• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Okiem dietetyka: blaski i cienie węglowodanów

Viola Urban
17 grudnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Wysokoprzetworzona żywność to najgorsze źródło węglowodanów. Wysokoprzetworzona żywność to najgorsze źródło węglowodanów.

Okiem Dietetyka to cykl tekstów o tym, jak i gdzie zjeść zdrowo w Trójmieście. Porady przygotowuje dietetyk Viola Urban. W tym odcinku pisze o węglowodanach, w poprzednim opowiadała o diecie dla mózgu, a za dwa tygodnie napisze o budowaniu rutyny żywieniowej.



Co jakiś czas wraca jak bumerang moda na wszelkiego rodzaju diety niskowęglowodanowe. Ograniczanie (czasami do absolutnego minimum) węglowodanów w diecie podobno ma nam pomóc osiągnąć wymarzoną sylwetkę i lepsze zdrowie. Zwolennicy diet typu low carb oraz najbardziej skrajnej odmiany, czyli diety ketogenicznej obiecują spektakularne rezultaty. Ale czy aby na pewno ograniczanie węglowodanów to lek na całe zło, jedyna i najlepsza metoda utraty tkanki tłuszczowej?

Funkcje węglowodanów w diecie



Węglowodany stanowią w naszym organizmie przede wszystkim źródło łatwo dostępnej energii. Przetwarzanie węglowodanów (a konkretnie glukozy) na energię użyteczną dla komórek naszego ciała jest bardzo proste i efektywne. Warto także wspomnieć, że w fizjologicznych warunkach glukoza stanowi jedyne źródło energii dla komórek naszego mózgu oraz erytrocytów.

Węglowodany stanowią także materiał zapasowy. Energia w naszym organizmie nie odkłada się tylko w formie tkanki tłuszczowej. W ograniczonym zakresie możemy też magazynować energię w postaci glikogenu mięśniowego i wątrobowego. To bardzo cenny zasób zwłaszcza dla sportowców. Dla osób aktywnych fizycznie nie ma lepszego źródła energii podczas treningu niż glikogen mięśniowy i niejednokrotnie odnotowano w badaniach, że wysoki poziom glikogenu przekłada się na lepsze osiągi sportowe, zwłaszcza w dyscyplinach wytrzymałościowych. Pozyskiwanie energii w trakcie wysiłku z cząsteczek tłuszczu też jest możliwe, ale działa zdecydowanie mniej efektywnie i obarczone jest powstawaniem większej ilości metabolitów.


Węglowodany i spółka



Warto pamiętać, że większość naturalnych produktów bogatych w węglowodany ma też dużo innych wartości do zaoferowania. Jedynie wysokoprzetworzone produkty takie jak rafinowany cukier, syrop glukozowy i glukozowo-fruktozowy, oczyszczona mąka, biały ryż i czysta skrobia stanowią źródło węglowodanów, które nie niosą za sobą praktycznie żadnych dodatkowych korzyści poza dostarczaniem łatwo dostępnej energii.

Właśnie z tego powodu warto wybierać produkty o jak najniższym stopniu przetworzenia i jak najwyższej gęstości odżywczej. Gęstość odżywcza to nic innego jak stosunek zawartości składników mineralnych i witamin do wartości energetycznej produktu. Warto zatem wybierać produkty obfitujące w związki mineralne, np. kaszę gryczaną, chleb razowy, płatki owsiane, komosę ryżową oraz czerpać węglowodany z różnorodnych nasion roślin strączkowych, owoców i warzyw.

Im bardziej różnorodne i niskoprzetworzone będą produkty, z których czerpiemy węglowodany w diecie, tym lepiej. Zamiast zapychać się zatem kolejną porcją białych bułek, oczyszczonego ryżu czy tostowego pieczywa i obwiniać węglowodany za niepowodzenie w diecie, lepiej po prostu skupić się na ich jakości. Jest bowiem zasadnicza różnica między jedzeniem węglowodanów o niskim stopniu przetworzenia, wysokiej gęstości odżywczej i niskim indeksie glikemicznym, a wybieraniem produktów węglowodanowych o wysokim stopniu przetworzenia, niskiej gęstości odżywczej i wysokim indeksie glikemicznym. Z oczywistych względów powinniśmy wybierać najwięcej produktów z tej pierwszej grupy. To bogactwo cennego potasu, wapnia, magnezu, cynku, żelaza niehemowego, witamin z grupy B oraz wielu innych związków odżywczych np. betaglukanu czy błonnika pokarmowego.

Zdrowe, odżywcze węglowodany - w kaszach, mące razowej czy roślinach strączkowych - też istnieją. Zdrowe, odżywcze węglowodany - w kaszach, mące razowej czy roślinach strączkowych - też istnieją.

Wpływ spożycia węglowodanów na pracę trzustki



Jednym z najczęściej powtarzających się argumentów wśród osób, które promują diety węglowodanowe jest to, że spożycie węglowodanów powoduje wytwarzanie i uwalnianie do krwiobiegu insuliny, a ta z kolei powoduje odkładanie nadmiaru energii w postaci tkanki tłuszczowej. Z biochemicznego punktu widzenia jest to oczywiście prawdą. Rzeczywiście pod wpływem wysokiego stężenia glukozy we krwi organizm dąży do homeostazy, czyli równowagi i wszelkimi znanymi sobie sposobami stara się, aby zbić poziom glukozy we krwi do fizjologicznego poziomu.

Dzięki działaniu trzustki i wytwarzanych przez nią hormonów jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować i mieć relatywnie stały dostęp do energii. Zdrowa trzustka dba o to, aby podczas posiłku zadbać o dystrybucję energii do różnych komórek ciała (np. przekształcając glukozę w glikogen mięśniowy i wątrobowy oraz zapas energii w tkankę tłuszczową), a podczas przerwy od jedzenia, pomiędzy posiłkami, w czasie snu etc. działa dokładnie odwrotnie. Dzięki działaniu glukagonu pobiera nadmiar energii z glikogenu i tkanki tłuszczowej skutkiem czego nie dochodzi do hipoglikemii, czyli zbyt niskiego poziomu glukozy we krwi. Nie możemy obwiniać za ten mechanizm węglowodanów. To całkowicie naturalne zjawisko zdeterminowane przez ewolucję.


Warto jednak zaznaczyć, że typowo zachodnia dieta, zawierająca wysokoprzetworzone produkty obfitujące w węglowodany o wysokim indeksie glikemicznym, doprowadza z czasem do nadużywania sił przerobowych trzustki i tzw. insulinooporności tkanek obwodowych. To nie węglowodany są winne temu, że nasz organizm przestaje pracować prawidłowo, lecz całokształt naszej diety. Warto zatem przypomnieć sobie z tej okazji archiwalny tekst o tym, jak prawidłowo komponować posiłki.

Dzięki temu, że będziemy wybierać niskoprzetworzone produkty zbożowe i komponować je z pełnowartościowym białkiem, zdrowymi tłuszczami i surowymi warzywami sprawimy, że trawienie posiłku będzie wydłużone w czasie, a co za tym idzie - poziom glukozy we krwi będzie relatywnie stabilny. To w konsekwencji będzie chronić naszą trzustkę przed nadmierną aktywnością. Wystarczy wybierać całe, świeże owoce zamiast soku, chleb razowy zamiast tostowego, ryż dziki lub brązowy zamiast białego, a oszczędzimy naszemu organizmowi ewentualnych negatywnych konsekwencji, o jakie węglowodany są często posądzane.

Zamiast doszukiwać się problemów w węglowodanach jako takich, lepiej zadbać o to, aby nasz zakupowy koszyk zawierał wyłącznie nieprzetworzone produkty. Zamiast doszukiwać się problemów w węglowodanach jako takich, lepiej zadbać o to, aby nasz zakupowy koszyk zawierał wyłącznie nieprzetworzone produkty.

Czy dieta niskowęglowodanowa działa lepiej niż dieta niskotłuszczowa?



Naukowy wielokrotnie zadawali sobie to pytanie i przeprowadzili liczne obserwacje, aby poznać odpowiedź. Wnioski z tych badań są bardzo różne. Czasami okazuje się, że lepsze rezultaty osiąga się przez ograniczenie kalorii pochodzących z węglowodanów, a czasami, że lepsze rezultaty obserwowane są przy wyborze strategii ograniczającej tłuszcze. W dużej mierze efekt będzie zależał od indywidualnych predyspozycji.

U sportowców zasadniczo lepiej sprawdza się dieta obfitująca w węglowodany stanowiące dobre źródło energii do ćwiczeń, a ograniczająca tłuszcz. U osób z zaburzeniami metabolizmu węglowodanów trochę lepsze rezultaty wywołuje dieta z ograniczeniem węglowodanów. Nie oznacza to jednak, że trzeba wybierać pomiędzy tymi skrajnymi rozwiązaniami. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem będzie złoty środek. W procesie odchudzania najważniejsza będzie regularna aktywność fizyczna, deficyt energetyczny, odpowiednie spożycie białka i dbanie o dużą sytość zjadanych posiłków.

Podsumowując, węglowodany nie są ani dobre ani złe. Są po prostu fizjologicznym źródłem energii dla naszego organizmu. Jedyny problem z węglowodanami jest taki, że zamiast wybierać grube kasze stawiamy na białą mąkę lub produkty z niej przygotowane. Zamiast czerpać cukry z niewielkiej ilości bogatych w polifenole świeżych owoców, często wybieramy pasteryzowane soki albo sklepowe słodycze.

To nie naturalnie występujące w żywności węglowodany są tutaj winne. Winni są producenci, którzy dają nam na sklepowych półkach dużo cukru, skrobi i brak błonnika i my, że te produkty wkładamy do koszyka, garnka i na swoje talerze. Zamiast doszukiwać się problemów w węglowodanach jako takich, lepiej zadbać o to, aby nasz zakupowy koszyk zawierał wyłącznie nieprzetworzone produkty. I przestańmy się dziwić, że dieta low carb działa. Działa tylko dlatego, że zamiast węglowodanów stawiamy na sycące białko, ograniczamy kalorie i siłą rzeczy odpada nam z jadłospisu ogromna grupa produktów z cukrem i białą mąką. Taki sam efekt można uzyskać dietą zbilansowaną i taką strategię żywieniową polecam najbardziej.

O autorze

autor

Viola Urban: na swoim blogu OkiemDietetyka.pl tworzy od 6 lat. Z zawodu dietetyk, z zamiłowania poszukiwacz nowych smaków, z doświadczenia redaktor serwisów poświęconych kulinariom i zdrowemu stylowi życia. Lubi inspirować do lepszego jedzenia i podejmowania świadomych wyborów. W wolnych chwilach biega i szuka dobrego jedzenia na mieście. Pisze do cyklu Okiem Dietetyka.

Opinie (86) 1 zablokowana

  • Więcej ruchu

    • 2 1

  • Ja nie mogę jeść tych wszystkich produktów pełnoziarnistych-razowych,

    bo dla mnie są za ciężkie i źle je trawię.

    • 7 0

  • Polecam książkę (6)

    "Nowoczesne zasady odżywiania. Przełomowe badanie wpływu żywienia na zdrowie"
    autorów T. Colin Campbell, Thomas M. Campbell II.

    Nie można przejść obojętnie obok badania, które trwało tak wiele lat. Poza tym książka ma indeks przypisów o objętości niejednej książeczki o superdiecie. Dla mnie jest to konkretna wiedza, znacznie lepsza niż artykuliki z blogów (nie mam namyśli powyższego artykułu, który mi się podoba ponieważ jego autorką jest osoba wykonująca odpowiednią profesję)

    • 5 4

    • no to popatrzmy na daty (4)

      T. Colin Campbell - biochemik, ostatnia znaczniejsza publicystyka (nie mylić z praca naukową) w 2014, znany głównie z The China Study z 2005 napisanego w oparciu o badania i wiedzę z lat 80. I to jest oryginalny tytuł książki, którą polecasz. Przy czym badania te prowadzone były w Chinach, na wsi, czyli w regionach generalnie niedożywionych i jedzących proste, nisko przetworzone pokarmy, wtedy jeszcze z mało skażonych upraw. Aby porównywać z dietą bogatą w mięso trzeba by porównać z Innuitami lub Indianami z Amazonii.

      Thomas M. Campbell - syn powyższego, współautor jego publikacji, bez znaczącego dorobku naukowego.

      To mówisz, ze odcinanie kuponów od badania sprzed 30 lat to najnowsze dane? Halo, mamy 2019

      • 3 3

      • Nie kłam. The China Study. Expanded and Revised edition z 2016 r (3)

        To najnowsza wiedza, uzupełniona o dane do 2016 r. Przy współpracy z Oxfordem. Podstawa zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia z roku 2019. Dyskutuj z Lewandowskim i Krychowiakiem, bo oni stosują te zalecenia od tego roku. Oraz z twórcami the game changers. To samo badanie trwało ponad 20 lat. Ale wnioseki są z 2016.co za hejter z ciebie

        • 1 1

        • Hejter, ciekawe. (2)

          Ok, revised - czyli jakie badania wzięto pod uwagę? Z chęcia poznam autorów i tytuły. Jaki procent treści przeredagowano? Ile jest nowej treści?

          Problem z Tobą polega na tym, że masz swoją "świetą księgę" i nie jesteś w stanie krytycznie na nia spojrzeć.
          Te chińsko oxfordzkie badania są bardzo ciekawe, kilka fajnych rzeczy o poście można tam znaleźć, zdecydowanie potwierdzają tezę powszechną chyba we wszystkich podejściach dietetycznych - że wysokoprzetworzone jest be, ale mają jedną podstawową wadę. Są stare, nie uwzgledniają zmiennych genetycznych i stanu wiedzy o szlakach metabolicznych oraz chorobach nowotworowych.

          Nie ma uniwersalnych diet, są pewne reguły metaboliczne, które nauka dopiero poznaje, i które jeszcze nie były analizowane kohortowo. Oceanem niewiedzy jest zeóżnicowanie genetyczne tolerancji na pewne pokarmy, stwierdzane wpływy danych pokarmów na choroby maja wartosci istotne, ale ułamkowe. Itd. itp.

          • 1 1

          • Nie znasz mnie przecież, skąd wiesz, że to moja ulubiona pozycja?

            Ta dyskusja nie ma sensu nim zapoznasz się z tą książką. Przeczytaj, to może rozwieje ona jakieś twoje wątpliwości, a może nie. Dziwne, że tak atakujesz bez czytania. Przecież może Ci się spodoba. Na razie!

            • 1 0

          • Nie czytałeś, a się wypowiadasz. Przeczytaj, to może rozwieje to twoje wątpliwości.

            A może nie. Dziwne jest dlaczego tak atakujesz. Ty tak zawsze i ze wszystkim, czy tylko z tym? Przeczytaj, bo nie ma sensu dyskutować inaczej. Ale żeby przeznaczać fakty, byle dowieść swojej racji? Ale musisz być wkurzony.. Przecież to nie twoja sprawa tak naprawdę. A strasznie to wygląda osobiście.

            • 2 0

    • czytałem - książka jest bardzo ok

      tylko metodologia jest nie do końca poprawna naukowo i ma pewne wady w założeniach u samych podstaw. Jeśli ciekawią Cię inne punkty widzenia (nie chcę do niczego przekonywać, tylko podać ciekawie napisaną książkę kogoś o innej opinii), osadzona bardzo silnie w badaniach jest publikacja "paleo dieta" Robba Wolfa - sam nie stosuję jeszcze w 100 % tego sposobu odżywiania ale póki co wprowadziłem do siebie kilka elementów i widzę korzyści (oczywiście nie każdemu taka dieta odpowiada ani nie jest uniwersalna - moja żona nie może żyć bez pierogów i kopytek) :) myślę że warto odłożyć na bok wiarę w diety i po prostu popróbować przez 1-2 miesiące różnych stylów odżywiania, zobaczyć co się stanie w Twoim przypadku

      • 3 0

  • Artykuł ogolnie ok, jednak zawiera kilka istotnych niedopowiedzeń. (8)

    1. Fruktoza to zło. Owoce powinny stanowić mały wycinek naszej diety, podobnie z miodem.
    2. Skuteczność diet low-carb nie opiera się na deficycie kalorycznym jako takim, tylko na relatywnej łatwości utrzymania reżimu dietetycznego.
    3. Pominięcie piorunujących efektów diety ketogenicznej w profilu tłuszczowym i stabilizacji poziomu cukru zakrawa na dywersję. Problemem nie jest tusza, problemem jest zespół metaboliczny.

    • 14 7

    • Dobrze ze swoja głupote potwierdzasz wpisem :) (7)

      • 2 5

      • A merytorycznie? (6)

        • 3 0

        • Ok. Spróbuję wejść w polemikę (5)

          Ad 1 . Fruktoza nie podnosi insuliny jest metabolizowana innym szlakiem. Oczywiście mówię o fruktozie z owocoe.
          Ad 2
          Tu się mogę zgodzić. Choć znam osoby co tyly na LC kiedy przesadzaly z tłustym żarciem .
          Ad 3 zespół metaboliczny można też wyprowadzić na HC . Dietę uzupełnić cynamonem , octem winnym i też będzie poprawa. Do tego ćwiczenia. Jest też indeks insulinowy a ten jest wyższy przy białku ze steka niż po kaszy gryczanej co de facto jest niepożądane w leczeniu insulinopornosci i zespole metabolicznym.Nie mówiąc o tym że posiłek tłuszczowo białkowy wybije cukrem i podniesiona insulina w późniejszym czasie niż dobrze skomponowany B+W z błonnikiem.

          • 3 3

          • Wszystko można (3)

            Sęk w tym, że w ujeciu statystycznym jedne rzeczy się sprawdzają, a inne pozostają w sferze bardzo madrych teorii. Dietę ketogeniczną łatwo utrzymać przy stosunkowo niskiej dyscyplinie, stąd jest nie do przecenienia w zwalczaniu zespołu metabolicznego.

            Oczywiście, że bilans energetyczny ma znaczenie. Mowa jednak nie o bilansie jako takim, a o statystycznej łatwości utrzymania ujemnego/zrównoważonego bilansu na dłuższą metę. Low-carby mają w tej materii wielka przewagę nad innymi dietami.

            We fruktozie nie chodzi o szlak insulinowy.

            • 3 2

            • a konkretniej dla niefachowców? (2)

              o co chodzi z fruktozą? Gdzieś mi w głowie świta, że skoro insulina nie uczestniczy w jej metabolizowaniu, to zamienia się szybciej w tłuszcz...

              • 2 0

              • Fruktoza to też cukier, tyle że wolniejszym działaniem.

                • 1 0

              • W bardzo dużym uproszczeniu

                fruktoza jest metabolizowana w watrobie co upośledza metabolizm glukozy i tłuszczów. Co z kolei powoduje zaburzenia gospodarki lipidowej (duże stężenie trójglicerydów) i insulinoodporność.
                Nie ma różnicy ze względu na pochodzenie fruktozy - po prostu ta przemysłowo produkowana jest przez nas niezauważana, przez co przyjmujemy jej wiecej, ale efekt metaboliczny jest ten sam co w przypadku fruktozy z owoców.

                A po ludzku - wszystko można byle z wolna i ostrożna. Jak jesteś zdrowy to smacznych owoców, ino jedno jabłko, a nie 2 kg czereśni.

                Oprócz tego jest jeszcze trochę przesłanek aby mówić o korelacji spożycia fruktozy i zachorowalności na raka i alzheimera, ale postulowane zwiazki przyczynowo skutkowe są wg. mnie jeszcze mocno naciagane.

                • 2 1

          • Ten ggg to albo nawiedzony albo troll. Stawiam na to pierwsze. Ze mną też tak dyskutuje

            Żąda wyjaśnień, a sam nic merytoryczne nie wnosi. Chyba można go olać

            • 1 2

  • A ja uwielbiam czasem skoczyc do MC. (13)

    Zamówić drwala czy wieśmaka i sobie wpałaszowac.
    Grunt to nie przesadzać ale nie uważam że jak fryty do mnie spiewają to ich zjeść nie moge.
    Nie dajmy sie zwariować.

    • 53 9

    • (2)

      W MC jest ten problem ze jest duzo tluszczu i to w takich ilosciach ze dodaja do niego srodki przeciwwymiotne. A stare jedzenie z jakis powodow nie jest atakowane przez plesn. W burgerku i frytach jako tako nie ma nic złego. Każdy lubi sobie podjeść od czasu do czasu.

      • 4 0

      • człowiek nie świnia, zeżre wszystko. Coś w tym jest (1)

        • 1 1

        • dał człowiekowi 500+ a będzie jadł ci z ręki

          • 2 0

    • (6)

      A ja omijam MC wielkim łukiem. Jak trzymam dietę na codzień , a mam ochotę na jakiegoś fastfooda,to robię sobie frytki z ziemniaków i burgera z 250 g mięsa wołowego. Do tego piekę bułki maślane posypane sezamem,dodaje ogórka pikla, pomidora i cebulkę, leje sosem bbq i majonezem.

      • 9 5

      • No to już nie jest fast food ... (1)

        • 0 0

        • jak mielone w niedzielę

          • 0 0

      • do fastfooda chodzą ludzie, (2)

        którzy nie mają jakiegokolwiek pojęcia o kuchni

        • 6 11

        • Uproszczenia i schematy. (1)

          Nie idź tą drogą.

          • 6 0

          • Racja, ktoś kto chodzi do fastfooda kilka razy w tygodniu

            nie ma kompletnie pojęcia o kuchni.

            • 3 0

      • to bohater!

        • 8 0

    • Nie wiem jak można jeść to g*wno. (2)

      Z maka skorzystam jak jestem zmuszony, ale i tak zawsze szukam innej alternatywy, bo to jest taki szajs, że się jeść tego nie da.

      • 10 9

      • Nie jem w takich przybytkach, nie pijam tez gazowanych napojow od jakichs 20lat. I odrzuca mnie na sama mysl by zjesc to swinstwo.

        • 4 4

      • a w sumie żryjcie ten szajs, plus jeszcze kebab u Turka, polska tradycja. Życzę smacznego:)

        • 3 3

  • Zero konkretów (1)

    Jak zwykle podane ogólniki i mechanizmy działania. Zero konkretów co jeść, a czego nie jeść. Skąd zwykły człowiek ma wiedzieć co jest węglowodanem niskoprzetworzonym i kiedy się przyda ich zapas w wątrobie w postaci glikogenu?
    Dajcie po prostu numer do gabinetu tej dietetyk żeby odpłatnie ułożyła jadłospis zamiast pisać takie bezsensowne artykuły nic nie wnoszące do życia ludzi.

    • 7 2

    • Nikt tego za Ciebie nie zrobi

      Jak nie zapłacisz. Ale pocieszę, że materiałów na gen temat jest mnístwo w internetach. Idź do lekarza, zrób sobie lipidogram, sprawdź jak radzisz sobie z cukrem i pod tym kątem dobieraj podejścia dietetyczne i próbuj, które łatwiej jest ci utrzymać.
      I przede wszystkim: koncentruj się na zdrowiu, nie na tuszy.

      • 1 1

  • chudy

    Ostatnie 4 lata ruszam się mniej niż przez całe swoje życie (kiedyś było to kilkanaście godzin tygodniowe wysiłku fizycznego, obecnie tylko 2-6h). Dla organizmu to był szok, jadłem jak zawsze a siedziałem w robocie przed kompem, nagle wywaliło mi bebzon (zawsze miałem kratę). Z początku przybrałem 9 kg i bardzo się cieszyłem, że w końcu wyglądam normalnie i że przytyłem. Szkoda tylko, że zacząłem czuć się jak słoń... Od roku dalej jem wszystko, ale z większą uwagą, jem 80% mniej słodyczy zastępując je owocami, jem o wiele mniej mięsa, staram się jeść mniej pizzy.
    ograniczyłem alkohol do totalnego minimum i schudłem już jakieś 5kg. Czuję się idealnie.
    Trzeba zachować zdrowy rozsądek i jest git.

    • 8 0

  • Dieta Ketogeniczna (1)

    Przez 3 miesiace jadlem wysoko tluszczowo, max 20-30 weglowodanow /100-110 bialka/ 230-250 tluszczu. Przed i po zrobilem badania krwi, i o dziwo cholesterol sie poprawil a cala reszta jest w normie, czulem sie genialnie (moze poza pierwszym tygodniem).
    Rezultat: ze 112kg zszedlem na 96, bez uczucia glodu, bez spadkow energi.

    • 24 4

    • Najlepsze odżywianie

      I najsmaczniejsze

      • 7 0

  • Ja jem do 100 g węglowodanów dziennie (3)

    Inny może jeść 500g i będzie też dobrze się czuł.
    Każdy jest inny i każdy ma inne odczucia.
    Ważne żeby nie jeść przetworzonego szajsu za często i będzie ok.

    • 22 1

    • Czyli prawie nie jesz ? (2)

      Jak to możliwe , a co oprócz 100 gram wali zjadasz ?

      • 0 3

      • 100g węglowodanów

        To nie jest 100g pożywienia.
        Do tego dochodzą tłuszcze i białko.
        Przykładowy "worek ryżu" i coś jeszcze i starcza. Reszta to mięso, nabiał, i tluszcze

        • 2 0

      • Np smażony boczek z żółtym serem

        • 5 1

  • mały błąd?

    Jednym z najczęściej pojawiających się argumentów wśród osób, które promują diety węglowodanowe...
    Chyba niskowęglowodanowe?

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane