• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jemy na mieście: niemal bezbłędna Mimosa w Gdańsku

Agnieszka Haponiuk
28 czerwca 2024, godz. 07:00 
Opinie (57)
W kolejnym odcinku cyklu "Jemy na mieście" piszę o wizycie w restauracji Mimosa. W kolejnym odcinku cyklu "Jemy na mieście" piszę o wizycie w restauracji Mimosa.

Ponownie trafiłam do małego kulinarnego zagłębia poza ścisłym centrum. Tym razem odwiedziłam niebanalną, niewielką restaurację ukrytą na nowoczesnym osiedlu pomiędzy Dolnym Wrzeszczem a Zaspą. Mowa o restauracji Mimosa mieszczącej się przy ul. Chrobrego 79BMapka. W poprzednim odcinku cyklu "Jemy na mieście" pisałam o świetnym śniadaniu w Marmolada Chleb i Kawa we Wrzeszczu. Za dwa tygodnie przeczytacie relację z wizyty w Bistro u Misia w Gdyni (już tam byłam).





Do Mimosy wybrałam się w większym gronie pewnego sobotniego wietrznego popołudnia. Po wejściu do lokalu od razu moją uwagę przyciągnął niebanalny, pastelowy wystrój. Wnętrze zaaranżowane jest w stylu włoskich knajpek na z lat 70. Motywem przewodnim są piaskowe ściany, kolory palonej sieny, złote dodatki, morelowa terrakota oraz geometryczne reliefy. Nowoczesne stoły, krzesła i kanapy są utrzymane w jasnych kolorach. Nawet dodatki na stołach, takie jak solniczki czy inne akcesoria, są starannie dobrane kolorystycznie, aby harmonizować z całością.

Marmurowy, nieduży bar z czarnymi elementami jest nieco schowany. Przestrzeń jest bardzo jasna i przyjemna, zachęcając do dłuższego posiedzenia i zanurzenia się w albumach fotograficznych o włoskich i hiszpańskich wyspach, które leżą na parapecie. Wnętrze nie jest duże, ale posiada ogródek z kolorowymi krzesłami i stolikami.

  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.
  • Restauracja Mimosa w Gdańsku.

Karta menu zawiera sekcję śniadania, które są serwowane w dni powszednie do godz. 13, a weekendy do godz. 15. Po śniadaniach goście mogą wybierać w talerzykach do dzielenia. A jest ich sporo, większość inspirowana kuchnią włoską. Zamówiliśmy dania z kilku sekcji.

Dokąd na dobre śniadanie w Trójmieście?



Talerzyki ciepłe:

  • boczniaki z suszonymi pomidorami i orzechami nerkowca (37 zł);
  • gnocchi z ricotty i szałwii, z palonym masłem i żółtkiem (27 zł);
  • mule w białym, winnym sosie z pomarańczy i rozmarynu podawane z rzemieślniczym pieczywem (51 zł).

Sekcja "Szef Kuchni poleca":

  • kremowy ser feta z domowym dressingiem i pistacjami (36 zł).

Sekcja "Spróbuj koniecznie":

  • tatar po piemoncku z truflą, cytryną i parmezanem podawany z rzemieślniczym pieczywem (49 zł).


Talerzyki, czyli jedzenie do podziału Talerzyki, czyli jedzenie do podziału

Naszą talerzykową ucztę rozpoczęliśmy od kremowej fety, a było to prawdziwe niebo w gębie. Feta, ubita z sekretnym składnikiem, którego pani kelnerka nie chciała nam zdradzić, zapewne ze śmietanką lub jogurtem, miała aksamitną konsystencję i była lekka jak chmurka. Jej smak nie był aż tak intensywny i słony jak zazwyczaj. I nie było w tamtej chwili nic przyjemniejszego niż zanurzenie w tej serowej masie kawałka, skąd inąd pysznego chleba, i skosztowania delikatnego sera podkręconego słodyczą miodu i chrupiącymi pistacjami. Prosty, a zarazem niebanalny smak fety zachwycił nas wszystkich.

Kremowy ser feta z domowym dressingiem i pistacjami. Kremowy ser feta z domowym dressingiem i pistacjami.
Następnym daniem, które wywołało zachwyt jednej z koleżanek, było gnocchi. Ujęła nas ich prostota. Te pyszne kluski, przypominające kształtem kopytka, były niesamowicie delikatne i miękkie, a ich smak rozkwitał, gdy zanurzało się je w roztopionym, świeżym maśle z nutą szałwii. Gnocchi przywoływały wspomnienia ciepłego domu i naszej babci, która zawsze karmiła nas smakołykami.

Gnocchi z ricotty i szałwii, z palonym masłem i żółtkiem. Gnocchi z ricotty i szałwii, z palonym masłem i żółtkiem.
Boczniaki podane z pomidorowym pesto miały gorzkawy posmak i mimo że kompozycja smaków wydała mi się ciekawa, to jednak na tle pozostałych dań grzybki wypadły słabo. Były łagodne, z wyraźną nutą kwaśności od pomidora. Brakowało im elementu, który by ten smak przełamał, być może dodatek czosnku mógłby pomóc. Coś ostrzejszego byłoby tu mile widziane.

Boczniaki z suszonymi pomidorami i orzechami nerkowca.
Boczniaki z suszonymi pomidorami i orzechami nerkowca.
Mule według mnie były lekko przeciągnięte, ale nie na tyle, by je zdyskwalifikować. Jak to powiedział mój kolega: "za mało było w nich morza". Jednak to, co naprawdę wyróżniało to danie, to sos. Był to prawdziwy majstersztyk kulinarny - śmietankowy, z nutą wina i cytrusów, gdzie wyczuwalna była pomarańcza, za nią zaś ciągnął się głęboki i złożony aromat rozmarynu z tą charakterystyczną sosnową nutą.

Złożone smaki tego sosu wcale nie przytłaczały smaku małży, jak twierdził mój kolega, ale raczej delikatnie go podkreślały. Maczaliśmy kawałki chleba w tym sosie bez końca i ciągle mieliśmy ochotę na więcej.

Mule w białym, winnym sosie z pomarańczy i rozmarynu podawane z rzemieślniczym pieczywem. Mule w białym, winnym sosie z pomarańczy i rozmarynu podawane z rzemieślniczym pieczywem.
Przy tatarze po piemoncku kolega nie krył... wzruszenia. Danie trafiło nie tylko w jego gust, ale również w mój. Tatar został podany na wysokim, nieco nietypowym naczyniu, przykryty "pierzynką" z prawdziwego startego parmezanu (i nie, nie był taki sam jak zwykły ze sklepu). A smak... po prostu palce lizać!

Choć trufla dominowała, nie przytłumiła delikatnego smaku wołowiny. Natomiast subtelność mięsa została podkreślona przez prażone pestki dyni o intensywnym, orzechowym posmaku z lekką nutą słodyczy. Zarówno pestki dyni, jak i orzeszki pinii dodały przyjemnej, chrupiącej tekstury. To właśnie inne niż zwykle dodatki odmieniły to dania - nie dość, że idealnie się komponowały, to nadały tatarowi niepowtarzalny smak. Dodatkowo podano nam truflowy majonez, choć w mojej ocenie był to zbędny dodatek.

Tatar po piemoncku z truflą, cytryną i parmezanem podawany z rzemieślniczym pieczywem. Tatar po piemoncku z truflą, cytryną i parmezanem podawany z rzemieślniczym pieczywem.
Podsumowanie: popołudniowe talerzyki do dzielenia okazały się całkiem sycące. Cztery osoby spokojnie się nimi najadły, ciesząc się przy tym smakiem. Nie traktujcie talerzyków jako głównego dania - zamówcie kilka różnych i dzielcie się nimi, bo na tym polega ich urok.

Mimosa to idealne miejsce na kameralne spotkania z przyjaciółmi, gdzie można delektować się dobrym jedzeniem i napojami, również alkoholowymi. Wspólne dzielenie się jedzeniem to ogromna frajda. Wraz moimi kulinarnymi towarzyszami i towarzyszkami przyznajemy ocenę bardzo dobrą z małym minusem (za boczniaki).

O autorze

autor

Agnieszka Haponiuk - Długo była związana z trójmiejskimi mediami. Od kilku lat gotuje, stylizuje, fotografuje i pisze o jedzeniu. Uwielbia odtwarzać smaki z dalekich podróży, starych książek kucharskich oraz odwiedzanych restauracji. Prowadzi blog Smakiem na pokuszenie.

Miejsca

Opinie (57) 7 zablokowanych

  • I ta poezja słowa. (1)

    Mniszkówna się chowa...

    • 20 1

    • i te 'skąd inąd' napisane rozdzielnie to taka kropka nad i całego stylu artykułu

      • 5 0

  • Po zdjęciach widać, że porcje godne. O cenach nie dyskutuję, bo nawet w biedrze porażają

    • 3 4

  • rzemieślnicze...

    pieczywo...

    • 19 1

  • BYłam, zjadłam, mnie smakowało

    Za każdym razem

    Ole!

    • 6 2

  • Ten cielak zje wszystko..

    • 13 1

  • Interesuje mnie ten prawdziwy parmezan nie ze sklepu. Bardzo żałuję, że autorka nie rozwinęła tematu. Czy dotąd jadała nieprawdziwy parmezan? Jeśli nie ze sklepu to skąd? Tyle pytań...

    • 20 2

  • Tatar za 49zł....? (1)

    Śmiechłem

    • 14 1

    • 490 zł

      sie ciesz ze to nie byl rzemieslniczy tatar bo z tyłu trzeba by dołożyć zero

      • 5 0

  • "przykryty "pierzynką" z prawdziwego startego parmezanu (i nie, nie był taki sam jak zwykły ze sklepu)." (2)

    nie ze sklepu - czyli skąd? samemu zrobili ten parmezan?

    • 19 1

    • Robią go na zapleczu. I dodają coś od siebie dla smaku...

      • 6 2

    • zeskrobał spod grzyba niemytego od roku 39tego, eloooo

      • 2 3

  • Product placement lepiej iść do port Fromage

    • 2 2

  • pysznie jest niewątpliwie, za każdym razem jedzenie było super (5)

    skandalicznie długo czeka się na jedzenie,
    nowomoda na psy w lokalu jest fatalna

    • 16 6

    • Psy w lokalu...ooo, to ja już dziękuję (1)

      mam alergię na naskórek psa. Z tego powodu nie skuszę się na polecane dania.

      • 8 8

      • to pójdzaiesz gdzie indziej

        Ja też nie chodzę do kocich kawiarni, bo mam uczulenie na koty.

        • 2 0

    • (2)

      Moda na drące i biegające po lokalach dzieci jeszcze bardziej niż na spokojne psy:)

      • 9 5

      • Dzieci to nie psy (1)

        Znów przyrównywanie dzieci do psów. To jest załamujace, dokąd zmierza to społeczeństwo.

        • 3 5

        • ale nie ma dużej różnicy

          między psem a dzieckiem na pewnym etapie rozwoju. Pies osiąga poziom emocjonalny i intelektualny takiego dwulatka lub trzylatka. Mnie cieszy fakt, że można z psem. Zdycydowanie bardziej od dzieci wolę towarzystwo psów. Na szczęście społeczeństwo normalnieje :)

          • 4 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Aperitivo Sunday | Czyli 5 godzin hiszpańskiego, nielimitowanego bufetu na 33. piętrze!

199 zł
muzyka na żywo, degustacja

Niedzielne obiady z muzyką na żywo

187 zł
muzyka na żywo

Najczęściej czytane