• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Serwis doliczany do rachunku w restauracji - tak czy nie?

Ewa Palińska
23 sierpnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Obsługa większych zamówień wymaga wzmożonej pracy, dlatego coraz więcej restauracji decyduje się na wprowadzenie obowiązkowej opłaty za serwis. Obsługa większych zamówień wymaga wzmożonej pracy, dlatego coraz więcej restauracji decyduje się na wprowadzenie obowiązkowej opłaty za serwis.

Opłata za serwis doliczona do rachunku to rozwiązanie, które coraz chętniej stosują restauracje, również te trójmiejskie. Z reguły dodatkową opłatą obciążane są większe zamówienia, powyżej określonej liczby osób czy przekraczające ustaloną kwotę, ale zdarzają się i takie miejsca, w których "serwis" znajdziemy na każdym paragonie. Za co dopłacamy i co o dodatkowej opłacie myślą goście trójmiejskich lokali?





Choć w polskich restauracjach nie ma obowiązku płacenia napiwku, dobry zwyczaj nakazuje zostawić kelnerowi 10-15 proc. kwoty rachunku. Większość bywalców restauracji deklaruje, że napiwek zostawia. Nie brakuje jednak osób, które wzbraniają się przed płaceniem więcej, niż wynika z rachunku.

Dać czy nie dać? Napiwki w restauracjach



Co to jest ten serwis, za który trzeba płacić?



Jak oceniasz obowiązkowe doliczanie serwisu do rachunku?

W dużym uproszczeniu serwis to po prostu opłata za obsługę.

- Składa się na to przygotowanie stolika, nakrycia, systematyczne doglądanie, czy gość czegoś nie potrzebuje i natychmiastowe zaspokajanie jego potrzeb, jeśli takie zasygnalizuje - tłumaczy Marcin, menadżer w restauracji serwującej potrawy kuchni włoskiej. - Dodatkowej opłaty nie oczekuje się w miejscach, gdzie takie usługi nie są świadczone, czyli np. w barach czy punktach samoobsługowych. Tak jest w większości krajów europejskich i nikogo to nie dziwi.

Dodatkowa opłata nie tylko za obsługę większych zamówień



Choć zdarzają się miejsca, w których opłata za serwis jest doliczana do każdego zamówienia, z reguły dotyczy obsługi większych "stolików".

- W wielu restauracjach, jeśli już naliczany jest serwis, to przy stolikach, przy których zasiada większa grupa gości, np. od sześciu wzwyż - tłumaczy Paweł. Taka grupa wymaga większej uwagi obsługi sali oraz kuchni - napoje i jedzenie trzeba wydać w tym samym czasie. Zdarza się więc niejednokrotnie, że do obsługi takiego zamówienia oddelegowana jest więcej niż jedna osoba. Podobnie działa to również "na zachodzie".
- I do tego jeszcze zamówienie trzeba zrealizować na już, bo przecież każdy umiera z głodu, a bąbelki z nudów i pragnienia - dodaje Ewa. - Oprócz rezerwacji i ciągłej bieganiny, trzeba więc jeszcze zająć się cudzymi dziećmi, żeby do kuchni nie wchodziły, a jeśli nasikają na krzesło, to sprzątnąć. W międzyczasie wyjaśnić, czemu nie można wyjąć z pierogów szpinaku, jak są z serem i szpinakiem. Potem kazać barmanowi przerobić wszystkie drinki, bo panie wolą inaczej i jeszcze wysłuchać skargi, bo się papier w toalecie skończył. A na koniec usłyszeć, że cola nie ma gazu i to skandal, a poza tym "płacę i wymagam, a ta obsługa taka straszna w tym lokalu". No ale oczywiście nie narzekamy, bo przecież zawsze można zmienić pracę - ironizuje.

Co goście wynoszą z restauracji poza wrażeniami?



- Po pandemii w większości knajp pracownicy dostali podwyżki. Jednak struktura płatności (karty, telefony, zegarki, blik zamiast gotówki) zmieniła się na tyle, że nawet wzrost płac nie rekompensuje pracownikom utraty dochodów spowodowanej brakiem napiwków - zauważa Marcin, pracujący w branży gastronomicznej. - Po pandemii w większości knajp pracownicy dostali podwyżki. Jednak struktura płatności (karty, telefony, zegarki, blik zamiast gotówki) zmieniła się na tyle, że nawet wzrost płac nie rekompensuje pracownikom utraty dochodów spowodowanej brakiem napiwków - zauważa Marcin, pracujący w branży gastronomicznej.

Rekompensata ewentualnych strat



Czy doliczanie serwisu ma związek z niechęcią polskich konsumentów do płacenia napiwków? To gastronomowie przyznają niechętnie. Nie da się jednak ukryć, że zwyczaj ten nie przyjął się na naszym gruncie zbyt dobrze, a po pandemicznym zamknięciu restauracji sposobności, żeby nie płacić napiwków w ogóle, jest znacznie więcej.

- Powiedzmy sobie szczerze - opłaty za serwis to takie przymusowe napiwki - stwierdza Marcin, pracujący w gastronomii. - Z tego co widzę, to po pandemii w większości knajp pracownicy dostali podwyżki. Jednak struktura płatności (karty, telefony, zegarki, blik zamiast gotówki) zmieniła się na tyle, że nawet wzrost płac nie rekompensuje pracownikom utraty dochodów spowodowanej brakiem napiwków.
A kelnerzy są przyzwyczajeni do napiwków i traktują je (do czego też niechętnie się przyznają) jako dopełnienie pensji. Niskiej, bo wielu menadżerów lokali wychodzi z założenia, że na resztę zrzucą się goście.

- Przyznaję, napiwki to istotna część mojego budżetu i nie zamierzam z tych pieniędzy rezygnować. Dlatego cieszę się, że mój szef zdecydował się na wprowadzenie obowiązkowej opłaty serwisowej od stolików powyżej 4 osób - przyznaje Ania, od dwóch miesięcy pracująca w restauracji o profilu amerykańskim. - Obsługując większy stolik, nie mam czasu na obsługiwanie dużej liczby mniejszych, dlatego napiwków wpada mniej i oczekuję rekompensaty. Poza tym, póki nie było obowiązkowego serwisu, klienci biznesowi, którzy mają u nas najwięcej dużych rezerwacji, nie płacili napiwków w ogóle. Rozumiem, że z pieniędzy firmowych mogli zapłacić tylko tyle, ile było na fakturze, a tam napiwek wpisany nie był, ale co za problem dorzucić coś z własnej kieszeni?
Nie wszystkim gastronomom takie roszczeniowe podejście do kwestii napiwków się podoba.

- No i to nie do końca jest w porządku. Nawet więcej - to jest patologia, z którą należy w końcu skończyć - komentuje Dawid. - Pracodawca po prostu sprytnie przerzuca swój obowiązek zapewnienia odpowiedniego wynagrodzenia na gościa. To nie jest ok ani wobec obsługi, ani wobec tego, który przychodzi do restauracji czy lokalu. Gość może dać tipa lub nie. Jego wolna wola. Ale on ma obowiązek zapłacić tylko za rachunek na tej samej zasadzie, jak pracodawca ma obowiązek wypłacić stosowne wynagrodzenie.

Dlaczego wychodzimy z restauracji przed złożeniem zamówienia?



Goście restauracji dostrzegają zalety wliczanej opłaty za serwis, ale widzą też sporo wad takiego rozwiązania. Najbardziej zdaje się im przeszkadzać, że tracą prawo do decydowania o tym, czy serwis wart był dodatkowej gratyfikacji, czy też nie. Goście restauracji dostrzegają zalety wliczanej opłaty za serwis, ale widzą też sporo wad takiego rozwiązania. Najbardziej zdaje się im przeszkadzać, że tracą prawo do decydowania o tym, czy serwis wart był dodatkowej gratyfikacji, czy też nie.

Lokal powinien informować o dodatkowej opłacie



Aby nie doszło do nadużycia, restauracje powinny informować swoich gości o obowiązkowej opłacie za serwis jeszcze przed złożeniem zamówienia.

- Nasza restauracja jest dość popularna i trudno u nas o wolny stolik wchodząc z ulicy. Goście to wiedzą i jeśli wybierają się do nas większą grupą, to wcześniej dokonują rezerwacji - informuje Karolina, menadżerka w jednej z trójmiejskich restauracji. - Właśnie wtedy, na etapie potwierdzania rezerwacji, przez telefon bądź internet, informujemy o obowiązkowej opłacie serwisowej, która wynosi 15 proc. wartości rachunku. Jeśli jakimś cudem ktoś trafi na wolny stolik bez rezerwacji, kelner informuje o opłacie przed przyjęciem zamówienia.
Jeżeli informacji na temat obowiązkowej opłaty za serwis nie ma w menu i nie zostaliśmy poinformowany o tym w inny sposób, restaurator nie ma żadnych podstaw do jej naliczenia i możemy odmówić zapłaty tej pozycji w rachunku.

Nawet jeśli opłata za serwis nie jest wliczona, lokale lubią przypominać gościom o umownej zasadzie pozostawienia napiwku. Nawet jeśli opłata za serwis nie jest wliczona, lokale lubią przypominać gościom o umownej zasadzie pozostawienia napiwku.

Co na to klienci/goście?



Opinie klientów restauracji są podzielone. Dla jednych takie rozwiązanie stanowiłoby ułatwienie, bo w przypadku spotkań biznesowych zdejmowałoby obowiązek płacenia napiwku z własnej kieszeni - opłata za serwis zostanie wyszczególniona na fakturze, która zostanie opłacona z pieniędzy firmowych.

- Czasem realizując firmowe kolacje (na które otrzymuję fakturę) staję przed zadaniem rozliczenia napiwku z własnej kieszeni (od 30 zł do 300 zł, ale bywają też kolacje, gdzie rachunek wynosi 1,2 tys. zł). Tłumaczę sobie, że przecież jem w dobrej knajpie i pójście do księgowości z informacją, że napiwek był dodatkowo płatny i wymaga rekompensaty, byłoby nie na miejscu. Więc płacę od lat pisała w liście do naszej redakcji Agnieszka.

List naszej czytelniczki: Nikt nie zna życia, jak kelnerzy



Nie brakuje jednak i przeciwników takiego rozwiązania. Najczęściej pojawiającym się argumentem jest prawo do decydowania o tym, czy ktoś zasłużył na napiwek, czy też nie.

- Dlaczego mam płacić obowiązkowo za coś, z czego być może nie będę zadowolona - pyta Marta, dyrektor ds. HR w firmie consultingowej. - W ubiegłym tygodniu byłam na spotkaniu firmowym w słynnej knajpie serwującej steki. Kelner nie był w stanie dobrać nam wina, tylko czytał informacje z karty. Później nie był w stanie tego wina podać tak, jak należy, a butelka kosztowała blisko 1 tys. zł. Zostawiając duże pieniądze w restauracji oczekuję, że obsługa będzie na odpowiednim poziomie. Jeśli nie jest, za co mam dopłacać do naprawdę niemałego rachunku?

Dlaczego nie można wliczyć serwisu w ceny potraw?



Klienci restauracji zastanawiają się też, dlaczego mają dopłacać do czegoś, co kelnerzy mają wpisane w zakres obowiązków i za co pobierają wypłatę.

- Czy w sklepie, w banku, na basenie czy w klubie fitness klienci dorzucają się do pensji obsługującego go pracownika, kiedy ten ma duży obrót? To przecież byłoby absurdalne - komentuje Tomek, student filozofii dorabiający jako taksówkarz. - Ci ludzie dostają premię, ale od swojego pracodawcy. Skoro restaurator ma większy zysk, niech odpali procent od zamówienia swojej obsłudze. To będzie rozwiązanie sprawiedliwe dla obu stron.
Bo nie o fakt, że za serwis trzeba płacić, ale o sposób rozliczenia klienci mają największe pretensje.

- Przyciągają uwagę niższymi cenami, a później - doliczając serwis - i tak wychodzą na swoje - zwraca uwagę Tomek. - Przecież to nic innego, jak zamydlanie oczu klientom. Dlaczego restauracje po prostu nie wrzucą serwisu w ceny potraw? Będzie drożej, ale uczciwie i bezproblemowo. A kto będzie miał ochotę dać napiwek, ten da. I jeszcze poczuje się lepiej, bo zrobi coś, na co będzie miał ochotę, a nie coś, do czego został przymuszony.
Jakie jest wasze zdanie na temat doliczania opłaty za serwis? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach.

Opinie (464) ponad 10 zablokowanych

  • Widać, że...

    ...branża gastro szybko odkuła sie po epidemii i rznie ludz jak im sie podoba.

    • 71 1

  • Czegoś tutaj nie rozumiem:czy osoba zatrudniona na stanowisku kelnera nie otrzymuje wynagrodzenia od swojego pracodawcy???Napiwek, czy jak kto woli serwis,jest dobrowolny.Często bywam w lokalach i niestety ŕzadko jestem zadowolona z obsługì.Co w takim razie należy do obowiązków kelnera jeśli nie dbanie o gości ,przygotowanie stolików?Może zacznijmy im płacić kilometrówkę-z całym szacunkiem do pracy kelnera,ale te pomysły są chore.

    • 83 0

  • Proponuję dodatkowe pozycje na rachunku jak np. : (4)

    1.Usmażenie kotleta , 2.Nalanie napoju do szklanki 3. Podejście do stołu kelnerki itd , itp ........

    Oby czwarta fala zmiotła was z powierzchni ziemi.

    • 103 1

    • Ja bym to inaczej podzielił (2)

      10zł za sam stoli + 2,5zł od każdej osoby, 10zł za talerz głęboki, 7zł za płaski i 5zł za szklankę, a miejsca przy oknie dodatkowo płatne 50zł.

      • 20 0

      • najlepiej płatne zaliczką 500 zł bo może jeszcze wyjść więcej niż pierwotnie szacowano :D

        • 12 0

      • 50 to gdy okno jest brudne

        100 gdy szyby są umyte

        • 13 0

    • Wzajemnie

      Też Ci życzę byś stracił prace

      • 0 9

  • Wcale mnie to nie dziwi,

    januszeka gastronomii w pełnej krasie.

    • 39 0

  • we Francji (2)

    napiwki nie są obowiązkowe', w Niemczech tez nie, nie ma co się powoływać na zachód. to jest obowiązkowe tylko w USA!

    • 54 0

    • plus Włochy...

      • 2 2

    • plus Kanada

      • 0 0

  • Nie zgadzam się

    Ja klient decyduję o tym komu należy się napiwek.Jaka pewność,że kelner otrzyma coś z tych opłat.Chyba w cenę są też wkalkulowane koszty więc o jakiej opłacie serwisowej mówimy.

    • 28 0

  • (24)

    Opłata za serwis!? Wtf to co kelnerzy za darmo robią czy jak? Przecież za to wszystko co robią to mają płacone z jakiej paki mam jeszcze dokładać za to, że przyszedłem w więcej osób? Chyba gdy jest więcej osób to więcej kasy zostawi to w czym problem?

    • 515 29

    • (1)

      To jest chwyt, żeby nawet napiwki zamiast do kieszeni wygłodzonych studentow -przekierować na konto szefa;) Rozumiesz? Januszostwo level hard

      • 108 2

      • Smutne ale prawdziwe:(

        • 14 2

    • zawsze możesz (7)

      Możesz stołować się w barze mlecznym, tam nie daje się napiwków, nie ma serwisu, jest pełna samoobsługa.

      • 8 100

      • Mądrego i dobrze posłuchać

        • 8 16

      • i tak ludzie będą robić i dopiero będziecie płakać, że jest jeszcze gorzej jak teraz

        dwa razy na tym stracicie ale lepiej udawać mądrego i jak niektórzy tutaj pisać o innych że są głupkami bo nie rozumieją tego

        • 31 2

      • (2)

        listonoszowi tez mam dawac napiwek bo dostarczyl mi paczke? ale ty goopi.

        • 16 0

        • Buraczku (1)

          Zawsze daje kurierowi

          • 0 9

          • Pewnie chętnie korzystają

            Szybki numerek w przerwie w pracy dobra rzecz.

            • 6 0

      • Zostawiaj też napiwek w sklepie, za to, że obsługa myje podłogi i wykłada towar. Co za d...

        • 24 1

      • Ale bary mleczne to ty szanuj.

        • 3 0

    • (7)

      Opłata za serwis to NIE napiwek. We Włoszech popularną praktyką jest doliczanie: (procentowej) opłaty za serwis oraz (stałej) za nakrycie stołu, a następnie dopisanie, że te opłaty nie są dla kelnerów i prosimy dawać napiwki osobno... :)

      • 8 23

      • ciekawe od kiedy bo jakoś nie pamiętam abym miał takie opłaty doliczone (1)

        • 16 6

        • We Włoszech byłem dość dawno temu

          Ale pamiętam, że w zwykłej pizzerii opłata za serwis była wyszczególnione na rachunku.

          • 0 0

      • tak zwane

        Koperto, byłem mocno zdziwiony

        • 9 0

      • (2)

        We Włoszech woda do obiadu jest za free a kawa kosztuje 1.5 euro a nie jak u nas 15 zł...

        • 33 1

        • Ty byłeś we Włoszech chyba palcem po mapie (1)

          Kawa to od 2,5 do 5 euro w zależności od miejsca.

          Ja mogę też napisać, że w Polsce w barze przy krajówce kawa jest za 1 euro

          • 1 11

          • Zależy jaka kawa. Espresso bez problemu można kupić za 1,5 E nawet i w Paryżu.

            • 7 0

      • Pracowałam jako kelnerka w Hiszpanii

        i tam też jest dodawana opłata za serwis, tyle że ona w całości jest oddawana kelnerowi. Ale za to kelner nie dostaje nic innego od szefa, więc jego wypłata jest zmienna i uzależniona od jakości obsługi. Inna sprawa, że klienci o tym wiedzą i jest to dodawane do każdego zamówienia, a nie przy widzimisię typu "powyżej czterech osób przy stoliku".

        • 7 1

    • czyli opłata za serwis naliczana jest podwójnie

      w cenie potrawy i jako osobna pozycja na paragonie

      • 20 0

    • Nie kelnerzy tylko podawacze zatrudnieni sezonowo (3)

      i chodzi tylko oto by mogli im mniej płacic

      • 6 0

      • płaca kelnera (2)

        zazwyczaj są na najniższej pensji, a nawet na częściach etatu. I tak naprawdę, to żyją z napiwków...

        • 0 5

        • kogo to obchodzi?

          umie zapewne czytać, więc wie na co się godzi

          • 3 0

        • no i? jak w gastro tak źle to może czas poszukać innej pracy? bo wychodzi na to, że kelner stoi najniżej na drabinie społecznej i każda sprzątaczka ma lepiej od niego.

          • 2 0

    • Dobre.

      Już widzę jak ty dajesz napiwki. Pewnie jeszcze papier toaletowy wynosisz pod kurtka. Po co zawracasz d*pe kelnerom... Masz przecież Zabke obok. Kup piwo za 2,5 zł, wypij pod brama, wyrzuć w krzaki puszkę... Po co ci ta gastronomia????

      • 0 0

  • To jest zwykłe złodziejstwo (3)

    i niewolnictwo w wydaniu hien branży gastronomicznej . Nie ma NIC wspólnego z uczciwością zatrudniania i prawem pracy . Pracodawca powinien uczciwie płacić swoim pracownikom za pracę , a nie zakładać, że można ich okraść , bo sobie dorobią płaszcząc się przed konsumentami wciskając im podłe żarcie. Nie dawajcie napiwków, a te hieny nie znajdą jeleni do niewolniczej pracy . Może to ich coś nauczy. Branża gastronomiczna to totalna patologia na wszystkich frontach. Noga moja nie stanie w restauracji , gdzie będą forsowane takie "zwyczaje".

    • 60 3

    • twój wybór (2)

      kupuj tanią kiełbę w biedrze, grilluj na balkonie i popij tanim piwskiem z promocji. plus taki, że cię w knajpie nie zobaczę przy okazji.

      • 1 18

      • lepiej się naje tą "tanią" kiełbą z biedry niż waszym żarciem za kwotę mocno przekraczającą realną wartość

        plus taki, że nie dość, że smaczniej zje to i nie będzie musiał oglądać takich obrońców uciśnionych jak ty

        • 9 0

      • wolę to , niż

        twoje padło "regenerowane" z tygodnia na tydzień po którym można tylko sr*czki dostać . A kultury prowadzenia interesu , szanowania pracowników i klientów jeszcze długo będziesz musiał się uczyć. Również nie jestem zainteresowany odwiedzaniem takich "przybytków" tudzież oglądaniem ich właścicieli .

        • 7 0

  • Jacek a

    Nie serwisom

    • 12 1

  • Im więcej klientów tym większy zysk.Chyba że teraz o co innego chodzi.Może mniej klientów, a więcej kasy!

    • 27 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Happy Hours z Aperol Spritz Wieczory Włoskich Smaków w Każdy Piątek!

degustacja

Bufet Włoski w Sheraton Sopot

240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Happy Hour z Winem Domu Co Sobota!

degustacja

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane