bo wy lubicie wódkę tak, jak ja" itd. Podawał im co chwila inne wersje wódeczki "posmakujcie tej", "posmakujcie tamtej", mimo że klienci mieli już napoje, które wcześniej zamówili sobie sami. Obserwując tę sytuację z boku mogę potwierdzić, że brzmiało to jak degustacja w prezencie do wizyty. Na koniec okazało się, że każdy kieliszek, o który nikt nie prosił, kosztował, i to sporo. Klienci byli niezadowoleni. Nazwy knajpy nie podaje, bo z tego, co wiem, ten barman już tam nie pracuje, a szkoda szargać opinie konkretnego miejsca za cwaniackie zachowanie jednostek. Morał tej bajki jest prosty - trzeba uważać.
Marcie przyszło słono zapłacić za życzliwość kelnera w jednej z hiszpańskich restauracji.

- Kiedy czekaliśmy na zamówienie, podjechał z jakimś wózkiem barmańskim i zapytał, czy mamy ochotę wziąć udział w degustacji nalewek - wspomina. - Miałyśmy wprawdzie wielki dzbanek Sangrii na stole, ale humory nam dopisywały, więc zgodziłyśmy się wejść w rolę degustatorek. Polewał, pytał o opinię, potem znowu polewał, opowiadał i pytał o wrażenia. Ta usługa na paragonie została wyceniona na 250 zł. Nie zapłaciłyśmy tego, a na dowód, że nikt nas nie poinformował, że jest to degustacja płatna, pokazałyśmy nagranie z komórki - koleżanka nie wyłączyła telefonu i całość została zarejestrowana. Zakładam, że gdyby nie to, nasze studenckie portfele mocno by ucierpiały.
Restauracje mają największą przebitkę cenową na napojach - zarabiają  nawet kilkaset procent na jednym zamówieniu. Klienci zagraniczni, przyzwyczajeni do tego, że za kranówkę się nie płaci, mogą być bardzo zdziwieni podczas płacenia rachunku. Restauracje mają największą przebitkę cenową na napojach - zarabiają  nawet kilkaset procent na jednym zamówieniu. Klienci zagraniczni, przyzwyczajeni do tego, że za kranówkę się nie płaci, mogą być bardzo zdziwieni podczas płacenia rachunku.

Nigdy nie bierz za pewnik, że wodę dostaniesz za darmo



Podczas składania zamówienia, szczególnie, jeśli nie zamierzamy prosić o coś wyszukanego, niespecjalnie dbamy o to, aby komunikat był precyzyjny. To prowadzi do nieporozumień.

- Było lato, upał, zajęliśmy miejsce w ogródku - opowiada Inge. - Na co dzień mieszkam w Austrii, gdzie kranówkę goście w restauracjach dostają za darmo, więc rozsiadając się w jednej z restauracji na Wyspie Spichrzów poprosiłam o dzbanek wody. Ta przyjemność kosztowała mnie 69 zł - panowie do małego dzbanka nalali jakiejś mineralnej wody z lodowca. Od tamtej chwili precyzuję, że proszę o wodę z kranu. Nie wiem dlaczego, ale w Polsce na takie zamówienie kelnerzy wciąż reagują zdziwieniem. Na zachodzie Europy nie budzi to niczyjego zdziwienia.
Bywa, że wycenie podlega też uczynność obsługi.

- Kiedyś, podczas wizyty w jednej z sieciowych pizzerii, mocno się zakrztusiłam - opowiada Paulina. - Kelner sam z siebie przyniósł mi wodę, po czym doliczył do rachunku.
Często zdarza się, że goście w restauracji są częstowani czymś, czego nie zamawiali. Nie zawsze oznacza to jednak, że degustacja jest darmowa - opłata za to, co się zje czy wypije, może zostać doliczona do rachunku. Często zdarza się, że goście w restauracji są częstowani czymś, czego nie zamawiali. Nie zawsze oznacza to jednak, że degustacja jest darmowa - opłata za to, co się zje czy wypije, może zostać doliczona do rachunku.

Dodatkowa opłata za to, czego nie chcemy



Restauracje w doliczaniu pozycji do rachunku są bardzo drobiazgowe: ketchup czy majonez do frytek, sok do piwa, tradycyjnie też pobiera się opłatę za opakowanie, zarówno przy zamówieniach zabieranych na wynos, jak i tych jedzonych na miejscu.

- Policzono mi kiedyś 2 zł za folię aluminiową, na której dostałam hot-doga. Oderwany kawałek folii. Przecież cała rolka tyle kosztuje - śmiała się jedna z uczestniczek dyskusji na Facebooku. - Znam też pizzerie, w której pizzę zawsze serwowano w pudełku, za które trzeba było zapłacić. Nawet wówczas, jeśli - a była taka możliwość, nie brało się pizzy na wynos, tylko spożywało ją na miejscu.
Zdarza się też, że trzeba zapłacić za zajęcie krzesła przy stoliku, kiedy na restauracyjnym telewizorze wyświetlany jest mecz, a nawet za muzykę, której wcale nie chcemy słuchać. Oto opowieść Jagody:

- Wchodzę do restauracji, a tam muzyka na żywo. Gdy robiliśmy rezerwację (a była dodatkowo płatna i wynosiła 25 zł od osoby) nikt nam nie powiedział o tym, że będzie jakiś koncert i było mi to bardzo nie na rękę, bo liczyłam spokój. Postanowiliśmy jednak zostać. Gdy otrzymaliśmy rachunek zobaczyliśmy na paragonie pozycję "muzyka na żywo". Kosztowała nas 15 zł od osoby.
Daniel natomiast został zmuszony do zapłaty za brak poszanowania dla restauracyjnych receptur.

- Zamówiłem pizzę, na której - według informacji, miała być cebula, a ja poprosiłem bez niej. Dostałem +5 zł za "dodatek specjalny na życzenie klienta" - opowiada Daniel. - Pani kelner mi wytłumaczyła, że każdy ich przepis jest przygotowany z niezwykłą starannością i edycja go wiąże się z dodatkową opłatą, gdyż jest to problematyczne na kuchni. Pominięcie kroku położenia cebuli na pizzę problematyczne! Ręce opadają.
Nawet jeśli większy rachunek wynika z winy obsługi, nie zawsze udaje się sprawę załatwić polubownie.

- Kilka lat temu miałam niefajną sytuację podczas lunchu w jednej z modnych restauracji w centrum Gdańska. - Kelnerka nie ogarnęła, że zamawiamy zestaw lunchowy i dostaliśmy jeszcze ekstra deser, za który musieliśmy dopłacić 30 zł (za dwie porcje). Mimo zgłoszenia pomyłki i napisania do nich później, nie wyjaśniono sprawy na moją korzyść.
Restauracje nie lubią "obcych" w swoich toaletach, dlatego robią wszystko, co tylko mogą, żeby zniechęcić ich do skorzystania. Np. podnosząc ceny do 50 zł, jak zrobiła to Basia Ritz. Restauracje nie lubią "obcych" w swoich toaletach, dlatego robią wszystko, co tylko mogą, żeby zniechęcić ich do skorzystania. Np. podnosząc ceny do 50 zł, jak zrobiła to Basia Ritz.

Płatny parking i toaleta



Do płatnych parkingów w centrum miast zdążyliśmy się już przyzwyczaić, choć jeśli zamierzamy spędzić w restauracji kilka godzin, to koszt pozostawienia samochodu w jej sąsiedztwie może być niemały.

50 zł za toaletę? Restauracje nie chcą klientów "na gapę"



Gościom restauracji trudno się jednak pogodzić z faktem, że pobierana jest opłata za możliwość skorzystania z toalety, nawet od gości.

- Pamiętam, że takie rozwiązanie stosowała jedna z restauracji znajdujących się przy gdyńskim Bulwarze Nadmorskim - przed wejściem ustawiono bramki i aby przez nie przejść, należało wrzucić 2 zł. Kwotę, jaka widniała na paragonie, można było "odebrać" na barze.
Obecnie sporo emocji wzbudza pobieranie opłat od osób niebędących klientami lokalu. Tym bardziej, że często są to opłaty niemałe - za skorzystanie z toalety u Basi Ritz trzeba było zapłacić 50 zł.

Jasno trzeba podkreślić, że zdecydowana większość restauracji w Trójmieście nie stosuje dodatkowych opłat, a te, w których takowe obowiązują, zazwyczaj informują o tym klientów w menu. Większości nieporozumień i dodatkowych kosztów można uniknąć, wnikliwie studiując menu, choć zapewne nie każdy to robi. Dlatego właściciele restauracji powinni uczulić kelnerów na rzetelne informowanie klientów, za co na rachunku mogą się pojawić dodatkowe opłaty, nawet jeśli są one wyszczególnione w karcie.

Opinie (340) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (4)

    Krótko mówiąc restauracje niedość że pracownikom płacą śmieciówki czy umowy zlecenia za grosze to jeszcze tylko patrzą jak ogolić klienta...i co tu się dziwić że coraz mniej ludzi tam chadza a same miejsca znikają tak szybko jak się pojawiły...

    • 132 8

    • restauracje płacą pracownikom tyle (1)

      za ile się zgodzili pracować, a temat napiwków to jest jakiś żart. Daj napiwek urzędnikowi za dobrą pracę to pójdziesz siedzieć za korupcje.

      • 25 10

      • Dokładnie. Ja też nie rozumiem dawania napiwków akurat w restauracjach. To jest patologia systemu. W dobrej restauracji kelner wyciąga więcej z napiwków niż dostaje wynagrodzenia. To jest czysty pieniądz bez podatków! To jest patologia!
        Jak kupuje telewizor w sklepie to nawet jak gość mi sprzeda taniej w promocji to nie daję mu za to 100 zł do ręki.

        • 1 2

    • A ja mam to gdzies (1)

      Przestałem chodzić do złodziei

      • 18 1

      • Zostałeś nie Wierzącym ?

        • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Ja jestem przeciwny takim praktykom (11)

    Idąc do restauracji chce aby piłeczka nazwana napiwkiem była po mojej stronie. Jak wszystko jest super, jedzenie smaczne szybko podane a kelnerka uśmiechnięta to zostawiam zawsze te 10% (chodzę z rodziną wiec rachunek zawsze jest wysoki) a jeśli jest kaszana to nie zostawiam nic. Proste, a jak doliczą serwis to już maja wywalone bo napiwek ubrał jest

    • 241 2

    • Przestałem dawać napiwki (3)

      jak za śniadanie dla dwóch osób zacząłem płacić stówę.

      • 55 4

      • Dokładnie, nierzadko chodzę do knajp. (2)

        W ostatnim czasie nastąpił spory wzrost cen i to niczym nie uzasadniony.

        Porcja grzaneczek 32zl zamiast 18, karafka podlego wina 84zł zamiast 40.

        O napiwkach zapomnijcie. Drugi raz też nie przyjdę.

        • 27 2

        • gaz w górę, prąd w górę, śmieci w górę, (1)

          zus w górę, składniki w górę, minimalna w górę-no niczym nieuzasadnione te podwyżki w restauracjach...

          • 5 15

          • Szkoda ze jakość dań zazwyczaj w dol

            • 0 0

    • Opinia wyróżniona

      (2)

      Doliczanie 10% jest słabe z kilku powodów. to oznacza, ze tak naprawdę ceny są o 10% zaniżone i należy to traktować jak ukrytą malutką gwiazdkę w regulaminach, opłata jest narzucana więc nie ma już żadnego uzasadnienia żeby dawać jeszcze napiwek - to oznaczałoby bowiem, że ceny są zaniżone o 20%, Nie ma uzasadnienia dla porównywania tego z włoskim coperto, bowiem to jest płacone w stałej ustalonej z góry kwocie od osoby. Różnica jest taka, że opłata nie wzrasta wraz ze wzrostem rachunku. W PL im więcej zamawiam i im droższą butelkę wina zamówię tym większą dodatkową opłatę naliczy mi restauracja. We Włoszech zapłacę za coperto od każdej osoby, a to ile zamówię i za jaką kwotę nie wpływa na wzrost coperto.

      • 85 1

      • pamiętam coperto od niemowlaka na rękach

        • 0 0

      • Nie informowanie o tym wprost w karcie lub przed złożeniem zamówienia jest po prostu łamaniem prawa, a tak po ludzku zwykłym chamstwem.
        Również dobrze można napisać w karcie za herbatę 10,0, a przy rachunku wystawić rachunek na. 10,0 Euro. Nie ważne jak dobrze bym zjadł to była by ostatnia wizyta w takiej knajpie.

        • 1 0

    • (1)

      No coz ja nie chodze od dawna, pandemia, drogie parkowanie w miastach, jesli zdarza mi sie to poza granicami trojmiasta, nie spotkalem sie jeszcze z sytuacjami opisanymi w artykule ale dobrze miec sie na bacznosci Oszustwo jak widac na kazdym kroku, powielaja przyklad z marketow, gdzie to cena inna w gazetce, inna na sklepowej polce, a jeszcze lepsza na paragonie
      Przyjrzyjmy sie takze temu, jak czlowiek -czlowieka potrafi oszukiwac

      • 8 1

      • Jak cię nie stać po prostu nie chodzisz ! Jasne jak słońce , ale są osoby które zarabiają bardzo dobrze i stać ich na wyjście do restauracji z rodziną lub znajomymi , nie patrząc na dopłacenie 10 % napiwku . Pozdrawiam .

        • 2 6

    • (1)

      Między innymi, przez takie praktyki bardzo rzadko jem na mieście. Udławcie się.

      • 16 2

      • Jak cię nie stać to nie chodź ! Ale nie zazdrość innym ! Restauracje przetrwają i bez twoich życzeń !

        • 0 8

  • Nie dawać napiwków, nie finansować Janusza (8)

    Przyjęło się tak że to klienci utrzymują Januszom biznesu pracowników. Dlatego nie dawać napiwków a restauracje coc doliczają opłaty unikać. Zresztą od czasu covid w knajpie byłem tylko 2 razy, nauczyliśmy się sami gotować. Ceny obecne są tragiczne, kiedyś można było spokojnie sobie w tygodniu jeść, a obecnie większość ludzi odpuszcza. Te podwyżki im się jescze czkawka odbija. Nie wspierać polskiej restauracyjnej patologii, o to apeluje!

    • 149 18

    • Woda 0,2 12 zł

      Dziękuję, wychodzę

      • 40 1

    • nauczyliśmy się sami gotować (2)

      I bardzo dobry sposób na jedzenie tego co się lubi. Na YT jest mnóstwo filmików "kuchennych"

      • 23 0

      • (1)

        xD jeszcze jakbyś wiedział jak prawidłowo danie powinno smakować xD pewnie smak wyczules przez filmik na YT xD a później jedzie taki kucharz po szkole YT zagranicę zamawia danie które robił sobie w domu i ma pretensje że tak nie powinno smakować xD (z taką sytuacją się spotkałem w Hiszpanii i Portugalii a że był to Polak to łatwo było poznać po akcencie)

        • 2 11

        • Noooo bo w knajpach to garkotluki gotują że cho cho.

          Nieraz w barze mlecznym jest smaczniej niż rasturacyji.

          • 4 0

    • (2)

      Zmień pracę to będzie cię stać :) ja tam nie narzekam i średnio 2-3 w tygodniu idę do restauracji.

      • 1 17

      • I chce ci się czekać kilka godzin?

        • 0 2

      • Kradnij znaczy?

        • 0 2

    • Piszesz . No to pisz dalej, ale słowo janusz pisz z małej litery.

      Pisząc z dużej obrażasz ludzi ,którzy mają na imię Janusz. Janusz to staropolskie imię.

      • 6 0

  • Jestem kelnerem i zarabiam grosze, do tego na śmieciówce. (22)

    Klient powinien wiedzieć że za serwis się płaci. Za darmoszkę jest mak donalt.

    Janusz

    • 8 224

    • Ostatnio wieczorem zostalem zaproszony do klubu, pani zapewniała mnie ze jest promocja i open bar. (4)

      W środku jakas sympatyczna dziewczyna zapytała czy jej nie kupię coś do picia, zdecydowała się na butelkę szampana. Na koniec dostałem rachunek 5 tysięcy, masakra.



      Rysiek z Żukowa

      • 22 7

      • Grubo popłynąłes. Toaleta była za friko ? (3)

        • 14 0

        • (2)

          Sympatyczna dziewczyna mówiła, że tak, a jak wróciliśmy, to się okazało, że następne 5 tysięcy

          • 10 0

          • o szok . za te 10 koła to zatańczyła chociaż? (1)

            • 6 0

            • Wiesz, no, nie żeby była jakąś akrobatką, ale taniec był OK. Tak przynajmniej twierdzi koń.

              • 0 0

    • Zmień miejsce pracy. To pracodawca powinien wiedzieć, że jaka płaca taka praca. (3)

      Nikt nie chce dodatkowo płacić, bo Ty się o podwyżkę nie upomnisz.

      • 43 0

      • oczywiście że powinien zmienić robotę

        ale jest dokładnie na odwrót, jaka praca, taka płaca bo najpierw jest praca. Płaca jest po pracy. Nikt z góry nie płaci za pracę. Poza tym płaca została ustalona przez dwie strony. Niemniej, jak mu nie chce dać podwyżki a wie że zarobi więcej gdzie indziej to powinien się o taką nową pracę postarać.

        • 6 2

      • Spojrz na filmy amerykanskie. Tam potrafia dac konkretne napiwki. (1)

        Mariola

        • 2 11

        • Popatrz na Japonię gdzie danie napiwku nie jest czymś co kelner chce otrzymać

          • 12 0

    • w mojej ulubionej restauracji doner kebab 100% wołowina po 17zł .....czego chcieć więcej (3)

      ....a zwykły obiad to się je w domu , u mamy, u babci a nie na mieście za 40-60zł dla jednej osoby ......

      • 23 6

      • Ale to miecho:( ble

        • 1 1

      • Kebab z wołowiny w dodatku mielonej xD made in Poland xD Turek płacze ze śmiechu xD

        • 2 1

      • MIelone mięso - najgorsze świństwa 'wmielają' w ten 'rarytas' skóry, kości i co się da.

        Potem tylko kwestia dodatków smakowych i już jest smaczny produkt.

        • 3 3

    • (2)

      wybacz, ale .... sam wybrałeś taką drogę; wpis na poziomie podstawówki i to prawie nauczanie początkowe; nie rozumiem dlaczego przyjęło się, że klient MUSI dać napiwek; koszt serwisu, cokolwiek to znaczy, ponosi właściciel; czy za wejście np do urzędu płaci petent albo do prywatnej przychodni pacjent; napiwek tylko za smaczne jedzenie i miłą obsługę !!!!

      • 22 0

      • Dałeś sie zlapac trollowi :)

        Chyba że sam re-trollujesz

        • 2 4

      • przecież to janusz biznesu pisał ehh

        chyba że ma równie głupiego pracownika co on sam

        • 5 0

    • Zmień zawód

      Albo pracodawcę

      • 4 0

    • byłem kelnerem wiele lat, nie napędem do tacy ani podawaczem- Kelnerem przez duże KA, gospodarzem który potrafi ufetować gosci, a Goscie zawsze byli na tyle chojni, ze na groszki od właściciela knajpy w ogóle nie czekałem.... mało tego rezerwując stolik upewniali się, ze to ja będę ich obsługiwał i przy płatnościach kartą standardem było , że prosili mnie żebym sam doliczył opłatę za serwis..... Gimby nie znajo.

      • 0 0

    • A ty powinieneś wiedzieć ze płaci pracodawca

      • 0 0

    • a co to żarcie było za darmo

      • 0 0

    • Zmień pracę z takim podejściem to ty daleko nie zajdziesz kolego

      • 0 0

    • Płaci się za to, za co się chce

      Reszta to oszustwo i wyłudzenie

      • 0 0

  • (1)

    A może zamiast czekadelka short time...

    • 8 3

    • Ja bym zmusil każdą taką restaurację

      Do naklejenia na drzwiach wejściowych wielkiego czerwonego napisu: "Doliczamy opłaty serwisowe, za okazjonalną degustacje płacisz dodatkowo!" Skoro te restauracje tak niby uczciwie informują o tym w menu to czemu nie informują o tym przed wejściem do nich? Co za hipokryzja i pazerniactwo!

      • 5 1

  • Naprawdę ktoś płaci kilkaset czy kilka tysięcy złotych... (2)

    ...za te wszystkie wymuszone drinki w imprezowniach? Mówisz, że nie zapłacisz, przyjeżdża policja, im mówisz, że wcale tego nie piłeś/piłeś inny rodzaj alkoholu (w klubach jest ciemno, więc o monitoringu nie może być mowy - zresztą również z innych powodów :)) i tyle. Po jakimś czasie jedno przesłuchanie na policji i sprawa zostanie umorzona z powodu braku dowodów.

    • 37 6

    • (1)

      są jeszcze świadkowie, kelner poświadczy, drugi też, a do tego jeszcze kierownik. Jeśli byś nie wypił baliby się krzywoprzysięstwa bo za to jest konkretna odsiadka. Ale jeśli wypiłeś to tak zeznają.

      • 2 7

      • od kiedy oświadczenia składane w stanie nietrzeźwości mogą być uznane za "dowody"?

        • 2 0

  • (6)

    Toaleta powinna być zawsze płatna np.: 15 zł i opcjonalna szybka obsługa, że nie czekasz 20 min na rachunek po tym jak go poprosisz tylko od razu- dodatkowe 10 zł. Do tego stolik na zewnątrz latem +15% jak w paryżu zrobili i jest spokój. Jeszcze na dzień dobry za wybór konkretnego stolika opłata (personalizacja pobytu w końcu)
    Teraz jest inflacja, klient przywyczaja się powoli że ceny rosną o 10-20%, a coraz więcej firm ponosi ceny po 10-20% z miesiąca na miesiąc każdego miesiąca, trzeba cisnąć póki idzie dodatni trend. Ludzie gotować nie umieją to i tak zapłacą.

    • 8 97

    • Dokładnie tak! (3)

      Dodatkowo jak pada: +10% za podatek od deszczu. A jak ciepło? +10% od klimatyzacji. A jak umiarkowanie? +10% za zmniejszone dochody, ponieważ nie działa już "dej tarczę". Krzywe spojrzenie na kelnera? +10% za spowodowany tym stres. Wejście do lokalu, spojrzenie na kartę i wyjście? 50 PLN za zniszczoną posadzkę. Mogę tak długo wymieniać, wszystkich zainteresowanych restauratorów zapraszam do kontaktu.

      • 45 0

      • (1)

        Kawa 15zl, w czystej filizance +5zl, nie naplute +5zl, goraca +5zl.

        • 32 0

        • Zaparzona wrzątkiem +10zł, zaparzona wodą z kranu +5zł, zaparzona zimną wodą +2zł.

          Zaparzona wodą po myciu naczyń: +1zł.
          Podstawka +5zł, łyżeczka +5zł, cukier +10zł, mleko +5zł, podanie do stolika +5zł.
          Druga kawa +20% (serwis).

          • 4 0

      • 39% za ślad węglowy zapomniałeś

        • 3 0

    • tylko widzisz (1)

      polska jest jedynym krajem w eurpie, gdzie na rachunek czekasz 20 minut, a studentki-kielnerki potykaja sie o wlasne nogi

      • 10 3

      • Nie jest jedynym krajem. Ewidentnie widać że dużo zagranicą po restauracjach nie chodziłeś.

        • 5 2

  • (1)

    Wiele knajp zatrudnia na czarno,to jakaś plaga,szczególnie w sezonie letnim.O umowę-zlecenie trzeba się prosić a gdy zbyt bardzo naciskasz to kierownictwo nagle nie ma wolnego etatu.Zastanawia mnie,że się nie boją tak postępować.

    • 69 3

    • A

      Czego mają się bać Gdańsk to.mala Sycylia

      • 13 1

  • Czy ktoś jeszcze zdziwiony że retauratorzy próbuja coś uskubać z klienta? (4)

    Sytuacja polityczno pandemiczna zarżnęła gastronomie ale nie popieram takich praktyk ani w restauracjach ani w handlu że ukrywa się dodatkowe opłaty . Ja będąc częstym klientem różnorakich restauracji sam decyduje czy dam "tipa" obsłudze czy nie i kieruje się jednym warunkiem- czy jestem zadowolony czy nie. i przyznam się że w 80% daje i cieszy mnie zadowolenie obsługi. Ale wiedząc że gdzieś na start skubią klienta to omijam szerokim łukiem taki przybytek. I smutna refleksja .... restauratorzy sami strzelają sobie w stopę i później lamenty,. Klienta trzeba szanować i podchodzić do niego partnersko a nie tylko biznesowo.

    • 64 16

    • sami sie ludzie przyczyniliście do tej plandemii

      przestrzegali bezprawnych zakazów prowadzenia działalności a teraz wielki płacz i lament bo kasy brak! kpiny jakieś! za swoje błędy się płaci!

      wszystkie rozporządzenia i zakazy byly i są nielegalne!

      • 5 7

    • "Czy ktoś jeszcze zdziwiony że retauratorzy próbuja coś uskubać z klienta?"

      Mnie to nie dziwi. Oni zawsze działali w ten sposób.

      • 10 0

    • Norwegowie przestali przyjeżdżać

      Bo u nich mówią, że Polska to wylegarnia covida. A kogoś patogastro musi oskubać

      • 2 1

    • Skandal

      Dla mnie chore za co placimy

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane